Jeżeli hodowca łososi sprzedaje je po wypatroszeniu i pozbawieniu głów, to prowadzi działalność gospodarczą, a nie rolniczą – orzekł NSA.
Sędzia Antoni Hanusz porównał to do hodowli i sprzedaży ziemniaka. Wyjaśnił, że nieruchomości zajęte pod uprawę kartofli są objęte podatkiem rolnym, nawet jeśli towar jest pakowany do sprzedaży. Natomiast budynki, w których odbywa się obieranie, krojenie czy smażenie ziemniaków, są objęte podatkiem od nieruchomości, bo takie czynności są już działalnością gospodarczą.
Dr hab. Rafał Dowgier z Katedry Prawa Podatkowego Uniwersytetu w Białymstoku zwraca uwagę, że wyrok sądu nie dotyczył sytuacji, w której właściciel stawu patroszy rybę na życzenie pojedynczego klienta. Spór z wójtem gminy toczyła bowiem spółka, która sprzedawała wyhodowane przez siebie łososie atlantyckie po wstępnej obróbce (tusze z głową lub bez, z wnętrznościami lub wypatroszone). Handlowała też samymi wnętrznościami.
Wątpliwości dotyczyły tego, czy taka działalność, polegająca na wstępnej obróbce, jest jeszcze działalnością rolniczą czy już gospodarczą. Miało to znaczenie, ponieważ grunty rolne zajęte pod działalność gospodarczą są objęte podatkiem od nieruchomości, który jest zdecydowanie wyższy niż podatek rolny.
Wójt gminy stwierdził, że działalnością rolniczą jest hodowla ryb i sprzedaż ich w stanie nieprzetworzonym (żywych lub ubitych). To mieściłoby się w definicji wytwarzania produktów (roślinnych i zwierzęcych) w stanie nieprzetworzonym. Co innego jednak, gdy ryby są poddawane obróbce.
Przerób (nawet wstępny) oznacza, że jest to już działalność gospodarcza, a nie rolnicza – stwierdził wójt. Przypomniał, że grunt wraz z posadowionym na nim budynkiem zaliczony do użytków rolnych wykorzystywany dla celów działalności gospodarczej nie może być opodatkowany podatkiem rolnym, tylko od nieruchomości. – Podatek rolny będzie należny wyłącznie od gruntów zajętych pod hodowlę i sprzedaż ryb (żywych lub ubitych), a nie od tej części nieruchomości, w której ryby są poddawane obróbce – wyjaśnił fiskus.
Mężczyzna się z tym nie zgadzał. Uważał, że nie zajmuje się przetwórstwem ryb, bo w świetle Polskiej Klasyfikacji Działalności jest to m.in. mrożenie, suszenie, gotowanie, wędzenie, solenie itp. Tymczasem jego działania zmierzają jedynie do przygotowania ryb do sprzedaży.
Przegrał jednak w sądach administracyjnych. WSA w Szczecinie stwierdził, że sprzedaż z własnej hodowli ryby towarowej, tj. tuszy z głową poubojowej, tuszy z głową skrwawionej, tuszy z głową patroszonej i samej tuszy, nie mieści się w działalności rolniczej. W wyniku tych czynności powstaje bowiem inny produkt.
Tak samo orzekł Naczelny Sąd Administracyjny. Wyjaśnił, że obróbka ryb nie może być uznawana za działalność rolniczą.
ORZECZNICTWO Wyrok NSA z 19 grudnia 2017 r., sygn. akt II FSK 2298/16.