Gdy rząd próbuje przeszkodzić wyłudzającym VAT w jednym sektorze, uaktywniają się w innym. Ostatnio upodobali sobie handel elektroniką.
Wartość potencjalnie wyładzanego VAT / Dziennik Gazeta Prawna
Skala oszustw w VAT w transakcjach między Polską a innymi krajami UE to łącznie ponad 10,5 mld zł rocznie – wynika z danych Eurostatu. Jeszcze bardziej alarmujące są statystyki urzędów kontroli skarbowej (UKS) – w zeszłym roku wyłudzenia podatku od towarów i usług sięgnęły ponad 15 mld zł.
Polski fiskus reaguje na to opieszale. Oszustwami w obrocie prętami stalowymi zajął się dopiero pod wpływem branży hutniczej, której działalność stanęła na granicy opłacalności. Podobnie rzecz się ma z branżą paliwową czy handlem złotem. Choć problem z prętami jest znany od dwóch lat, do dziś istnieją jedynie propozycje rozwiązań (odwrotne obciążenie VAT, solidarna odpowiedzialność sprzedawcy i nabywcy), które mają ograniczyć nieprawidłowości.
Złodzieje są szybsi. Nie czekając na wprowadzenie obostrzeń, przerzucają się na inne towary. Ostatnio – na obrót elektroniką, w tym telefonami komórkowymi (295 mln zł potencjalnie wyłudzonego VAT w 2012 r.) i konsolami do gier, a także handel miedzią, platyną czy olejami. Korzystają przy tym ze sprawdzonych już metod.

Elastyczni przestępcy

Ministerstwo Finansów nie ma szczegółowych informacji, w przypadku jakich towarów wyłudza się najwięcej VAT. W odpowiedzi na nasze pytania przyznaje, że oszustwa mogą dotyczyć praktycznie wszystkiego, a w trakcie kontroli ujawniane są coraz to nowe kategorie produktów. Zaznacza jednak, że proceder wyłudzania VAT przy obrocie elektroniką jest lepiej zorganizowany niż przy handlu innymi towarami.
Jak z tym walczy? Odpowiednie komórki ścigania, w tym generalny inspektor informacji finansowej, po otrzymaniu sygnału o oszustwach kierują zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do prokuratur i UKS. Te ostatnie w zeszłym roku wydały prawie 1,5 tys. decyzji dotyczących obowiązku zapłaty VAT wynikającego z faktur, na kwotę ponad 1,4 mld zł.
Konrad Zawada z Izby Skarbowej w Krakowie dodaje, że w urzędach skarbowych są specjalne komórki analityczne, które na podstawie dostępnych im danych wychwytują nieuczciwych podatników i sztuczne transakcje. Ponadto w Koninie działa centralne Biuro Wymiany Informacji Podatkowych, które koordynuje współpracę polskich urzędów skarbowych z analogicznymi instytucjami w innych krajach UE. Mimo to przestępcy są często krok przed śledczymi.
– Dzisiaj nie mówimy o obszarach czy sektorach wrażliwych, ale raczej o bardziej lub mniej podatnych na penetrację przestępców – podkreśla Andrzej Bartyska, rzecznik prasowy UKS w Gdańsku. Potwierdza, że oszuści gospodarczy są bardzo kreatywni i elastyczni w dostosowaniu się do nowych przepisów i sytuacji.

Karuzela się kręci

Aby zmylić organy ścigania, przestępcy podatkowi od lat z powodzeniem stosują oszustwa karuzelowe i firmanctwo. W obu procederach wykorzystują znikające firmy słupy, które nie wpłacają należnego VAT do urzędu skarbowego.
W transakcjach karuzelowych zwykle uczestniczy wielu przedsiębiorców z różnych krajów UE. Pierwszy dostarcza towar z innego państwa Unii do Polski, co jest opodatkowane zerową stawką VAT. Nabywca sprzedaje wyroby dalej w kraju i nalicza 23-proc. podatek, ale nie odprowadza go do urzędu i znika. Kolejny podmiot odsprzedaje towar, a dodatkowo ma prawo do odliczenia podatku, który zapłacił poprzednikowi. Czwarta firma sprzedaje towar pierwszej ze stawką 0 proc. VAT i występuje o zwrot całego podatku naliczonego. Następnie schemat się powtarza.
Według ekspertów transakcje karuzelowe są często wykorzystywane przy oszustwach podatkowych dotyczących niewielkiego, ale drogiego sprzętu elektronicznego, np. telefonów, kart SIM, części komputerowych. W takich przypadkach nietrudno bowiem udowodnić, że rzeczy zostały wywiezione z kraju.
Konrad Zawada z IS w Krakowie tłumaczy, że towary zwykle nawet nie przekraczają granicy. Oszuści kupują je i sprzedają na rynku krajowym, a jedynie uprawdopodobniają, że samochód z towarem przekroczył granicę.
Z kolei firmanctwo polega na tym, że jeden podmiot (firmujący) prowadzi pozorną działalność. Na niego są wystawiane dokumenty i faktury, ale faktycznie interesy robi ktoś inny – firmant, która ukrywa się przed fiskusem. Firmującym jest zwykle osoba, która nie ma majątku, np. bezrobotny czy bezdomny. Proceder przebiega w podobny sposób, jak w przypadku transakcji karuzelowych. W pewnym momencie podatnik znika i nie wpłaca VAT do urzędu skarbowego.

Bezkarni firmanci

Tego rodzaju praktyka jest ścigana z mocy prawa. Odpowiedzialność podatkową związaną z firmanctwem określają art. 108 i 113 Ordynacji podatkowej (t.j. Dz.U. z 2012 r., poz. 749 z późn. zm.). Decyzje, których podstawą prawną jest art. 113, stanowią jednak pojedyncze przypadki (w latach 2010–2012 r. postępowań przygotowawczych dotyczących firmanctwa było tylko 17). Co gorsza, decyzje w stosunku do firmujących są często puste – nie można ich wyegzekwować, bo taka osoba nie ma majątku.
Z kolei dyrektorzy UKS nie mają kompetencji do wydania decyzji o solidarnej odpowiedzialności firmantów. Takie uprawnienia mają urzędy skarbowe.
Grzegorz Stulgis z Izby Gospodarczej Metali Nieżelaznych i Recyklingu tłumaczy, że w efekcie w czasie kontroli UKS u firmujących praktycznie pomijany jest wątek firmanta. Gdyby inspektorzy ustalili, kto nim jest, musieliby przekazać sprawę do naczelnika urzędu skarbowego. UKS poniósłby więc koszty, a nie uzyskał przychodów w postaci ściągnięcia należności budżetowych. A inspektorzy muszą mieć wyniki, aby wykonać założony na dany rok budżet. W związku z tym łatwiej i efektywniej jest im prowadzić postępowanie podatkowe w taki sposób, żeby nie ustalić firmanta.
W praktyce – jak wskazuje Grzegorz Stulgis – fiskus ściąga podatek od firm, które nabyły towary lub usługi od firmującego, pozbawiając je możliwości odliczenia VAT. Często nie bada nawet, czy taki podatnik był świadomy, że uczestniczy w oszustwie. A zgodnie z orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości UE, jeśli firma dochowała należytej staranności, to zachowuje prawo do odliczenia VAT.
Firmant zaś może nigdy nie zostać ujawniony i ukarany, mimo że to on stał za oszustwem i czerpał z niego zyski.

Śledzenie transakcji

Zdaniem ekspertów wyłudzeń VAT nie da się całkowicie wyeliminować, ale można je istotnie ograniczyć poprzez rozwiązania systemowe.
Jednym ze sposobów walki z nimi jest wprowadzenie mechanizmu odwrotnego obciążenia. VAT do urzędu musi wtedy odprowadzić nabywca, a nie sprzedawca towaru. Zdaniem Jerzego Martiniego, doradcy podatkowego w Martini i Wspólnicy, działania zmierzające do wprowadzenia odwrotnego obciążenia VAT w odniesieniu do niektórych wrażliwych towarów czy usług mają efekt doraźny. Faktycznie pomagają w zwalczaniu nadużyć w danej branży, ale oszuści przerzucają się wtedy na inny rodzaj towarów czy usług.
– Na dłuższą metę takie działanie nie jest optymalne – ocenia Jerzy Martini.
Marek Suchowolec z Izby Gospodarczej Metali Nieżelaznych i Recyklingu uważa, że rozwiązaniem systemowym, które bardzo istotnie zmniejszyłoby możliwość wyłudzenia VAT, jest wprowadzenie faktur elektronicznych z obowiązkiem przesyłania ich do organów podatkowych np. raz dziennie. Organy i specjalny program mogłyby śledzić podejrzane transakcje i typować firmy do kontroli.
Także Jerzy Martini jest zdania, że nie da się skutecznie zwalczać oszustw podatkowych, nie dysponując odpowiednimi narzędziami informatycznymi. Zaleca stworzenie systemu, który na bieżąco analizowałby wszelkie istotne transakcje podlegające opodatkowaniu oraz identyfikował te, które są podejrzane.
Przestępcy od lat z powodzeniem stosują oszustwa karuzelowe i firmanctwo