COVID-19 utrudnia międzynarodowe rozliczenia podatkowe, m.in. w zakresie podatku u źródła i zagranicznej rejestracji dla celów VAT. Wydłużył się także czas odprawy celnej.
– Największy problem dotyczy kontaktów z fiskusem w krajach najmocniej dotkniętych epidemią koronawirusa, jak Włochy czy Hiszpania, gdzie załatwienie spraw urzędowych jest obecnie w praktyce niemożliwe. Przedsiębiorcy, którzy mają taką możliwość, odwlekają wszelkie podobne sprawy na później – potwierdza Józef Banach, radca prawny w In Corpore Banach Szczypiński Partnerzy.

Podatek u źródła

Duże kłopoty mają przedsiębiorcy, którzy wypłacają za granicę należności opodatkowane zryczałtowanym podatkiem u źródła (np. wynagrodzenie za usługi doradcze czy prawne, należności licencyjne czy odsetki). Zgodnie z art. 21 ust. 1 ustawy o CIT (i art. 29 ust. 1 ustawy o PIT) powinni, jako płatnicy, potrącić od zagranicznego dochodu zryczałtowaną daninę według 20-proc. stawki (w rzadkich przypadkach 10-proc.).
Podatku mogłoby nie być albo mógłby być dużo niższy, gdyby kontrahent przesłał certyfikat rezydencji potwierdzający rozliczanie się z podatku za granicą. W takim wypadku stosuje się postanowienia międzynarodowej umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania, a stawka daniny jest odpowiednio niższa lub w ogóle nie trzeba jej potrącać.
– Problem polega na tym, że np. we Włoszech i Hiszpanii urzędy skarbowe zostały zamknięte z uwagi na pandemię i nie ma możliwości pozyskania certyfikatu rezydencji. W innych krajach skarbówka pracuje zdalnie i cały proces się wydłuża. To oznacza, że polski płatnik musi potrącić 20-proc. podatek i wpłacić go fiskusowi do siódmego dnia następnego miesiąca – tłumaczy Bartosz Głowacki, doradca podatkowy i partner w MDDP. Przypomina, że w tym zakresie specustawa z 31 marca br. (Dz.U. poz. 568) niczego nie zmieniła.
Ekspert podkreśla, że konieczność zapłaty 20-proc. podatku u źródła pogarsza płynność finansową zagranicznego kontrahenta lub polskiej firmy, jeśli opłaca ona podatek u źródła z własnej kieszeni (co w praktyce często się zdarza).
Agata Oktawiec, doradca podatkowy i partner w PwC, dodaje, że podobne problemy dotyczą handlu nie tylko z kontrahentami z Unii Europejskiej, lecz także z USA. Amerykańska skarbówka również skupiła się teraz na innych problemach niż wydawanie certyfikatów rezydencji.

Problemy celne

Epidemia nie ułatwia też życia importerom sprowadzającym towary spoza Unii Europejskiej. Urzędy celne są zamknięte i choć starają się informować przedsiębiorców, w jaki sposób dopełnić formalności przez internet, to nie zawsze się to udaje.
Na problem natknęła się m.in. spółka, która jeszcze w połowie marca chciała przywieźć sprzęt diagnostyczny na Wyspy Kanaryjskie, zrobić tam odprawę celną, zapłacić odpowiednik VAT od importu (tzw. IGIC), a następnie sprzedać sprzęt lokalnemu klientowi. Nie mogła jednak dokonać odprawy celnej z uwagi na zamknięcie urzędu.
Hiszpański fiskus ogłosił 23 marca wydłużenie terminu na złożenie deklaracji IGIC do 1 czerwca br.
Z dłuższymi odprawami celnymi borykają się także importerzy korzystający z włoskich portów (np. w Wenecji) oraz przedsiębiorcy spoza UE, np. na Ukrainie. Tamtejsi kierowcy ciężarówek muszą uzbroić się w cierpliwość przy załatwianiu formalności celnych. Kolejki w niewielkim stopniu rozładowały formularze celne online.

Rejestracja za granicą

Czas pandemii nie sprzyja też rejestrowaniu się dla celów podatkowych za granicą.
– W Hiszpanii proces rejestrowania na potrzeby VAT wymaga najpierw pozyskania (np. przez osobę uprawnioną do reprezentacji spółki) odpowiednika polskiego numeru NIP. W tym celu trzeba złożyć osobiście w hiszpańskim urzędzie skarbowym wyciąg z rejestru sądowego, który potwierdzi sposób reprezentacji spółki. Wyciąg powinien być przetłumaczony na język hiszpański i opatrzony notarialną klauzulą apostille. Ze względu na obecne trudności nie zrobią tego ani członkowie zarządu spółki, ani ewentualny pełnomocnik. Zresztą pełnomocnictwo też wymaga przetłumaczenia na hiszpański wraz z apostille – relacjonuje Bartosz Głowacki.
Co więcej – dodaje – wymagane dokumenty mogą być wykorzystane w Hiszpanii do rejestracji dla celów VAT wyłącznie w ciągu miesiąca od momentu ich podpisania. Firmy mają więc bardzo mało czasu na skompletowanie potrzebnej dokumentacji.

Nie czas na pytania

Lepiej też poczekać z ewentualnymi pytaniami do zagranicznego fiskusa. Skarbówki deklarują wprawdzie, że większość spraw można załatwić zdalnie, ale w praktyce nie oznacza to, że wątpliwość będzie szybko rozpatrzona.
Przykładem są Stany Zjednoczone, gdzie zamknięto do odwołania wszelkie centra pomocy podatnikom, a – jak twierdzą tamtejsi specjaliści – dodzwonienie się do urzędnika skarbówki jest w praktyce niemożliwe (mimo rekomendowania tej formy kontaktu przez amerykańskiego fiskusa).
– Bądźcie cierpliwi i próbujcie kontaktu ze skarbówką. W końcu do niego dojdzie – radzą na forach internetowych rozżalonym Amerykanom doradcy podatkowi.