Nowa danina od transakcji finansowych ma już w 2016 r. przynieść 1,7 mld zł dodatkowych wpływów – szacuje PiS. Przyznaje jednak, że równolegle mogą spaść wpływy z CIT.
Marcin Chomiuk partner odpowiedzialny za rynki finansowe w dziale doradztwa podatkowego / Dziennik Gazeta Prawna
Podatek jeszcze nie został wprowadzony, a już budzi obawy instytucji finansowych. Wskazują one na niebezpieczeństwo odpływu kapitału na inne rynki oraz przerzucenia kosztów jego wprowadzenia na klientów.
Obecna propozycja różni się od zaproponowanej przez Prawo i Sprawiedliwość w 2011 r. Wtedy danina miała objąć aktywa instytucji finansowych (banków, towarzystw ubezpieczeń i reasekuracji oraz funduszy inwestycyjnych). Stawka miała wynosić 0,39 proc. aktywów. Sejm odrzucił jednak ten pomysł, ale PiS z niego nie zrezygnował. Z nowego projektu wynika, że będzie to podatek od transakcji finansowych, a nie rodzaj daniny majątkowej.
Podatnikami mają być instytucje, u których przynajmniej połowa obrotu pochodzi z transakcji finansowych. Zapłacą podatek nie tylko, jeśli działają we własnym imieniu, ale także w imieniu i na rzecz podmiotu trzeciego mającego siedzibę za granicą.
Nie byłoby daniny, jeśli od transakcji byłby podatek od czynności cywilnoprawnych (PCC). Stawka miałaby się różnić w zależności od rodzaju transakcji. Co do zasady byłoby to 0,14 proc. jej wartości, z tym że niżej opodatkowane byłyby transakcje na instrumentach pochodnych (0,07 proc.).
Podatnicy musieliby obliczać i wpłacać kwotę daniny na rachunek urzędu skarbowego w terminie do 25 dnia miesiąca następującego po tym, kiedy dokonano transakcji.
Projektodawcy wskazali, że podobna danina obowiązuje w przynajmniej kilku zachodnich krajach, np. we Francji i Włoszech. Nawiązali też do równolegle trwających prac nad wprowadzeniem unijnego podatku od transakcji finansowych. Odpowiedzialny za sprawy podatkowe i celne komisarz Pierre Moscovici zapewnił we wrześniu 2015 r., że 11 zainteresowanych taką daniną krajów jest już blisko osiągnięcia politycznego porozumienia w tej kwestii.
Podatnicy nowej daniny musieliby, podobnie jak wszyscy inni, zarejestrować się przed dokonaniem pierwszej czynności w Centralnym Rejestrze Podatników. Na razie trwają prace nad jego utworzeniem.
Inwestorzy przeniosą się za granicę
Sam pomysł wprowadzenia podatku od transakcji finansowych nie jest nowy i w kilku krajach UE został już wprowadzony. Projekt przygotowany przez PiS mieści się ogólnie w ramach zakreślonych przez inne jurysdykcje podatkowe, nie bierze jednak pod uwagę specyfiki naszego kraju (wysokości podatku w stosunku do marży) i łatwości przepływu kapitału na rynkach międzynarodowych.
Obawiam się, że ustawa w proponowanym kształcie będzie zaproszeniem inwestorów do przeniesienia się z transakcjami do Londynu. Świadczą o tym choćby doświadczenia Szwecji, gdzie wprowadzenie tego podatku doprowadziło do załamania się rynku wtórnego obrotu papierami wartościowymi. Wzrośnie koszt kapitału, przełoży się to pewnie na cenę kredytu (szczególnie w walutach obcych) i jego dostępność. Najprawdopodobniej wpływy netto do budżetu państwa zmaleją, bo oprócz strat w innych podatkach, np. dochodowych, nowa danina wywoła wzrost kosztów długu publicznego.