Czy zniesienie obowiązku oznaczania dokumentów słowami „faktura VAT” nie oznacza problemów na przykład z odliczeniem podatkowym? Co z tymi, którzy mają programy komputerowe do rozliczeń z kontrahentami automatycznie generujące taki opis?
Znowelizowane 1 stycznia 2013 roku rozporządzenie ministra finansów w sprawie m.in. wystawiania faktur dostosowuje polskie regulacje dotyczące fakturowania do znowelizowanej dyrektywy 2006/112. Nie ulega wątpliwości, że wprowadzone zmiany w znaczący sposób upraszczają zasady fakturowania. Dotyczy to m.in. możliwości wystawiania faktur przez osobę trzecią, znaczącego ułatwienia fakturowania przez nabywcę towarów i usług, a przede wszystkim urealnienia przepisów dotyczących fakturowania elektronicznego.
Symbolem tych zmian jest eliminacja obowiązku oznaczania dokumentów słowami „faktura VAT”. Obowiązek ten był, rzecz jasna, od lat zupełnie zbędny: opisanie faktury nazwą „faktura VAT” nie miało bowiem żadnego znaczenia ani dla wystawcy (który był zobowiązany do rozliczenia podatku wynikającego z wykonanej czynności i odpowiednio udokumentowanego bez względu na użytą nazwę), ani dla nabywcy (który jeżeli był podatnikiem VAT mającym pełne prawo do odliczenia podatku naliczonego, mógł go odliczyć bez względu na to, czy dokument był nazwany fakturą VAT, czy nie), ani też dla organów podatkowych kontrolujących rozliczenia stron transakcji.
Obowiązek ten był więc w istocie rzeczy reliktem pozostałym jako wspomnienie pionierskich czasów podatku VAT, a który był zbędny już w chwili, w której prawodawca zrezygnował z drugiej poza fakturą formy dokumentu stosowanego w pierwszym okresie funkcjonowania podatku – rachunku uproszczonego. Podatnicy w dalszym ciągu będą mogli oznaczać wystawiane faktury nazwą „faktura VAT”, jeżeli z jakichkolwiek powodów (np. konieczności zmiany w systemie fakturowania; aczkolwiek nie wydaje się, aby była to jakaś szczególnie trudna zmiana) zechcą zachować to oznakowanie. Jest zupełnie oczywiste, że zachowanie tej nazwy jest w pełni dopuszczalne i nie oznacza żadnych negatywnych konsekwencji dla żadnej ze stron transakcji. Orzecznictwo sądów polskich i Trybunału Sprawiedliwości UE jest w tej mierze zupełnie jednoznaczne.