Trzy pytania do ANDRZEJA PIECZKI z Izby Skarbowej w Zielonej Górze - Posiadanie paragonu daje bezpieczeństwo i możliwość egzekwowania należnego nam prawa. Bezpieczeństwo – ponieważ mając paragon, możemy konfrontować ceny na półkach z tymi na paragonie, a sprzedawca przestaje być anonimowy: jego dane identyfikacyjne muszą być uwidocznione na paragonie.
EWA MATYSZEWSKA:
Kupując towar lub usługę, klient powinien dostać paragon. Czy ta zasada wynika z przepisów?
ANDRZEJ PIECZKO:
Przepisy – a konkretnie rozporządzenie ministra finansów z 28 listopada 2008 r. w sprawie kryteriów i warunków technicznych, którym muszą odpowiadać kasy rejestrujące oraz warunków ich stosowania – wymagają, aby sprzedawca, prowadząc sprzedaż przy użyciu kasy rejestrującej, wydał klientowi paragon. Klient nie ma jednak obowiązku jego odebrania. Dlatego często widzimy, że sprzedawca paragon wydaje, a klient chowa do portfela tylko resztę pieniędzy.
Administracja skarbowa prowadzi akcję namawiającą klientów do brania paragonów. Co paragon daje klientowi?
Posiadanie paragonu daje bezpieczeństwo i możliwość egzekwowania należnego nam prawa. Bezpieczeństwo – ponieważ mając paragon, możemy konfrontować ceny na półkach z tymi na paragonie, a sprzedawca przestaje być anonimowy: jego dane identyfikacyjne muszą być uwidocznione na paragonie. Możliwość egzekwowania należnych nam praw – ponieważ posiadanie paragonu jest podstawowym warunkiem umożliwiającym korzystanie z uprawnień gwarancyjnych lub rękojmi. Dysponując paragonem, możemy reklamować np. zepsuty jogurt czy niedziałającą żarówkę, a więc drobiazgi. Bez paragonu jest to niemożliwe. No i nie zapominajmy, że wystawiony paragon to odprowadzony przez sprzedawcę podatek, odprowadzony podatek to większe wpływy do budżetu, większe wpływy do budżetu to więcej środków np. dla straży pożarnej, szkolnictwa itd. Jednym słowem – bierzmy paragony.
Jakie sankcje grożą sprzedawcy, który nie wyda paragonu?
Jeśli ktoś nie wydaje paragonu, może mieć do czynienia z paragrafami kodeksu karnego skarbowego. Zdecydowanie odradzam takie postępowanie. Nie chodzi o to, by straszyć, choć sankcje w przeliczeniu na pieniądze zaczynają się od kilkuset złotych, a mogą sięgnąć – w skrajnych przypadkach, gdyby w grę wchodziło przestępstwo skarbowe – nawet kwot liczonych w milionach. Chodzi o to, że raz stracona reputacja może zostać nieodbudowana. Podatnik będzie „tym, który nie wydaje paragonów”. Po co komu taka etykieta i ryzyko, że kontrolerzy zechcą do niego częściej zaglądać? Lepiej trzymać się zasad.