W VAT są już sukcesy, a większość działań zasypujących lukę podatkową jest wdrożona lub za chwilę będzie. Teraz skarbówka weźmie się za finanse firm.
/>
Ministerstwo Finansów przez ostatnie dwa lata koncentrowało się nie tylko na uszczelnieniu VAT, ale ostrzegło przedsiębiorców, że nie odpuści też agresywnych optymalizacji w podatku dochodowym. Efekty zasypywania luki w CIT nie są tak spektakularne jak w przypadku VAT. Głównie dlatego, że sprawy, którymi zajmuje się skarbówka, są skomplikowane i trzeba w nich zbadać dziesiątki tysięcy transakcji, by złapać za rękę kogoś, kto uchyla się od płacenia podatków. Pierwszymi sukcesami fiskus mógł się pochwalić w 2016 r. W przypadku optymalizacji i cen transferowych postępowania kontrolne zmniejszyły stratę firm o 2,8 mld zł wobec zaledwie 93,3 mln zł w 2015 r. W tym roku też jest dobrze, ale już nie wszędzie skarbówka może się pochwalić tak dobrymi wynikami.
– W całym podatku CIT w wyniku wydanych już decyzji zmniejszyliśmy deklarowane straty podatkowe na ok. 800 mln zł, które nie będą podlegały odliczeniu w kolejnych latach. O ok. 1 mld zł zwiększyliśmy deklarowane zobowiązania podatkowe do wpłaty – mówił DGP na początku grudnia Jacek Góra, wicedyrektor departamentu kontroli i analiz ekonomicznych.
Zmniejszenia straty są więc wyraźnie niższe niż rok temu, ale za to widać wzrost zobowiązań do wpłaty, które pobiły ubiegłoroczny wynik wynoszący niecałe 946 mln zł. MF ocenia, że to zasługa działań rozpoczętych tuż po wyborach, które doprowadziły w firmach do wzrostu ryzyka związanego z agresywnymi optymalizacjami.
– Jeśli firma prowadzi pewne działania podatkowe (służące optymalizacji – red.) i przez to ryzykuje zakwestionowanie prawidłowości zeznania podatkowego lub sprawozdania finansowego już na etapie audytu, to zastanowi się trzy razy, zanim je podejmie – mówi Filip Świtała, dyrektor departamentu systemu podatkowego.
Dla ministerstwa CIT będzie teraz priorytetem, co widać po katalogu narzędzi, których w 2018 r. fiskus będzie mógł używać dzięki nowelizacji ustawy o CIT. Nowe zapisy wprowadzają rozdzielenie dochodów z działalności operacyjnej i zysków kapitałowych. Oznacza to, że od dochodu z podstawowej działalności firmy nie będzie można odliczać strat z np. nietrafionych inwestycji na giełdzie i odwrotnie. Duże zmiany poczyniono też w możliwości odliczeń kosztów tzw. usług niematerialnych i prawnych sprzedawanych sobie wzajemnie przez podmioty ze sobą powiązane. Praktyki, w których jedna firma odsprzedawała np. spółce córce znak towarowy i płaciła jej za prawo używania tego znaku, były nierzadkie. Po wejściu w życie nowych przepisów nielimitowane mają być wydatki do 3 mln zł rocznie. Nadwyżka ponad tę kwotę ma być limitowana do wysokości 5 proc. EBITDA (czyli zysku operacyjnego przed opodatkowaniem i potrąceniem kosztów, np. obsługi długu). W uszczelnieniu systemu ma też pomóc zaostrzenie warunków odliczania odsetek od pożyczek i kredytów. Tu też będzie można odliczyć całość do kwoty 3 mln zł rocznie, a powyżej tej sumy będzie obowiązywał limit 30 proc. EBITDA.
Zmiany mają zwiększyć wpływy z CIT, które – zdaniem fiskusa – są zbyt niskie w porównaniu do wysokich zysków osiąganych przez firmy. Pomnożyć dochody ma też tzw. podatek galeryjny – czyli minimalny CIT naliczany od wartości nieruchomości komercyjnej. Podatek będzie płacony od nadwyżki powyżej 10 mln zł i ma wynosić 0,42 proc. rocznie.