Warto występować o odświeżenie już posiadanych pozwoleń na stosowanie procedur celnych, np. uszlachetniania czynnego – radzili wczoraj eksperci EY.
Od maja zacznie obowiązywać Unijny Kodeks Celny (UKC), który zastąpi dotychczasowy, Wspólnotowy Kodeks Celny. Jego celem jest m.in. przyspieszenie i uproszczenie procedur, skuteczniejsze pobieranie cła oraz wprowadzenie elektronicznego obiegu dokumentów. Do tego czasu eksporterzy i importerzy muszą przygotować się do części zmian, w tym tych niekorzystnych dla nich.
Nowe zabezpieczenia
Jedną z nich są nowe zasady dotyczące zabezpieczenia długu celnego przy stosowaniu procedur specjalnych, np. procedury uszlachetniania czynnego w systemie zawieszeń. Ma ona zastosowanie w sytuacji, gdy np. podmiot z USA dostarcza do firmy w Polsce towary po to, aby krajowe przedsiębiorstwo je przetworzyło i odesłało gotowy produkt z powrotem za ocean. W takim wypadku polski podmiot dokonuje uszlachetnienia czynnego i nie musi płacić ani VAT od importu, ani cła (są one zawieszone). Dotychczas nie musiał też składać żadnego zabezpieczenia (np. na wypadek, gdyby nie wywiózł gotowego produktu do USA).
Od maja się to zmieni. Unijny Kodeks Celny przewiduje bowiem, że polski przedsiębiorca będzie musiał w takiej sytuacji złożyć zabezpieczenie, np. w postaci gwarancji bankowej i to niezależnie od tego, że cło będzie zawieszone. Będzie to więc dodatkowy koszt dla firmy, bo będzie ona musiała zapłacić bankowi za udzielenie gwarancji. Może to być np. 5 proc. wartości zabezpieczenia. Jego wysokość będzie zależała od kwoty VAT, cła i innych należnych opłat, jakie musiałaby uiścić polska firma od towarów, które ma przetworzyć dla podmiotu z Ameryki, gdyby nie wywiozła produktów z powrotem do Stanów Zjednoczonych. Jeśli przykładowo kwota ta wyniesie 1 mln zł, a gwarancja bankowa będzie oprocentowana na 5 proc., to dodatkowy koszt dla polskiej firmy wyniesie 50 tys. zł.
Lepiej odświeżyć
– O mniejsze zabezpieczenie lub zwolnienie z niego będą mogły ubiegać się firmy posiadające status AEO (upoważnionego przedsiębiorcy) – tłumaczyła wczoraj Dorota Pokrop, dyrektor w Dziale Doradztwa Podatkowego EY.
Problem polega na tym, że uzyskanie takiego statusu trwa zwykle około pół roku. Importerzy nie mają więc szans na uzyskanie go przed 1 maja. Ekspertka radzi więc, żeby przedsiębiorstwa występowały o odświeżenie już posiadanych pozwoleń na stosowanie procedur, np. uszlachetniania czynnego. Takie pozwolenia wydają naczelnicy urzędów celnych na 3 lata. – Firma, która odświeży takie pozwolenie, nie będzie musiała stosować zabezpieczeń długu celnego. Należy się jednak pospieszyć – zalecała Dorota Pokrop.
Co daje uproszczenie
Mimo zmian firmy uprawnione do uproszczonego rozliczania cła (a więc przedsiębiorcy spełniający wymogi dla podmiotów godnych zaufania, niekoniecznie AEO) nadal będą mogły korzystać z uproszczonych rozliczeń VAT. Dotyczy to również podatników, którzy importują towary, korzystając z pośrednictwa agencji celnych, spełniającej warunki zaufanego przedsiębiorcy.
Jak wyjaśniła Marta Kolbusz-Nowak, menedżer w EY, normalna procedura jest taka, że podatnik ma 10 dni na zapłatę cła i VAT należny. Później może odliczyć ten VAT w deklaracji. Oznacza to jednak, że przez pewien czas ma „zamrożone” pieniądze.
Natomiast dzięki procedurze uproszczonej podatnik nie wpłaca formalnie daniny fiskusowi, a jedynie informuje organy celne i podatkowe, że rozliczy VAT w deklaracji. Wykazuje w niej następnie podatek należny, który jest równy podatkowi do odliczenia.