Taki upór jest zaprzeczeniem deklaracji o przyjaznej podatnikom administracji skarbowej. Takie postępowanie przeczy zasadzie zobowiązującej organy podatkowe do działania w sposób budzący zaufanie (art. 121 par. 1 ordynacji podatkowej). Dla osób niemających na co dzień do czynienia z podatkami jest to z pewnością bulwersujące. Co ważne, wspomniana zasada dotyczy także dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej w sprawach dotyczących interpretacji indywidualnych (art. 14h ordynacji). Trudno zakładać, że dyrektor KIS nie zna dorobku orzeczniczego sądów administracyjnych.
Takie wytłumaczenie nie przekonuje jednak w sytuacji, gdy skarbówka przegrywa pokaźną liczbę sądowych sporów. Zaryzykuję wręcz tezę, że polskie prawo podatkowe sprzyja zamożnym, ponieważ takie osoby i podmioty gospodarcze mają odpowiednio duże zasoby finansowe, by korzystać z usług doradztwa podatkowego i toczyć sądową batalię, nawet jeśli będzie długotrwała i kosztowna. Trudniej mają podatnicy, którzy są mniejsi i mniej zasobni. Czasem wolą oni po prostu zapłacić daninę, w imię świętego spokoju, a na tym tylko korzysta fiskus. Przeciwnie, bo istnieje też inna perspektywa, o której mało się dotąd mówi.
Gdy wobec podatnika zostaje wydawana niekorzystna decyzja, sprzeczna z dominującą linią orzeczniczą sądów, to podatnik po uzyskaniu decyzji odwoławczej musi mimo wszystko zapłacić podatek, ponieważ wniesienie skargi do sądu nie wstrzymuje wykonania decyzji. Po długotrwałej batalii przed sądami obu instancji, która z reguły trwa kilka lat, podatnik uzyskuje potwierdzenie swoich racji i zwrot nienależnie zapłaconego podatku wraz z oprocentowaniem, ale koszty tej wygranej ponoszą wszyscy obywatele (oprocentowanie i koszty postępowania sądowego). W środowisku doradców podatkowych bywa to określane żartobliwie mianem lokaty terminowej w urzędzie skarbowym. Niestety, za nieracjonalny upór fiskusa, prezentowany jakoby w imię zabezpieczenia wpływów budżetowych, płacimy wszyscy.
Niestety jest ich wiele, np. w sprawie opodatkowania zysków przedsiębiorców, którzy chcą je wypłacić po przekształceniu jednoosobowej działalności gospodarczej w spółkę handlową, np. z ograniczoną odpowiedzialnością. Fiskus ignoruje dorobek NSA w tej kwestii, podobnie jak bogate orzecznictwo w sprawie braku przychodu z tytułu nieodpłatnego ustanowienia służebności przesyłu. Nieracjonalny wręcz upór widać było także na przykładzie ulgi badawczo–rozwojowej czy w kwestii poboru PIT od zaliczek na poczet udziału w zysku wypłacanych przez spółki komandytowe swoim komplementariuszom. Uważam za absurdalne, że fiskus preferuje wykładnię, która ostatecznie prowadzi do uszczuplenia budżetu państwa, a nie jego zasilenia.
Trudno to ocenić, ale skarbówka powinna uczynić to możliwie najwcześniej. Problemem jest brak odpowiedzialności przedstawicieli organów podatkowych za wydawane rozstrzygnięcia. Być może pomocnym będzie poszerzenie gwarancji systemowych dla podatników, nad czym mocno pracuje ostatnio nasz legislator. Mam na myśli projekt zmian w ordynacji podatkowej zmierzający do rozszerzenia zasady rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatników. Obecnie jest ona stosowana tylko przy wątpliwościach co do stanu prawnego, a ma być także przy wątpliwościach co do stanu faktycznego.
Przynajmniej w pewnej części inicjatywa i odpowiedzialność za to spoczywa na samych podatnikach. Być może w oczywistych przypadkach, takich jak kwestia przychodu z tytułu przedawnionego zobowiązania, zupełnie niecelowe jest występowanie przez podatnika o interpretację indywidualną, gdy linia orzecznicza sądów administracyjnych jest dla niego jednolita i korzystna. Zdecydowanie prostsze i pozbawione ryzyka jest zastosowanie się do niej, niż narażanie się na koszty wieloletnich postępowań, które i tak zakończą się wygraną w sądzie. ©℗