Państwa członkowskie nie będą już spierać się o to, jak rozumieć definicję stałego miejsca prowadzenia działalności gospodarczej czy inne pojęcia z dyrektywy VAT. Wyjaśni to Komisja Europejska.

Najprawdopodobniej zrobi to w rozporządzeniach (jeszcze tego nie wiadomo). Fiskus w Polsce i w pozostałych państwach unijnych będzie musiał się do nich zastosować. Zakłada to opublikowany w grudniu projekt nowelizacji unijnej dyrektywy VAT.

Ujednolicenie, którego nie ma

Zasadą jest, że wszystkie jej przepisy powinny być rozumiane w krajach członkowskich w ten sam sposób. Ewentualne niejasności są wyjaśniane przez Komitet ds. VAT, czyli organ doradczy, w skład którego wchodzą zarówno przedstawiciele państw członkowskich, jak i samej Komisji Europejskiej (art. 398 dyrektywy).
Tyle teoria, bo praktyka okazała się inna. KE przyznała, że wskazówki komitetu doradczego (np. dotyczące sposobu rozumienia nowych przepisów o tzw. quick fix) są ignorowane przez poszczególne państwa unijne. Przykładowo, mimo wskazówek doradców KE, nie przyjęto jednolitej wykładni pojęcia „małych strat”, które występują przy korzystaniu z magazynów konsygnacyjnych.
Kraje nie zgadzają się też co do stosowania zasad podziału kosztów w tzw. niezależnych grupach osób.
Państwa unijne w odmienny sposób rozumieją też np. takie pojęcia, jak stałe miejsce prowadzenia działalności gospodarczej, co może skutkować podwójnym opodatkowaniem. Za zbyt poszerzoną definicję tego pojęcia, podyktowaną chęcią pobierania VAT, krytykowany jest przykładowo polski fiskus, o czym pisaliśmy w artykule „Kolejne pytanie, w którym państwie ma być zapłacony VAT” (DGP nr 29/2020).
Problemu nie rozwiązało też dotychczasowe orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE.

Co rozstrzygnie Bruksela…

Projekt nowelizacji dyrektywy zakłada, że KE będzie mogła wydawać akty wykonawcze, w których określi m.in., jak rozumieć definicje podatnika, transakcji podlegających opodatkowaniu, jak ustalać miejsce opodatkowania, podstawę opodatkowania, zakres zwolnień bądź prawa do odliczenia.
– Ujednolicenie przez samo stanowienie przepisów ma swoje naturalne granice. Trudno się więc dziwić, że KE postanowiła zrobić krok dalej i zapewnić ten cel przez nadanie sobie większych uprawnień wykonawczych – komentuje Joanna Poznańska-Poremba, starszy menedżer w dziale doradztwa podatkowego w PwC.
Komisja Europejska nie przesądzi natomiast w tym trybie o limitach zwolnień przy eksporcie towarów czy o treści przyznanych przez nią samą derogacji od zasad ogólnych (np. o stosowaniu przez Polskę mechanizmu podzielonej płatności). Problemy z interpretowaniem przepisów innych niż określone w projektowanym art. 397a dyrektywy ma rozstrzygać Rada UE na wniosek Komisji Europejskiej.

…i nowy komitet

Co więcej, KE nie zdecyduje arbitralnie, który problem wymaga wyjaśnienia i w jaki sposób należy tego dokonać. Projekt nowelizacji dyrektywy zakłada bowiem powstanie nowego Komitetu ds. VAT, w którym zasiądą przedstawiciele wszystkich państw członkowskich. Mogą to być zarówno niezależni eksperci, jak i przedstawiciele ministerstwa finansów danego kraju. To oni, jako członkowie komitetu, będą musieli zgodzić się na wydanie przez Brukselę aktu wykonawczego.
Brak takiej zgody będzie oznaczać, że KE nie ma prawa do podejmowania jakichkolwiek dalszych kroków.
– Projekt i przewidziane w nim nowe uprawnienia Brukseli oraz Komitetu ds. VAT mogą okazać się przełomowe dla praktyki stosowania tych przepisów. Mogą bowiem doprowadzić do eliminowania pojęć, których odmienna interpretacja prowadziła do konfliktów i podwójnego opodatkowania przedsiębiorców – ocenia Joanna Poznańska-Poremba.

ROZMOWA

Tomasz Michalik, doradca podatkowy i partner w MDDP Michalik Dłuska Dziedzic i Partnerzy
Dlaczego projekt nowelizacji dyrektywy jest tak ważny?
Jest niezmiernie istotny, bo jest reakcją na postępującą deharmonizację unijnego systemu VAT. Odbywa się ona na wielu płaszczyznach. Najczęściej powoływanym przykładem jest zróżnicowanie obowiązków sprawo zdawczych w poszczególnych państwach członkowskich. Ale nie mniej istotne jest zróżnicowane traktowanie pojęć określonych w dyrektywie. Jeżeli każde państwo członkowskie wypełnia te same pojęcia inną treścią, to harmonizacja jest wyłącznie pozorna. Komisja Europejska to dostrzegła i próbuje zareagować.
Gdzie taka interwencja KE byłaby najbardziej wskazana?
Takich przykładów jest wiele. Moim zdaniem najważniejsze jest ponowne przyjrzenie się pojęciu stałego miejsca prowadzenia działalności gospodarczej, bo po ostatnich wyrokach TSUE w tej mierze można odnieść wrażenie, że każde państwo członkowskie inaczej podchodzi do tego pojęcia. A ma ono charakter niezmierne istotny. Różne podejście stosowane przez państwa unijne skutkuje tym, że coraz częściej mamy do czynienia z podwójnym opodatkowaniem danej usługi, bądź przeciwnie – z brakiem opodatkowania, co jest równie niewłaściwe.
Czy projekt nowelizacji dyrektywy nie przyznaje KE zbyt dużej władzy?
Absolutnie nie. Po pierwsze, Komisja Europejska będzie mogła jedynie ustalić znaczenie terminów zastosowanych w dyrektywie, a zatem terminów prawa unijnego, które w każdym państwie powinny być rozumiane tak samo. Po wtóre, KE nie otrzymuje prawa do ingerowania w konkretne regulacje przyjęte przez konkretne państwo. Po trzecie, Komisję Europejską ma wspomagać Komitet ds. VAT, w skład którego wchodzą przedstawiciele wszystkich państw członkowskich. Zastosowanie znajdzie procedura sprawdzająca określona w stosownym rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego i Rady. To oznacza, że wymaganą większością Komitet ds. VAT może wydać opinię negatywną co do projektu aktu proponowanego przez Brukselę. Wtedy KE co do zasady nie może go przyjąć. Tak więc państwa członkowskie będą miały wpływ na akty wydawane przez Komisję w tym nowym trybie.
Czy patrząc z perspektywy polskich przedsiębiorców i polskiego fiskusa, nowe rozwiązanie ma jakieś wady?
Nie widzę ich. Natomiast największą zaletą, i to zarówno dla przedsiębiorców, jak i fiskusa, byłaby jasność co do regulacji dyrektywy, a w konsekwencji konieczność odczytywania polskich przepisów VAT przez pryzmat definicji sformułowanych przez Komisję. To zagwarantuje większą pewność prawa, czyli wartość nie do przecenienia, zwłaszcza obecnie. Co więcej, KE będzie mogła reagować szybko w przypadku pojawiających się sporów i kontrowersji. To kolejna ogromna zaleta tego rozwiązania.