Nowelizacja ordynacji podatkowej, która weszła w życie w tym roku, rozszerzyła zakres odpowiedzialności i krąg podmiotów, od których fiskus ma prawo ściągnąć niezapłacone podatki.

Zmiany te są szczególnie istotne dla byłych członków zarządu i likwidatorów. – Niestety obecne zapisy nadal nie dookreślają, co tak naprawdę oznacza wyrażenie „pełnienie obowiązków członka zarządu” i spór w tej kwestii trwa – zwraca uwagę Jakub Chabin, prawnik i doradca podatkowy z WFY Group.

Jakub Chabin, prawnik i doradca podatkowy z WFY Group / Media

Ogólna zasada obowiązującą na gruncie prawa podatkowego zakłada, że za zaległości podatkowe spółek kapitałowych nie odpowiadają jej wspólnicy czyli akcjonariusze, lecz spółka, a gdy egzekucja z jej majątku okaże się nieskuteczna, to wtedy wobec fiskusa subsydiarnie i solidarnie odpowiadają wszyscy członkowie zarządu i to całym swoim majątkiem. Jednak aby tak się stało, muszą najpierw zostać spełnione pewne warunki. Są one określone w art. 116 ordynacji podatkowej i o ile same te przesłanki nie uległy zmianie wraz z nowelizacją, to ustawodawca rozszerzył w niej zakres i krąg osób, mogą zostać pociągnięte do odpowiedzialności.

Likwidujesz? Uważaj na zadłużenie

Z nowych przepisów wynika, że od stycznia tego roku za zaległości i zobowiązania podatkowe powstałe nawet już po likwidacji spółki odpowiadają osoby pełniące obowiązki członka zarządu w momencie jej likwidacji. Jest to więc niekorzystna dla przedsiębiorców zmiana, gdyż do tej pory członkowie zarządu ponosili odpowiedzialność jedynie za zaległości podatkowe w trakcie faktycznego istnienia spółki.– Ponadto zmieniła się także sytuacja likwidatorów, którzy, z wyjątkiem tych ustanowionych przez sąd, na mocy nowych przepisów odpowiadają za zaległości podatkowe powstałe w spółce w czasie likwidacji – mówi Jakub Chabin, prawnik i doradca podatkowy z WFY Group. –Do odpowiedzialności może zostać pociągnięty także każdy były członek zarządu. Oczywiście jego zobowiązania mogą dotyczyć wyłącznie zaległości powstałych bądź takich, których termin płatności upłynął w czasie pełnienia przez niego funkcji. Należy więc pamiętać, iż mimo rezygnacji z uczestnictwa w zarządzie, jego były członek ponosi odpowiedzialność aż do momentu przedawnienia się roszczeń. Ponadto niezwykle istotną kwestią jest także ustalenie, czy dany członek zarządu „pełnił swoje obowiązki” w okresie gdy powstała zaległość i co tak naprawdę oznacza to wyrażenie – dodaje.

Pełnić obowiązki nie zawsze znaczy to samo

Mimo pracy nad ustawą i nowelizacji art. 116, bez zmian został dość nieprecyzyjny zapis, który ciągle budzi wiele sporów i niejasności, a mówi on o tym, że odpowiedzialność członków zarządu obejmuje zaległości podatkowe, których termin płatności upłynął bądź które powstały „w czasie pełnienia przez nich obowiązków członka zarządu”. – Zwrot jest dość problematyczny, ponieważ sądy podchodzą do niego w różny sposób, w konsekwencji czego w orzecznictwie ukształtowały się dwa zupełnie odrębne poglądy. Nie można więc jednoznacznie stwierdzić, czy osoba, która jedynie formalnie jest członkiem zarządu, a tak naprawdę pozostaje bierna i w rzeczywistości nie prowadzi spraw spółki, także powinna ponosić odpowiedzialność określoną w art. 116 ordynacji czy też nie. Te same wątpliwości dotyczą także sytuacji osoby, która co prawda formalnie zrezygnowała z funkcji członka zarządu, ale w rzeczywistości nadal te obowiązki wykonuje i na przykład swoim działaniem doprowadziła do powstania zaległości podatkowej – mówi Jakub Chabin. Z jednej strony sądy uważają, że skoro w przepisie jest mowa o „pełnieniu obowiązków”, to odpowiedzialność za zaległości podatkowe związana jest z faktycznym wykonywaniem ich przez członka zarządu i aktywnym działaniem na rzecz spółki, a nie tylko formalnym figurowaniem w dokumentach KRS, z drugiej jednak strony dla wielu sędziów sformułowanie „pełnienie obowiązków” członka zarządu (a nie ich „wykonywanie”) oznacza, iż jego odpowiedzialność wynika z samego faktu zajmowania stanowiska (od momentu powołania do dnia odwołania bądź rezygnacji), niezależnie od rzeczywistego angażowania się w jakiekolwiek procesy decyzyjne. – Istnieją przykłady zupełnie skrajnych orzeczeń w tej kwestii, dlatego szkoda, że przy okazji nowelizacji przepisów nie rozstrzygnięto powyższego dylematu, ponieważ jest to kluczowe zagadnienie w wielu postępowaniach – podsumowuje Chabin z WFY Group.