Kwota przychodów wolna od podatku będzie wyższa, a obciążenie sklepów działających w sieciach franczyzowych zostanie raz jeszcze przemyślane.
Kalendarium prac nad podatkiem od handlu / Dziennik Gazeta Prawna
To ustalenia po wczorajszym posiedzeniu parlamentarnego Zespołu na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego.
Wcześniej minister finansów Paweł Szałamacha spotkał się z przedstawicielami Polskiej Izby Handlu. Przed spotkaniem w KPRM minister podkreślił, że przewidziana w projekcie kwota przychodów wolna od podatku (1,5 mln zł netto miesięcznie, czyli 18 mln zł rocznie) jest i tak o połowę wyższa od pierwotnie zakładanej (12 mln zł rocznie).
Nowy projekt ma spełnić oczekiwania polskich małych i średnich kupców – zapewnił wczoraj wicepremier Mateusz Morawiecki
Na taką wiadomość czekali przedstawiciele Polskiej Izby Handlu i Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. W dotychczasowej wersji projekt był dla nich nie do przyjęcia i to z różnych powodów.
Nieoficjalnie pojawiały się wczoraj informacje, że ostatecznie rząd odejdzie od pomysłu opodatkowania zagranicznych sklepów internetowych, a tym samym obciążenia firm przewozowych obowiązkami płatnika w tym zakresie. Mówiło się też o rezygnacji z wyższych stawek podatku od sprzedaży weekendowej. Oficjalnie jednak nikt z rządu nie chciał tych informacji potwierdzić.
Franczyza po nowemu
Minister finansów zgodził się natomiast na poprawienie projektowanych przepisów o opodatkowaniu franczyzy. Nowy projekt ma zapobiec sytuacji, w której małe, niezależne sklepy, korzystające ze wspólnej marki handlowej i zrzeszone w ramach sieci, będą obciążone podatkiem tak jak duzi zagraniczni sprzedawcy. Apelowało o to m.in. Ministerstwo Rozwoju, wskazując, że w przeciwnym razie ciężar opodatkowania nie poniósłby franczyzodawca, a współpracujące z nim małe i średnie polskie sklepy.
Obawiano się też, że projekt zahamowałby tendencje do łączenia się mniejszych placówek w większe organizacje w celu skutecznego konkurowania z zagranicznymi sieciami.
Oliwy do ognia dodało wyłączenie z definicji sieci handlowych „spółdzielni zrzeszonych w związku rewizyjnym i korzystających z jednej marki handlowej”. Rządowe Centrum Legislacji uznało, że mogłoby to być niezgodne z art. 84 konstytucji, przewidującym powszechność i równość opodatkowania.
Protestowało wiele branż, w tym mięsna, paliwowa, kopalnie, dilerzy samochodów, deweloperzy, księgarnie, organizacje skupiające osoby niepełnosprawne.
Weekend do dyskusji
Minister Szałamacha zapowiedział też, że nadal dyskutowany będzie pomysł stawek podatku od sprzedaży w soboty, niedziele i dni wolne od pracy (1,3 proc. dla sklepów o przychodach do 300 mln zł i 1,9 proc. dla placówek o większej sprzedaży). Wyraźnie jednak podkreślił, że dzięki wyższym stawkom weekendowym można było ustalić relatywnie niski poziom opodatkowania za sprzedaż w pozostałe dni tygodnia, a mimo to osiągnąć zapowiadany cel fiskalny, czyli zebrać 2 mld zł rocznie.
Uchylenia podwyższonych stawek za sprzedaż przynajmniej w soboty chciało też Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Alarmowała także Polska Izba Handlu. O ile duże sklepy mogłyby pozwolić sobie na kontynuację sprzedaży w weekendy, to niewielkie placówki skupione w sieciach franczyzowych mogłyby zostać zamknięte z uwagi na dodatkowe koszty – wynikało z opinii PIH.
Bronimy progresji
Z niepokojem do projektu odnosili się też zagraniczni inwestorzy. Wczorajszy „Die Welt” opublikował artykuł o obawach niemieckich firm, że podatek od sprzedaży detalicznej będzie je w jawny sposób dyskryminować.
Wcześniej Komisja Europejska, w liście do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, skrytykowała dotychczasowy pomysł stawek podatku. Sugerowała, że są one niezgodne z przepisami unijnymi.
Minister Szałamacha przyznał wczoraj, że jest świadomy tej krytyki, ale się z nią nie zgadza. Zapewnił, że do końca lutego br. Polska odpowie na list z Brukseli i wyjaśni, dlaczego decydujemy się na podatek progresywny. Niewykluczone, że zostanie rozważona koncepcja dodania jeszcze jednej stawki, według której miałyby się rozliczać niewielkie firmy handlowe. O takim pomyśle mówił na początku lutego br., w rozmowie z DGP, poseł Adam Abramowicz, przewodniczący parlamentarnego zespołu.
Dotychczasowy projekt zakładał, że najwięksi sprzedawcy mieliby płacić podatek według stawki 1,3 proc., a małe i średnie przedsiębiorstwa handlowe o miesięcznym przychodzie do 300 mln zł – 0,7 proc. Zdaniem posła Abramowicza, ten ostatni przedział był jednak zbyt duży i niewielkie firmy powinny płacić daninę według jeszcze niższej stawki.
Przez internet
Dyskutowany ma być też inny kontrowersyjny pomysł resortu finansów, by objąć podatkiem sprzedaż realizowaną przez zagraniczne sklepy internetowe, a obowiązkami płatnika w tym zakresie obciążyć firmy przewozowe. Zgodnie z projektem kurierzy jako płatnicy mieli potrącać 40 zł z wynagrodzenia sklepu, jeśli ten nie oświadczyłby, że sam zapłacił podatek lub jest z niego zwolniony. Takie rozwiązania mogą być sprzeczne z prawem unijnym oraz zasadami, którymi kieruje się Światowa Organizacja Handlu – podkreślał resort rozwoju.
Jego zdaniem nierealne jest oczekiwanie, że firmy przewozowe uzyskają za granicą informacje od zagranicznych sklepów o tym, czy wypełniły one obowiązki wobec polskiego fiskusa. To oznaczałoby, że w praktyce kurierzy musieliby wpłacać podatek z własnej marży.