Nadchodzi trudny rok dla gminnych finansów. Nie tylko ze względu na ograniczenia dotyczące limitów zadłużenia, lecz także z uwagi na zapowiadające się straty w dochodach podatkowych.

Gminy nie mają ostatnio szczęścia w sądach. Przedwczoraj przegrały przed Naczelnym Sądem Administracyjnym w sprawie podatku od nieruchomości. Okazało się, że sąd nie zgodził się na stosowaną już obecnie praktykę naliczania tego podatku według niższych stawek dla mieszkań, a wyższych dla przypisanych do nich miejsc parkingowych we wspólnych garażach. Dla gmin to poważna strata. Oczywiście jeśli taka linia orzecznicza NSA się utrzyma, bo wbrew temu, co mogłoby się wydawać, różne składy sędziowskie potrafią w nawet bardzo podobnych sprawach podejmować zupełnie różne rozstrzygnięcia.

Sprawa dla gmin jest dość ważna. Podatek od mieszkań jest bardzo niski. Dziś to nie więcej niż 0,67 grosza za mkw. Dla pozostałych nieruchomości (lub ich części), jeśli te nie są zawiązane z prowadzeniem działalności gospodarczej i nie służą celom mieszkalnym, to nawet 7,06 zł za mkw. I właśnie tę stawkę gminy stosują do miejsc parkingowych. Rezultat jest taki, że przy maksymalnych stawkach od 80-metrowego mieszkania z 15-metrowym miejscem parkingowym płaci się dziś 165 zł podatku rocznie. Po uwzględnieniu wytycznych NSA będzie to już tylko 64 zł rocznie. Taka zmiana może nie doprowadzi gminnych budżetów do ruiny, ale będzie i tak odczuwalna.

A na tym złe wiadomości wcale się nie kończą. Gminy wiejskie będą musiały w swoich przyszłorocznych budżetach uwzględnić jeszcze jeden ubytek. Jak zapowiedział w czwartek odpowiedzialny w rządzie za sprawy rolnictwa minister Sawicki, rozwiązując problem składek zdrowotnych rolników (co jest konsekwencją orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego), PSL zaproponuje rozwiązanie, które polegać ma na tym, że z 9-proc. składki rolnik zapłaci jedynie 1,25 proc. Pozostałe 7,75 proc. stanowił będzie transfer z wpływów z podatku rolnego. To oznacza, że to co dziś trafiało do budżetu gminy, popłynie na konto NFZ.