WYWIAD. Urząd Regulacji Energetyki dla zminimalizowania skutków podwyżek cen energii proponuje obniżkę stawek VAT i akcyzy. To zły pomysł. Podatki nie są narzędziem do regulowania cen.
ROZMOWA
• Jak ocenia pan propozycję Urzędu Regulacji Energetyki obniżenia stawki VAT i akcyzy na energię elektryczną i gaz? Zmiany w tych podatkach mają zmniejszyć skutki podwyżek cen energii.
- Bardzo gratuluję specjalnemu zespołowi głębokiej i trafnej decyzji! Czy po to, by postulować obniżkę podatków, potrzebny jest jakikolwiek zespół ekspertów? A na serio; pomysł jest fatalny. Gdyby pójść tym tropem, to należałoby też zmniejszyć VAT na żywność oraz paliwa, bo też drożeją. Niechby więc VAT na żywność wynosił 5 proc., a na paliwa 15 proc. Czy to dobry pomysł? Myślę, że znalazłby szerokie poparcie. Pomija on jednak jeden drobny fakt - podatki finansują wydatki państwa. Jeśli zatem chce się je obniżać, trzeba obniżać wydatki. Czekam więc na propozycje ze strony ekspertów URE. Pomysł regulowania cen za pomocą podatków jest bardzo zły zarówno w krótkim, jak i długim okresie. Należy bowiem zastanowić się nad przyczynami wzrostu cen energii i ich kształtem w przyszłości.
• To nie ma sposobu na minimalizację skutków podwyżki cen energii?
- W moim przekonaniu era taniej energii się skończyła. Rosnący popyt i jednocześnie problemy z podażą oznaczają, że w dłuższej perspektywie będzie drożej. To oznacza, że działania regulatora powinny być, z jednej strony, skierowane na wzrost produkcji, a z drugiej, na ograniczanie zużycia - czytaj oszczędzanie energii. Z pewnością obniżka stawek podatku nijak nie zachęca do oszczędzania.
• Jak więc pomóc osobom, które nie są w stanie opłacać swoich rachunków na energię?
- No to jest właśnie problem, którym mógłby zająć się zespół ekspertów. Trzeba zobaczyć, jakie rozwiązania funkcjonują w innych krajach, jak się tam sprawdzają. Z pewnością najgorszym rozwiązaniem jest subsydiowanie (za pomocą ulg podatkowych czy dotacji) ubogich gospodarstw domowych. To tylko utrwala biedę i zniechęca do oszczędzania. Z pewnością lepszym pomysłem byłyby dotacje na inwestycje zmniejszające zużycie energii.
• Wróćmy jednak do podatków. Czy na pewno nie można tu nic zrobić?
- Można, ale nie chodzi o to, by zrobić coś, ale by zrobić coś mądrego. Manipulowanie przy podatkach jest bardzo atrakcyjne dla decydentów, bo co prawda efekty z tego żadne (vide ulga na internet w PIT), a koszty relatywnie duże (vide dawna ulga w akcyzie dla rafinerii południowych czy obecna ulga na dzieci w PIT), ale zawsze można wtedy w świetle reflektorów powiedzieć, że coś się zrobiło. Zamiast więc tworzyć wizję zaopatrzenia Polski w energię po rozsądnych kosztach (czyli np. zdecydować się w końcu na energetykę atomową) łatwiej jest dokonać zmian w podatkach.
Redukcja stawki VAT w moim przekonaniu jest absolutnie nie do przyjęcia. I w ogóle nie warto rozpoczynać tej dyskusji. Kwestia akcyzy wygląda nieco inaczej.
• Jak?
- Warto pamiętać, kiedy i dlaczego pojawiła się akcyza na energię elektryczną. Było to pokłosie tzw. dziury Bauca. Alternatywą było podniesienie stawki VAT. W moim przekonaniu decyzja Marka Belki, by nie zmieniać stawki VAT (na 23 proc.), a pieniędzy poszukać w akcyzie na energię elektryczną, była słuszna.
• Trwają właśnie prace na nową ustawą akcyzową, która m.in. zmienia sposób poboru tego podatku. Czy to nie jest dobry moment na analizę wysokości stawki?
- Owszem, jest. Jednak trzeba pamiętać, że potrzeby budżetu nadal są duże - na horyzoncie jest spory ubytek dochodów podatkowych związany z obniżeniem stawek PIT w 2009 roku.
• Czy jest zatem przestrzeń na obniżkę akcyzy na prąd?
- Nie wiem, o to trzeba zapytać Ministerstwo Finansów. A może autorzy raportu powinni razem z obniżką akcyzy zaproponować podwyżkę akcyzy na inne towary? Może np. na piwo lub wino. To byłoby uczciwe podejście - mielibyśmy troszkę tańszy (przez chwilę) prąd i droższe piwo. Wszystko tańsze być nie może, a szkoda.