Jeżeli przedsiębiorca przekaże dostawcy gotówkę za transakcje powyżej 15 tys. zł, to będzie musiał wyrzucić fakturę z kosztów podatkowych. Gdy w ogóle nie ureguluje należności, nie będzie takiej potrzeby
Limity transakcji gotówkowych / Dziennik Gazeta Prawna
Paweł Mazurkiewicz doradca podatkowy i partner w MDDP / Dziennik Gazeta Prawna
Rząd przyjął wczoraj projekt nowelizacji ustawy o PIT, CIT i ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, która ma obowiązywać od 1 stycznia 2017 r. Zakłada on czterokrotne obniżenie limitu transakcji gotówkowych.
Dziś ustawa o swobodzie działalności gospodarczej nakazuje rozliczać za pośrednictwem banku transakcje, których wartość przekracza 15 tys. euro. Próg ten zmalałby do 15 tys. zł, a ten, kto by go nie przestrzegał, nie mógłby odliczyć zapłaty od swojego przychodu. Nowe zasady dotyczyłyby zarówno kosztów bezpośrednich, jak i pośrednich, czyli takich, które są odliczane w czasie, np. amortyzacji.
Walka z nieprawidłowościami
W praktyce ma to wyglądać tak, że podatnik, który uwzględni daną kwotę w kosztach uzyskania przychodu, a nie zapłacił w formie bezgotówkowej, będzie musiał te koszty skorygować. Jeśli w danym miesiącu będą one niższe niż kwota zmniejszenia, to podatnik będzie musiał odpowiednio zwiększyć przychody.
Ministerstwo Finansów, które jest autorem projektu, chce w ten sposób walczyć z nadużyciami. Twierdzi, że dziś płatności opiewające na kilkadziesiąt tysięcy złotych, jeżeli są regulowane gotówką, w ogóle nie są rejestrowane przez przedsiębiorców. Resort liczy więc na to, że obniżenie limitu zniechęci podatników do takiej praktyki i zwiększy wpływy z podatku dochodowego.
Nieskuteczne rozwiązanie
Doradca podatkowy Robert Wielgórski zwraca uwagę na to, że projekt zakłada sankcje, tylko jeśli zapłata zostanie uregulowana w niewłaściwej formie. Nie dotyczy natomiast sytuacji, w której zapłaty w ogóle nie będzie. Od 1 stycznia 2016 r. zlikwidowane zostały bowiem funkcjonujące od trzech lat przepisy o zatorach płatniczych (uchylono art. 24d ustawy o PIT i art. 15b ustawy o CIT). W założeniu miały one skłaniać firmy do regulowania należności wobec kontrahentów. Wprowadziły zasadę, że odbiorca towaru lub usługi, który nie zapłacił za nie w ciągu 30 dni, musi usunąć wydatek z kosztów. Gdy kontrahenci umówili się na termin płatności dłuższy niż 60 dni, trzeba było skorygować koszty w ciągu 90 dni. Nie miało przy tym znaczenia, czy brak zapłaty wynikał z problemów finansowych, czy z celowego działania.
Przepisy te uderzyły jednak nie tylko w firmy niespłacające swoich zobowiązań na czas, ale we wszystkie pozostałe, bo zmusiły je do śledzenia swoich płatności. To przysporzyło przedsiębiorcom sporo dodatkowej pracy i kosztów. Dlatego od 2016 r. przepisy te zostały zlikwidowane.
Niepotrzebne przepisy
Zdaniem Roberta Wielgórskiego nowe przepisy ustawy o PIT i CIT, które nakazują korektę przy zapłacie gotówką, nie rozwiążą problemów z nieterminowymi płatnościami. Zgadza się z nim Maria Kukawska, doradca podatkowy w Stone & Feather Tax Advisory.
– Minister finansów nie zauważa prostej przyczyny, dlaczego w niektórych przypadkach przedsiębiorcy wybierają zapłatę gotówką. Przykładowo przy zakupie aut w komisie albo przy dużych partiach towarów pomiędzy mało sobie znanymi kontrahentami sprzedający będzie nalegał na zapłatę w gotówce. Jeśli zdecyduje się na przelew, może poczekać na pieniądze bardzo długo, bo nie ma prostych i niekosztowych instrumentów mobilizowania kontrahenta do zapłaty – wskazuje ekspertka.
Ustawodawca nie uczy się na błędach
Niepokojące w projekcie jest przede wszystkim to, że propozycja ustawy opiera się na nietrafnym założeniu, iż podatki są efektywnym narzędziem do rozwiązywania różnych problemów z systemem podatkowym bezpośrednio niezwiązanych. Ustawodawca próbował już przy pomocy podatku dochodowego wymuszać płacenie na czas pracownikom oraz kontrahentom (z tego drugiego pomysłu wycofał się zresztą z końcem ubiegłego roku). Ale w obu przypadkach nie osiągnięto zamierzonych skutków. Zresztą próby stymulowania pewnych zachowań podatników przez sankcje lub zachęty o charakterze podatkowym od początku lat 90. zwykle kończyły się fiaskiem. Przykładem mogłyby być choćby ulgi mieszkaniowe, które nie doprowadziły przecież do rozwiązania strukturalnego problemu braku dostępnych mieszkań.
Obawiam się, że i w tym wypadku wykorzystywanie przepisów ustaw podatkowych do celów niefiskalnych skończy się porażką. Nie można zresztą wykluczyć, że zaproponowane rozwiązanie spowoduje efekt odwrotny od zamierzonego: skoro podatnicy będą karani za gotówkową zapłatę wyłączeniem z zaliczenia uiszczonej kwoty do kosztów uzyskania przychodu, to być może dla niektórych z nich będzie to motywacja do ucieczki do szarej strefy, gdzie koszt uzyskania przychodu nie jest do niczego potrzebny. ©?
Etap legislacyjny
Projekt nowelizacji ustawy o PIT, CIT oraz ustawy o swobodzie działalności gospodarczej – przyjęty przez rząd