Rządy europejskie nie wyciągnęły wniosków z afery Luxleaks i są coraz bardziej uległe wobec koncernów międzynarodowych – wynika z grudniowego raportu Europejskiej Sieci ds. Zadłużenia i Rozwoju (Eurodad).
Organizacja podkreśla, że jej celem jest wywieranie nacisku na rządy, aby budowały zrównoważony, proekologiczny system gospodarczy, który wyeliminuje biedę i zapewni poszanowanie praw człowieka. Taki wydźwięk ma również najnowszy raport, w którym Eurodad ocenił 18 krajów europejskich (w tym Polskę). Wnioski są dość krytyczne.
Podstawowy jest taki, że rządy unijnych państw nie wyciągnęły wniosków z afery Luxleaks. Przypomnijmy, że wybuchła ona pod koniec 2014 r., gdy na jaw wyszło specjalne podejście władz Luksemburga do ponad 300 zlokalizowanych tam międzynarodowych korporacji. Rząd (kierowany przez obecnego przewodniczącego KE) zawierał z nimi niejawne umowy „interpretacje”, dzięki którym koncerny uzyskiwały znaczące korzyści podatkowe. Szybko okazało się, że podobne podejście prezentowały inne kraje (Irlandia, Holandia, Belgia). KE rozpoczęła śledztwo i co najmniej kilka z takich interpretacji uznała już za nielegalne.
Zabierają biednym, oddają bogatym
Eurodad wrzucił „do jednego worka” zarówno w pełni legalne tzw. uprzednie porozumienia w zakresie cen transferowych (z ang. advance pricing agreements – APA), jak i wszelkie inne umowy zawierane z koncernami. Uznał, że jedne i drugie nie są jawne dla opinii publicznej, a przynoszą firmom korzyści.
Przy tak przyjętej metodologii okazało się, że w 2015 r. rządy 18 państw zawarły o połowę więcej porozumień z koncernami niż przed wybuchem Luxleaks (972 w 2014 r., 1444 w 2015 r.). Z raportu wynika, że największy wzrost był w Belgii i w Luksemburgu, a więc w kraju, od którego afera się zaczęła.
W Polsce na koniec 2015 r. obowiązywać miało 20 takich umów (chodzi o legalne w naszym kraju porozumienia w zakresie cen transferowych). Znaleźliśmy się w ten sposób na 12 miejscu wśród badanych pod kątem zawierania problematycznych dokumentów.
Kolejny zarzut dotyczy treści umów o unikaniu podwójnego opodatkowania zawieranych z krajami Trzeciego Świata. Ma ona faworyzować państwa Zachodu i sprawiać, że państwa biedniejsze tracą fortunę, nie mogąc pobierać podatków.
Nielegalnych porozumień jest mniej
Zapytana przez DGP o komentarz Vanessa Mock, rzeczniczka prasowa komisarza odpowiedzialnego za kwestie podatkowe i celne, zwróciła uwagę na to, że Eurodad jedną miarą potraktował legalne APA i nielegalne porozumienia podobne do tych, jakie były zawierane w Luksemburgu. Te ostatnie niewątpliwie są nielegalne, bo korzyści z nich wynikające łamią reguły dotyczące funkcjonowania jednolitego rynku. – Większość z badanych przez Brukselę dokumentów okazała się jednak w pełni legalna – zapewniła Vanessa Mock.
Przypomniała, że aby zapobiegać podobnym skandalom, od 2017 r. kraje unijne będą automatycznie wymieniać między sobą interpretacje, które miałyby skutki także dla podmiotów z innych krajów.
W Europie nie ma rajów
KE odniosła się także do zarzutów organizacji Oxfam, które opisywaliśmy we wczorajszej DGP. Oxfam uznała cztery unije kraje (Holandię, Irlandię, Luksemburg, Cypr) za światowe „raje podatkowe”. Bruksela kategorycznie się z tym nie zgadza. Przypomina, że wszystkie państwa unijne wdrażają pakiet rozwiązań na rzecz transparentności i sprawiedliwego opodatkowania opracowany przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju w ramach tzw. projektu BEPS.
– Co więcej Unia Europejska poszła w tym zakresie nawet dalej niż się od niej wymaga – podkreślono w odpowiedzi dla DGP.
Zapewniono też, że wbrew zarzutom Oxfam unijna lista rajów podatkowych (gdy już powstanie) będzie całkowicie obiektywna, oparta na klarownych kryteriach i stanie się przykładem dla innych regionów świata.
Oskarżeni odwołują się od wyroku
Za aferę nie stanęły przed sądem koncerny, tylko dziennikarz, który upublicznił LuxLeaks i jego dwóch informatorów.
Antoine Deltour i Raphaël Halet, byli pracownicy firmy PwC, których oskarżono o ujawnienie tajemnicy handlowej i kradzież poufnych informacji, zostali skazani na 12 i 9 miesięcy więzienia w zawieszeniu oraz grzywny w wysokości 1,5 tys. i 1 tys. euro.
Edouard Perrin, francuski dziennikarz telewizyjny, który użył informacji pochodzących z przecieku, został uniewinniony.
– Wyrok, jaki zapadł na panów Deltour i Halet, był całkowitą kompromitacją i domagamy się zatrzymania tej niesprawiedliwości – zapowiedział Tove Ryding, koordynator ds. sprawiedliwości podatkowej z European Network on Debt and Development.
Choć prokuratura domaga się jeszcze ostrzejszych wyroków (dla informatorów 18 miesięcy więzienia, a dla dziennikarza grzywny) i zapowiedziała apelację, to w pierwszej kolejności od wyroku jednak odwołali się sami whistelblowerzy, którzy domagają się uniewinnienia. Właśnie rozpoczął się proces, który ma potrwać do 21 grudnia.