Dzięki nowym przepisom nasza skarbówka może wymieniać informacje o polskich rezydentach z ponad 100 krajami na świecie. W ramach rewanżu organy podatkowe innych państw mogą żądać informacji o swoich rezydentach od polskich instytucji. Wymiana następować będzie nie tylko na wniosek, ale część danych udostępniana ma być automatycznie. Fiskus będzie znał zarobki zarówno zwykłego obywatela, jak i dużej grupy kapitałowej.
Czy to oznacza wszechwładzę organów skarbowych? Czy zawsze będą mogły żądać każdej informacji? Takie zarzuty padały podczas prac nad ustawą. Uspokojenie przyniósł jednak wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z 16 maja (sygn. akt C-682/15). Trybunał stwierdził w nim, że z nowych uprawnień organy muszą korzystać ostrożnie i z rozwagą. Okazuje się bowiem, że zarówno treść wniosku o przekazanie odpowiednich danych, jak i zasadność przesłania takiego dokumentu będą mogły oceniać sądy. I to one zdecydują, czy podmiot, który odmówi przekazania informacji, powinien zostać ukarany. Przy okazji wyroku TSUE okazało się, że polskie przepisy nie są w tym zakresie precyzyjne. Część ekspertów uważa wręcz, że polska instytucja, która nie przekaże żądanych informacji za granicę, może spać spokojnie, bo nie grożą jej żadne sankcje.
Ustawa o wymianie informacji podatkowych - wskutek nieprawidłowego wdrożenia unijnych przepisów - ich nie przewiduje. Z kolei inni uważają, że w takiej sytuacji polski organ może zastosować art. 80 kodeksu karnego skarbowego , który nakłada kary za brak udzielenia informacji podatkowych. Zapewne dopiero pierwsze wyroki sądów pokażą, czy i co grozi za odmowę przekazania informacji.