Założenie spółki kapitałowej, albo przystąpienie do niej może wiązać się z koniecznością zapłaty wysokiego podatku dochodowego. I to zanim spółka przyniesie jakikolwiek zysk - ostrzega w rozmowie z PAP doradca podatkowy Konrad Piłat.
To efekt zmian w ustawach o podatku dochodowym, które zaczęły obowiązywać z początkiem bieżącego roku.
"Od 1 stycznia 2017 r. założenie spółki kapitałowej, albo przystąpienie do niej często będzie wiązać się z koniecznością zapłaty wysokiego podatku dochodowego. Ostrożność powinny zachować osoby, które obejmują akcje lub udziały w zamian za wkład niepieniężny" - zwraca uwagę Piłat.
Jako typowy przypadek wskazał wniesienie nieruchomości do spółki z o.o. w zamian za objęcie jej udziałów. Zgodnie z przepisami obowiązującymi do końca zeszłego roku, przychodem wspólnika, który wnosi aport i obejmuje udziały, była wartość nominalna tych udziałów, czyli wynikająca z umowy spółki. Tym samym podatek z tytułu założenia spółki mógł być na minimalnym poziomie.
"Wspólnicy mieli bowiem wpływ na wysokość przychodu, a ściślej rzecz ujmując na moment jego powstania – jeśli wykazali mniejszy przychód przy objęciu udziałów, to później był on odpowiednio większy przy ich zbyciu. Od 1 stycznia tego roku sytuacja uległa zmianie na niekorzyść podatników. Przychodem z tytułu objęcia udziałów lub akcji jest bowiem wartość rynkowa wnoszonego majątku" - zwraca uwagę doradca podatkowy.
Wyjaśnia, że zgodnie z obecnymi przepisami, jeśli ktoś planuje założenie spółki z o.o. zajmującej się działalnością deweloperską i wniesie do niej odziedziczone, nawet kilkanaście lat temu, działki o wartości 600 tys. zł, to będzie musiał zapłacić aż 114 tys. zł, co stanowi 19 proc. wartości rynkowej majątku.
"Podatek ten wykazuje się w deklaracji PIT-38. Trzeba go zapłacić do 30 kwietnia następnego roku podatkowego, czyli często zanim spółka zacznie uzyskiwać jakiekolwiek dochody" - informuje Piłat.
Tłumaczy, że wprowadzona 1 stycznia br. zmiana miała na celu uniemożliwienie przeprowadzania niektórych optymalizacji podatkowych. Według niego zastosowana metoda usunięcia luk w przepisach spowodowała jednak, że zastawiono pułapkę na wielu zwykłych podatników. "Trudno bowiem inaczej nazwać przepisy, które powodują powstanie zobowiązania podatkowego u osoby, która nie uzyskuje żadnych wpływów, aby je uregulować" - ocenił.
Zdaniem Piłata problem może okazać się bardzo poważny, ponieważ wielu podatników posiada dość pobieżną wiedzę o podatkach. Wiedzą oni, że sprzedaż nieruchomości po 5 latach od jej nabycia nie podlega PIT, w związku z tym często sądzą, że tak samo jest w przypadku wniesienia działki lub budynku do spółki po tym okresie.
"Niestety tak nie jest. Wniesienie aportu opodatkowane jest bowiem na zupełnie innych zasadach. Powoduje to, że przeniesienie nieruchomości w ramach takiej transakcji, nawet po kilkudziesięciu latach od jej zakupu lub innego nabycia, jest opodatkowane" - dodał Piłat.