Eksperci podkreślają, że takie stanowisko uderzy nie tylko w atrakcyjność inwestowania w start-upy, ale też rozliczenia wspólnych przedsięwzięć realizowanych w wielu branżach gospodarki. Negatywnie wobec inwestycji w wyprodukowanie nowej gry komputerowej dyrektor KIS wypowiadał się już wcześniej – we wrześniu 2022 r. Co ciekawe, w listopadzie 2023 r. był innego zdania i to w odniesieniu do podobnego stanu faktycznego. Rozliczenie podatkowe inwestycji w start-upy czy też wielu umów o realizację wspólnego przedsięwzięcia okazuje się więc wysoce niebezpieczne.
– Jeśli uznamy, że stanowisko dyrektora KIS jest potwierdzone najnowszą interpretacją, to nie wróżę świetlanej przyszłości polskim start-upom – komentuje Daniel Więckowski, doradca podatkowy i partner zarządzający w LTCA, który jako pierwszy opisał tę sprawę na swoim profilu LinkedIn. Podobnego zdania jest Krzysztof Burzyński, doradca podatkowy i partner w BTTP (patrz: opinia).
– Pozostaje mieć nadzieję, że fiskus przegra ewentualny spór przed sądami administracyjnymi. W innym wypadku okazałoby się, że każda złotówka zainwestowana we wspólne przedsięwzięcie może okazać się wynagrodzeniem za usługę świadczoną przez jedną ze stron, co oznaczałoby konieczność wystawienia faktury i odprowadzenia VAT wraz z odsetkami od zaległości podatkowej – dodaje Daniel Więckowski.
Start-upy zapłacą VAT?
Problem dotyczy rozliczenia umów, w których jeden partner (inwestor) gwarantuje finansowanie, a drugi w zamian za to podejmuje działania, aby podzielić się z inwestorem zyskami ze wspólnego projektu. Takie było też założenie opisane w najnowszej interpretacji indywidualnej z 18 kwietnia 2025 r. (sygn. 0114-KDIP4-3.4012.92.2025.1.DS).
Pytanie zadał start-up – spółka planująca produkcję i wydanie nowej gry komputerowej. Pozyskała na ten cel środki od inwestora. W umowie zobowiązał się on do wpłaty 1 mln zł i do dalszego wsparcia prac nad grą. Producent miał zaś informować inwestora o postępach prac, prowadzić kampanię marketingową, współfinansować prace, terminowo wydać grę i dokonać jej późniejszej dystrybucji.
Zysk ze sprzedaży gry przysługiwałby inwestorowi, aż do chwili, gdy wyłożona przez niego kwota zostanie spłacona. Gdyby liczba egzemplarzy gry nie przekroczyła 60 tys., to zysk zostałby podzielony po połowie. Jeśli limit 60 tys. byłby przekroczony, to 75 proc. zysku netto (przychodu ze sprzedaży pomniejszonego o bezpośrednie koszty dystrybucji) przysługiwałoby producentowi. Inwestorowi nie przysługiwałyby jakiekolwiek prawa autorskie ani licencje do gry czy prawa do związanych z nią znaków towarowych.
We wniosku o interpretację przedstawiciele spółki przekonywali, że nie wyświadczy ona w ten sposób odpłatnej usługi na rzecz inwestora, Jedynie podzielą się zyskiem ze sprzedaży gry. Na poparcie swojego stanowiska spółka przywołała interpretację indywidualną z 16 listopada 2023 r. (sygn. 0114-KDIP4-3.4012.355.2023.2.MKA), w której dyrektor KIS potwierdził podobne stanowisko. Ta też dotyczyła rozliczenia inwestycji w opracowanie gry komputerowej i wynikało z niej, że nie będzie ona opodatkowana VAT.
Tym razem jednak dyrektor KIS uznał inaczej. Podkreślił, że inwestor będzie czerpał korzyści i pożytki z dystrybucji gry, a sama spółka będzie działała niejako na zlecenie inwestora.
Korzyścią byłaby zarówno partycypacja w zyskach ze sprzedaży gry, jak i prezentacja działań inwestora w ramach kampanii marketingowej. Skoro więc spółka wyświadczy odpłatnie usługę na rzecz inwestora, to od uzyskanego w ten sposób wynagrodzenia powinna zapłacić VAT – uznał dyrektor KIS.
Podobnie stwierdził wcześniej, w interpretacji z 20 września 2022 r. (sygn. 0112-KDIL1-2.4012.56.2022.4.PM). Co ciekawe, w tym przypadku sam producent gry uważał, że wyświadczy usługę na rzecz inwestora. Fiskus to potwierdził.
A może jednak nie?
Innego zdania dyrektor KIS był we wspomnianej już interpretacji z 26 listopada 2023 r. (sygn. 0114-KDIP4-3.4012.355.2023.2.MKA). Tu także chodziło o inwestycję w wyprodukowanie nowej gry komputerowej. Inwestor byłby uprawniony do 90 proc. zysku ze sprzedaży gry, aż do momentu gdy odzyskałby zainwestowane pieniądze. Potem strony dzieliłyby się zyskiem po połowie. Miałyby też wspólne prawa autorskie do gry. „Nie jest zamiarem stron świadczenie usług na rzecz drugiej ze stron, ponieważ żadna z nich nie jest odbiorcą produktu, jakim jest gra” – tłumaczył inwestor we wniosku. Podkreślał, że odbiorcą usługi wykonanej przez producenta będą konsumenci, którzy zakupią produkt.
Nie ma więc mowy o VAT, bo producent nie świadczy odpłatnej usługi na rzecz inwestora. Nie nabywa on praw do gry, licencji czy usług programistycznych, a beneficjentem kampanii marketingowej realizowanej przy okazji produkcji gry będą obie strony – tłumaczyli przedstawiciele spółki. Na poparcie swojego stanowiska przywołali interpretację z 7 lutego 2020 r. (sygn. 0114-KDIP1-1.4012.621.2019.3.AM), w której dyrektor KIS potwierdził brak opodatkowania wspólnej organizacji imprezy biegowej. Dyrektor KIS zgodził się ze spółką.
Podobne wnioski płyną z interpretacji wydanej 30 stycznia 2025 r. (sygn. 0114-KDIP4-2.4012.786.2024.1.AS).
Reklama decyduje
Dlaczego zatem w nowej interpretacji z kwietnia 2025 r. fiskus nie zgodził się z własnym stanowiskiem, zaprezentowanym w listopadzie 2023 r.? Uznał, że dotyczyło ono odmiennego stanu faktycznego. Z poprzedniego wniosku nie wynikało bowiem, jego zdaniem, aby producent świadczył jakiekolwiek usługi na rzecz wnioskodawcy (inne niż wyprodukowanie gry). W nowej zaś kluczowe miało być „świadczenie wzajemne w postaci możliwości przedstawiania w materiałach marketingowych i finansowych informacji o udziale inwestora w projekcie oraz o etapie realizacji projektu, a także informowania o zasadach rozliczeń”.
– Nie przekonuje mnie ten argument. W interpretacji z 2023 r. znalazło się odniesienie do kampanii marketingowej, na której, zdaniem wnioskodawcy, miały skorzystać obie strony. Promocja produkcji nowej gry i poinformowanie o roli inwestora nie wydaje się też działaniem nadzwyczajnym na rynku, a więc nie uważam, aby miał to być czynnik decydujący o konieczności zebrania często pokaźnych kwot od start -upów i innych wspólnie działających przedsiębiorców – podsumowuje Daniel Więckowski. ©℗
To błędne i wysoce niebezpieczne stanowisko
Stanowisko wyrażone w najnowszej interpretacji należy uznać za błędne i wysoce niebezpieczne. Intencją stron zaangażowanych we wspólne przedsięwzięcie nie jest wzajemne nabywanie usług, lecz wspólne realizowanie określonych czynności na rzecz podmiotów trzecich (w tym przypadku nabywców gry) w celu osiągnięcia w przyszłości zysku i jego podziału. Za brakiem opodatkowania VAT przepływów w ramach analizowanej umowy inwestycyjnej przemawiają mocne argumenty.
Po pierwsze, odbiorcą czynności realizowanych w ramach umowy inwestycyjnej nie są strony umowy, lecz ostateczni konsumenci (gracze), którzy nabędą wyprodukowaną grę. Trudno przy tym za potencjalne świadczenie uzyskiwane przez inwestora uznać możliwość upubliczniania informacji o jego udziale w danym projekcie. Brak jest tutaj aktywnej roli producenta, która uzasadniałaby płatność na poziomie 1 mln zł ze strony inwestora. Również informowanie inwestora o stanie projektu nie stanowi świadczenia usługi, lecz jest oczywistym i oczekiwanym działaniem w ramach każdej umowy wspólnego przedsięwzięcia.
Po drugie, środki uzyskane od inwestora nie są wynagrodzeniem producenta, ponieważ nie stanowią jego definitywnego przysporzenia majątkowego. Podlegają zwrotowi inwestorowi w ramach mechanizmu rozliczenia zysku z komercjalizacji gry. I zwracane są w pierwszej kolejności, dopiero po ich zwrocie do realizacji zysku uprawniony staje się producent.
Wydaje się więc, że dla fiskusa istotnym argumentem jest wyłącznie finansowe zaangażowanie inwestora w realizację projektu. Ma to w założeniu przemawiać za twierdzeniem, że jeżeli inwestor płaci, to coś otrzymuje w zamian (przede wszystkim prawo do przyszłego, niepewnego zysku) i wobec tego mamy stosunek zobowiązaniowy pomiędzy stronami umowy inwestycyjnej. Jest to jednak wysoce ryzykowna teza i mam nadzieję, że sąd administracyjny w ewentualnym rozstrzygnięciu da jej odpór. ©℗