Na portalach internetowych z dnia na dzień rośnie liczba atrakcyjnych ofert od sprzedawców z USA. Oferty tego typu składają często Polacy przebywający na terenie Stanów Zjednoczonych. Zapłata za towar jest dokonywana na polskie konto sprzedawcy. Zachętą do kupienia danego towaru są bardzo niskie opłaty celno-po-datkowe lub wręcz ich brak. Hasła sprzedawców brzmią: „Chcesz zaoszczędzić – skorzystaj z naszej propozycji. Jeśli chcesz mieć czyste sumienie – zapłać podatki w rzeczywistej wysokości”.
Na granicy prawa
– Opisany proceder jest stosowany w internecie dość często. Taka oferta jest atrakcyjna dla kupującego. Przyczyną jest przede wszystkim to, że podmiot sprzedający w sieci nie opodatkowuje dokonywanej przez siebie sprzedaży – tłumaczy Joanna Patyk, doradca podatkowy, właścicielka Kancelarii Podatkowej Tax & Business.
Tymczasem – jak wyjaśnia nasza rozmówczyni – taka transakcja powinna podlegać rozliczeniu zgodnie z polskim prawem podatkowym. Wynika to z tego, że choć sprzedaż teoretycznie dokonywana jest z USA (tam znajduje się sprzedający i stamtąd wysyłany zazwyczaj jest towar), faktycznie często dokonuje jej Polak na rzecz podmiotu krajowego.
Praktyka jest jednak taka, że ta forma sprzedaży najczęściej odbywa się w ogóle bez płacenia podatków: dochodowego i VAT. A to jest już łamaniem prawa. Sprowadzając towary spoza UE, należy bowiem brać pod uwagę konieczność zapłaty cła oraz VAT. Stawki zależą m.in. od klasyfikacji towaru.
– Internetowi sprzedawcy znaleźli na to sposób na granicy prawa – mówi Maria Kukawska, partner w Stone & Feather Tax Advisory.
Przypomina, że osoba prywatna z USA, która wysyła przesyłkę do Polski, może skorzystać ze zwolnienia z należności celno-podatkowych, jeśli paczka ma zadeklarowaną wartość 45 euro (i jest to zakup w celach prywatnych).
– Niektórzy sprzedawcy deklarują więc wartość paczki do tej właśnie kwoty niezależnie od jej rzeczywistej wartości. A ponieważ w trakcie kontroli celnej paczek jest sporo i poddawane są one rewizji losowo, dlatego ten proceder się sprzedającym opłaca – uważa Maria Kukawska.
Katarzyna Stec, konsultant w TPA Horwath, podkreśla, że zdarza się, iż sprzedający posługują się polskim rachunkiem bankowym. Ma to uprawdopodobnić nieodpłatność przesyłki, co jest jednym z warunków, aby mogła ona być zwolniona z podatku.
W przypadku importu z USA problem z organami celnymi może mieć odbiorca towaru. Jeśli rzeczywista wartość prywatnej przesyłki przekracza 45 euro, powinien on zgłosić ją do odprawy celnej.
Po swoje należności organ celny może się zgłosić do odbiorców w terminie przedawnienia. Dla zobowiązań podatkowych jest to 5 lat od końca roku, w którym upłynął termin płatności podatku.
Kłopoty z celnikami
Według Marii Kukawskiej z perspektywy organów celnych nie jest łatwe ani wyśledzenie takiej niejasnej transakcji, ani udowodnienie, co i w jakiej wartości faktycznie było przedmiotem obrotu, ani wymierzenie właściwej kwoty należności celno-podatkowych.
– Bardziej realne wydaje się ukrócenie tego procederu w przypadkach, gdy działania są zorganizowane na szerszą skalę – zauważa Maria Kukawska.
Tym niemniej – jak stwierdza nasza rozmówczyni – w każdym pojedynczym przypadku szkodę ponoszą przedsiębiorcy prowadzący legalny obrót analogicznymi czy nawet tymi samymi towarami w Polsce. Tego typu działania stanowią dla nich trudną do zwalczenia nieuczciwą konkurencję.
Fiskus sprawdza
Warto uważać na takie transakcje. W planie kontroli organów skarbowych na 2011 r. znajdują się m.in. rzetelność deklarowanych podstaw opodatkowania oraz prawidłowość obliczania i wpłacania podatków ze szczególnym uwzględnieniem uzyskiwania przychodów z działalności gospodarczej prowadzonej z wykorzystaniem internetu.
Joanna Patyk ostrzega: organy podatkowe mają sposoby na identyfikację osoby sprzedającej oraz miejsca dokonania sprzedaży, a także określenie, czy sprzedaży dokonał rezydent, czy też nierezydent w rozumieniu przepisów podatkowych.
– Po stronie kupującego ryzyko podatkowe związane z brakiem opodatkowania transakcji przez sprzedającego nie powstaje. Kupujący nie odpowiada bowiem za to, że sprzedający nie rozliczy podatkowo dokonanej transakcji – wyjaśnia Joanna Patyk.
Oznacza to, że kupujący nie odpowiada za podatki, których nie zapłacił sprzedający. Odpowieda jedynie za niezapłacone należności celno-podatkowe związane z odprawą przesyłki.
Opisane przez nas działania są procederem nielegalnym. Polegają na wprowadzaniu w błąd organu uprawnionego do kontroli celnej, naruszaniu warunku zwolnienia od cła czy też uchylaniu się od obowiązku podatkowego, za które grożą konsekwencje z kodeksu karnego skarbowego. Według Katarzyny Stec podatnik może się spodziewać za to sankcji w postaci kary grzywny do 720 stawek dziennych, kary pozbawienia wolności albo obu tych kar łącznie w zależności od okoliczności. Ponadto w przypadku zaniżenia deklarowanej wartości przesyłki kupujący narażony jest na obciążenie dodatkowymi należnościami celno-podatkowymi obliczonymi w drodze oszacowania przez organy celne.