Założenie jest proste: każdy, kto nie zapłaci podatków, składek na ZUS, cła albo mandatów czy grzywien na kwotę powyżej 5000 zł, trafi na czarną listę. Będzie ona pełnić podobną funkcję, co rejestry dłużników prowadzone przez biura informacji gospodarczej: ryzyko publicznego napiętnowania (dane będą dostępne w internecie) ma skłaniać nierzetelnych podatników do szybszego regulowania zobowiązań.
Resorty finansów i rozwoju, które wspólnie przygotowały projekt, utrzymują, że zależy im na poprawie bezpieczeństwa obrotu gospodarczego. Wysoki próg zaległości (5000 zł, podczas gdy w BIG-ach jest to 500 zł dla firm i 200 zł dla osób fizycznych) spowoduje, że w praktyce ujawniane będą przede wszystkim zaległości przedsiębiorców.
Obecna wersja projektu jest bardziej zachowawcza niż ta przygotowana przez rząd PO–PSL. Tam próg wynosił 500 zł, co wzbudzało liczne kontrowersje.
Ministerstwa chcą, by lista dłużników podatkowych została uruchomiona z początkiem 2018 r.