Bez decyzji i postanowień, bez odwołań i zażaleń. Jedno kliknięcie urzędnika i nagle firma, która legalnie istnieje, trafia w podatkowy niebyt. Jak Polska długa i szeroka trwa wykreślanie z rejestru podatników VAT.
KOMENTARZ TYGODNIA
Bez decyzji i postanowień, bez odwołań i zażaleń. Jedno kliknięcie urzędnika i nagle firma, która legalnie istnieje, trafia w podatkowy niebyt. Jak Polska długa i szeroka trwa wykreślanie z rejestru podatników VAT.
Tym samym od 1 stycznia 2017 r. skończyliśmy w urzędach skarbowych z procedurą administracyjną. Po co ordynacja podatkowa, po co kodeks postępowania administracyjnego, że o Konstytucji Biznesu nie wspomnę? Wystarczy jeden przepis w ustawie o VAT i „delete” na klawiaturze.
Na kiepski żart zakrawa w tej sytuacji baner na stronie Ministerstwa Finansów zapewniający o „przyjaznej obsłudze podatnika” przez urzędników KAS i o „wolności gospodarczej”. Jaka przyjaźń, jaka wolność, skoro jednego dnia przedsiębiorca istnieje, a drugiego już go nie ma? I co więcej, nie dowiaduje się o tym z decyzji, tylko ze strony Ministerstwa Finansów. W ten sposób ministerialny, zawodny (jak każde inne internetowe narzędzie) Portal Podatkowy nabrał od 1 stycznia mocy aktu administracyjnego. Z jedną zasadniczą różnicą – nie przysługuje od niego odwołanie.
Proponuję pójść dalej i zwolnić tysiące urzędników w 400 urzędach skarbowych. Czy potrzeba aż tylu do obsługi klawisza w klawiaturze? Podatnik, którego nie ma, to sama korzyść, bo nie przysparza problemów.
A jak się będzie głośno awanturował, to się go przywróci. Z tym że też nie na pewno.
Na szkoleniach księgowi wymieniają się opowieściami o tym, jak to wykreślono firmę tylko z tego powodu, że w trakcie przeprowadzki do nowej siedziby nikt nie zdołał odebrać dwóch telefonów z urzędu. Podatnik się wkurzył, nawymyślał urzędnikom, i następnego dnia znów był „czynny”. Bez decyzji, bez powiadomienia.
Wszystko wyglądałoby nawet zabawnie, gdyby nie to, że zabawą nie jest. Chodzi o pieniądze. O to, czy firma, która zawiesiła działalność gospodarczą, ma wystawić fakturę, gdy legalnie, zgodnie z prawem sprzedaje samochód. Czy ten, kto takie auto kupi, będzie mógł odliczyć VAT wynikający z otrzymanej faktury?
Fiskusowi najwygodniej powiedzieć, że prawo do odliczenia nie przysługuje. Jak ma się to jednak do ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, która zawieszenie uznaje za rzecz normalną i dozwoloną. Proponuję: nie bawmy się w zawieszenia. Zamknijmy kram od razu.