Recepta na kryzys? Uszczelnić system podatkowy, uczynić go prostszym i premiować innowacyjność - mówią dr Andre Helin i Jacek Bajson, prezes i partner w dziale podatkowym BDO.
dr Andre Helin, prezes BDO / Dziennik Gazeta Prawna / Wojtek Gorski
Jacek Bajson, partner w dziale podatkowym BDO / Dziennik Gazeta Prawna / Wojtek Gorski
W związku z kryzysem finansowym wiele krajów reformuje systemy podatkowe: albo je uszczelnia, albo przeciwnie – stara się je uatrakcyjnić dla inwestorów. Czy panów zdaniem – w kontekście spowolnienia w naszym kraju – potrzebna jest reforma i w jakim powinna pójść kierunku?
Andre Helin: Z mojej perspektywy jako osoby, która pracuje w Polsce, ale też mieszka w Danii i w związku z tym ma możliwość porównania systemów podatkowych obu krajów, wydaje się, że taka reforma jest potrzebna. O Danii powszechnie się sądzi, że to państwo, gdzie podatki należą do najwyższych na świecie. A jednak mam wrażenie, że Dania nie jest krajem o większym fiskalizmie niż Polska
W ciągu ostatnich 10 lat Polska systematycznie pogarsza swoją konkurencyjność, a tym sam pozycję gospodarczą na tle innych krajów z regionu. Ostatnim śmiałym krokiem polityków, jaki pamiętam, była obniżka CIT z 27 do 19 proc. w 2004 r. W tym czasie ościenne kraje miały naprawdę wysokie stawki tego podatku, ale dziś nawet duński CIT nie jest wiele wyższy od polskiego – wynosi 25 proc., przy czym są plany rządowe, aby go obniżyć do 22 proc. Do tego zagraniczni przedsiębiorcy są zdziwieni, że w Polsce jest tak dużo wydatków, które nie mogą być uznane za koszty podatkowe. W konsekwencji inwestorzy efektywnie płacą znacznie wyższy podatek, nierzadko 22–23-proc. w porównaniu z 19-proc. stawką bazową. Mogą więc zadać sobie pytanie – czy im się to naprawdę opłaca.
Drugą kwestią do zmiany jest słaba infrastruktura podatkowa. W Polsce przedsiębiorcy zbyt często są zmuszani do składania sprawozdań, terminy zapłaty podatków są krótkie, ciągle jeszcze za mało w wypełnianiu obowiązków pomagają im nowoczesne technologie, a do tego wszystkiego dochodzą niejasne przepisy i ciągle zmieniające się orzeczenia sądowe, które dają inwestorom sygnał, że nie mogą być pewni co do warunków prowadzenia biznesu. Przy tym wszystkim prawo podatkowe jest zbyt restrykcyjne. Na przykład warunki, aby zostać podatkową grupą kapitałową, są tak wyśrubowane, że takich grup zarejestrowało się tylko kilkanaście. Z kolei na gruncie ustawy o rachunkowości (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 330 z późn. zm.) wymogi, aby zostać grupą kapitałową, spełniają tysiące podmiotów.
Jacek Bajson: W pełni się zgadzam. Taka reforma po ponad 20 latach istnienia najważniejszych ustaw podatkowych byłaby potrzebna niezależnie od sytuacji ekonomicznej. Z kolei, ponieważ sytuację Polski można ocenić – nie wdając się w analizy – jako naprawdę trudną, tym bardziej powinno się przeprowadzić zmiany, tak aby system podatkowy był prostszy i bardziej konkurencyjny.
Jak Polska powinna połączyć wysiłki mające na celu uszczelnienie systemu podatkowego z jego uatrakcyjnieniem dla inwestorów? Czy to w ogóle możliwe?
Andre Helin: Moim zdaniem nie. Położenie Polski i jej wielkość wykluczają możliwość zostania przez nią rajem podatkowym. W pełni też rozumiem wysiłki MF dotyczące podpisywania nowych umów o unikaniu podwójnego opodatkowania. Moim zdaniem wystarczy, aby Polska uszczelniła system podatkowy i uczyniła go pewnym dla inwestorów i premiującym innowacyjne inwestycje.
Czy stać nas na ulgi podatkowe w kryzysie? Jeśli tak, to jakie?
Jacek Bajson: Według raportu Ministerstwa Finansów ulgi w ostatnim roku kosztowały nas ponad 5 proc. PKB, czyli prawie 80 mld zł. Koszty samej tylko ulgi na dzieci to około 5 mld zł. Państwo powinno pomagać i ponosić część kosztów związanych z wychowaniem dzieci, ale niekoniecznie musi odbywać się to poprzez przyznawanie ulg. Mają one sens tylko wtedy, jeśli są skuteczne i motywują do określonych zachowań oczekiwanych przez państwo. Dlatego uważam, że potrzebny jest przegląd ulg i pozostawienie tych, które wspierają inwestycje i innowacje.
No właśnie innowacje. Jak nasz system podatkowy powinien je premiować? Czy zgadzacie się panowie z coraz szerszą krytyką obecnie obowiązujących rozwiązań w zakresie ulgi na nowe technologie? Jak oceniacie projekt Ministerstwa Gospodarki? Zgodnie z nim od 2014 r. przedsiębiorcy mogliby odliczyć od podatku 126 proc. wydatków poniesionych na rozwój (z czego 100 proc. będzie zaliczane do kosztów podatkowych, a 26 proc. będzie odliczane od podatku).
Jacek Bajson: Ulga na nowe technologie w obecnym kształcie nie działa. Wspiera zakup technologii, a nie ich wytwarzanie. Wprowadźmy śmielsze rozwiązania, takie jak np. w Belgii, gdzie ulgi podatkowe w CIT i PIT zachęcają do tworzenia centrów badawczo-rozwojowych. Ich pracownicy mogą korzystać z atrakcyjnych ulg, np. znacznie wyższych kosztów uzyskania przychodu niż te, które Polska oferuje twórcom (u nas 50 proc., a w Belgii 75 proc., przy czym konieczne jest spełnienie kilku warunków). Belgia wprowadziła wiele preferencji podatkowych dla zagranicznych pracowników, którzy pracują w ich centrach badawczych, i tam to naprawdę działa.
Dużo słyszymy ostatnio o kontrowersyjnych rozwiązaniach forsowanych przez inne kraje europejskie, które mają przyciągnąć do nich zamożnych podatników. Na przykład Cypr i Węgry rozważały nadawanie obywatelstwa bogatym inwestorom spoza Unii. Na jakie ruchy tego rodzaju mogłaby się zdobyć Polska?
Jacek Bajson: Nadawanie obywatelstwa w zamian za dokonywanie inwestycji to krok kontrowersyjny. Rozumiem, że jego otrzymanie miałoby ułatwiać dalsze inwestycje na terenie UE, a w połączeniu ze zmianą miejsca rezydencji również zapewniać korzyści podatkowe. W przypadku Polski bardziej racjonalne, choć zdaję sobie sprawę, że obecnie raczej nierealne, byłoby wprowadzenie liniowego podatku PIT. Jesteśmy jednym z bardzo niewielu krajów w regionie Europy Środkowej, który stosuje opodatkowanie progresywne.
Drugą stawkę PIT (32 proc.) płaci jednak tylko kilka procent podatników. Moim zdaniem doskonałą zachętą dla opodatkowania przez inwestorów zagranicznych i krajowych dochodów w Polsce byłoby wprowadzenie przez nasz kraj podatku liniowego.
Warto byłoby też pomyśleć o obniżeniu opodatkowania przynajmniej części dochodów kapitałowych.
A co z podatkami lokalnymi? Czy aby zrównoważyć budżety, gminy naprawdę muszą je podnosić?
Andre Helin: Wydaje się, że sytuacja gmin odpowiada sytuacji Polski w pigułce. Samorządy powinny zrezygnować z mniej potrzebnych ich mieszkańcom inwestycji, jakie pojawiły się w ostatnich latach. To ich skutkiem są ciągle podnoszone podatki lokalne.
W Belgii ulgi w CIT PIT zachęcają do tworzenia centrów badawczo-rozwojowych