Sprawa stanęła na ostrzu noża – branża hazardowa kieruje do sądów akty oskarżenia przeciwko konkretnym funkcjonariuszom celnym. Niezależnie od tego wszyscy czekają na wyrok Trybunału Konstytucyjnego i byłoby dobrze, gdyby zapadł już werdykt przesądzający o konstytucyjności – bądź nie – obecnego zakazu urządzania gier hazardowych poza kasynami.

Skutki braku orzeczenia TK są coraz bardziej widoczne. Nie tylko w sferze finansowej – te w zasadzie poznamy dopiero z ogłoszeniem wyroku, choć jeśli werdykt nie będzie pomyślny dla Ministerstwa Finansów, okaże się, że każdy dzień zwłoki był destabilizujący dla budżetu.
Przede wszystkim chodzi o głębokie poczucie niepewności stanowionego prawa. Co gorsza, tym razem wyrażane nie przez przedsiębiorców (do tego zdążyliśmy już przywyknąć), ale przez celników.
Trudno dziwić się ich frustracji w sytuacji, gdy coraz więcej autorytetów podważa legalność ich działania. Nie opiniotwórczych, doradczych, lecz sędziowskich, z tej najwyższej półki. Bo czyż można wyobrazić sobie mniejszą aprobatę dla legalizmu działań urzędnika niż słowa wyrażone w postanowieniu Naczelnego Sądu Administracyjnego o skierowaniu pytania do Trybunału Konstytucyjnego. Pada w nim wiele zarzutów, a wszystkie dotyczące niezgodności obecnego przepisu z konstytucją. W pierwszej kolejności są to: brak powiadomienia Komisji Europejskiej o zamiarze wprowadzenia zakazu dla gier na automatach, legislacyjna gorączka stanowiąca zaprzeczenie rzetelnej procedury ustawodawczej i wreszcie – naruszenie konstytucyjnej wolności działalności gospodarczej.
Ostrożniejszy w formułowaniu ocen był Sąd Najwyższy, gdy pod koniec listopada 2013 r. odmówił odpowiedzi na pytanie, czy można karać za urządzanie gier na automatach wbrew zakazowi, skoro Polska nie powiadomiła KE o planowym wprowadzeniu tego zakazu.
SN wyraził wówczas zdanie, że dopóki nie będzie werdyktu TK w tej sprawie, dopóty urzędnicy nie mogą odmawiać stosowania i egzekwowania przepisów. Marna to jednak, jak widać, pociecha dla celników, skoro domagają się glejtu u samego ministra finansów.
Presja jest. I to coraz większa. Trybunał Konstytucyjny zapewne zdaje sobie z tego sprawę.