Twierdzenia po czasie o przekazaniu podatnikowi czterech milionów złotych z ręki do ręki, bez jakichkolwiek pokwitowań i zabezpieczeń, nie zdołały uchronić tego ostatniego przed 75-proc. PIT.
Naczelny Sąd Administracyjny uznał zeznania za nieprawdopodobne i niewiarygodne. Stwierdził, że nie dają one podstaw do uchylenia decyzji wymierzającej podatnikowi sankcyjną daninę od nieujawnionych dochodów.
O tym, że podatek ten musi zostać zapłacony, NSA orzekł już cztery lata temu (sygn. akt II FSK 1917/09). Mimo prawomocnego wyroku, podatnik nie tracił jednak nadziei i siedem miesięcy później jego pełnomocnik złożył w poznańskiej Izbie Skarbowej wniosek o wznowienie postępowania w tej sprawie. Liczył na uchylenie decyzji.
Powodem miała być nowa i istotna dla sprawy okoliczność, o której organy podatkowe wcześniej nie wiedziały (art. 240 par. 1 pkt 5 ordynacji podatkowej). Pełnomocnik wyjaśnił, że źródłem dochodu podatnika był depozyt nieprawidłowy. Jego klient miał otrzymać cztery miliony złotych od osoby mającej status świadka koronnego w sprawach karnych. Pełnomocnik tłumaczył, że jego klient nie powoływał się na tę okoliczność na wcześniejszym etapie, bo świadek korzystał z ochrony i organy ścigania i tak nie wyraziłyby zgody na jego przesłuchanie. Teraz jednak jest ono możliwe.
Fiskus postanowił przyjrzeć się sprawie; wznowił więc postępowanie i przesłuchał zarówno świadka, jak i stronę. Dziwiło go już samo to, że podatnik na wcześniejszym etapie w ogóle nie wspomniał o otrzymaniu tak dużej kwoty. Jeszcze bardziej zaskoczyło go przesłuchanie świadka koronnego. Dowiedział się, że cztery miliony złotych zostały przekazane z ręki do ręki, bez żadnej umowy i bez pokwitowania. Nie ustalono też żadnego oprocentowania ani terminu zwrotu. Świadka koronnego nie interesowało również, na co jego kolega zamierzał przeznaczyć gotówkę. Mimo braku dokumentów był jednak pewien, że odzyska pieniądze. Fiskusowi wyjaśnił, że najlepszym zabezpieczeniem jest zawsze strach.
Po przesłuchaniu dyrektor izby doszedł jednak do wniosku, że żadnego depozytu nie było, a mężczyźni ustalili tę wersję po to, aby doprowadzić do wznowienia postępowania i uchylenia decyzji wymierzającej 75-proc. podatek. Organ umorzył więc wznowione postępowanie.
W zeznania świadka nie uwierzył też Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu. Stwierdził, że są one po prostu nieprawdopodobne. Wyjaśnił, że nawet gdyby organ podatkowy wiedział o nich na etapie prowadzenia zwykłego postępowania, to i tak nie mogłyby one przesądzić sprawy na korzyść podatnika.
Koronnym argumentem skargi złożonej do NSA było to, że świadek powołany przez podatnika ma status świadka koronnego. To miało oznaczać, że jest wiarygodny. W międzyczasie podatnik zmarł, a sprawujący pieczę nad jego majątkiem kurator spadku uważał, że zeznania takiej osoby mają szczególną moc dowodową, skoro dają im wiarę prokurator i sąd powszechny.
NSA również jednak orzekł na niekorzyść podatnika. Wyjaśnił, że w ramach wznowienia nie ocenia się wiarygodności świadka w innych postępowaniach (np. karnych), a jedynie w tym, którego sprawa dotyczy. Status świadka koronnego nie powoduje również automatycznie, że zeznania w postępowaniu podatkowym mają większą moc dowodową niż inne dokumenty. Są takim dowodem jak każdy inny – orzekł NSA.
ORZECZNICTWO
Wyroki NSA z 10 lutego 2016 r., sygn. akt II FSK 3466/15.