Komisja Europejska wszczęła w poniedziałek postępowanie o naruszenie prawa UE przez Polskę w związku z wprowadzeniem podatku handlowego. Zdaniem Brukseli jego konstrukcja może faworyzować mniejsze sklepy, co może być uznane za pomoc publiczną. KE wydała też nakaz zobowiązujący Polskę do zawieszenia stosowania podatku do czasu zakończenia jego analizy przez Komisję. W pismach wysłanych w lipcu i czerwcu do Brukseli polski rząd przekonywał, że konstrukcja podatku nie powoduje zróżnicowania pomiędzy podatnikami, czyli nie może być mowy o pomocy publicznej.
Ministerstwo finansów zapewniło, że brało pod uwagę zarówno wariant pozytywny, tj. zaprzestanie postępowania przez KE jak i negatywny. "Dlatego MF przygotowało plan działań na tę drugą okoliczność. Plan zostanie zakomunikowany opinii publicznej we wtorek podczas konferencji prasowej" - zapowiedział resort finansów.
Podzielone są opinie organizacji zrzeszających kupców na temat decyzji Komisji.
Stanowisko KE chwali Maria Andrzej Faliński z Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji (POHiD), do której należą m.in. duże zagraniczne sieci hipermarketów. Według niego ta decyzja była nieunikniona, bowiem zarówno argumenty prawne jak i ekonomiczne wskazywały wyraźnie, że naruszane jest prawo europejskie. W jego ocenie argumenty, przy użyciu których uzasadniano potrzebę wprowadzenia tego podatku były "dyskryminujące, a wręcz deprecjonujące".
Zupełnie inaczej sprawę widzą organizacje zrzeszające małych kupców. Według Marioli Roguskiej-Kopańczyk z Naczelnej Rady Zrzeszeń Handlu i Usług podatek miał przynajmniej w części przywrócić równowagę konkurencyjną między małymi sklepami i wielkimi sieciami, gdyż małe sklepy nie mają żadnych szans w starciu konkurencyjnym ze sklepami wielkopowierzchniowymi.
Z kolei Joanna Chilicka z Polskiej Izby Handlu zwróciła uwagę decyzja KE może mieć złe skutki, jeśli chodzi o rozwój małych firm. "Wszystkie państwa UE przyjęły Europejską Kartę Małych Przedsiębiorstw, która zakłada wspieranie małych przedsiębiorstw między innymi przez dostosowywanie systemu podatkowego. Podatek od handlu realizował właśnie te założenia, miał ułatwić wyrównanie szans małym i średnim firmom. Komisja kwestionuje podatek handlowy i zarzuca, że jest to niedozwolone udzielenie pomocy publicznej. W ocenie Polskiej Izby Handlu taka sytuacja nie ma miejsca, kwota wolna od podatku odpowiada obrotowi małych i średnich firm zgodnie z unijną definicją - oceniła Chilicka.
Także politycy nie mówią jednym głosem zarówno o samym podatku, jak i o decyzji KE.
Wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15) uważa, że Komisja Europejska chce dyktować posunięcia rządu polskiego, a problemem Unii Europejskiej jest nadregulacja. Tyszka zaznaczył, że cieszy się, iż KE zakwestionowała podatek, bo "jest on zły, szkodliwy dla Polaków i polskich przedsiębiorców".
Zdaniem polityków PO postępowanie może zakończyć się niekorzystnie dla polskiego rządu, co rodzi obawy o sytuację budżetową. Cezary Tomczyk (PO) nazwał ustawę wprowadzającą podatek handlowy "bublem prawnym".
Również posłowie PSL uważają, że decyzja KE będzie "szkodliwa dla budżetu". Zdaniem posła tej partii Mirosława Kasprzaka wszczęcie przez KE postępowania jest efektem tego, że rząd napisał ustawę "na kolanie", by spełnić swoje populistyczne zapowiedzi.
Także Nowoczesna uważa, że w sprawie podatku handlowego rząd zachował się nieodpowiedzialnie. Paulina Hennig-Kloska wskazała, że sięgnął po rozwiązanie, o którym z góry było wiadomo, że zostanie zakwestionowane przez KE. Posłanka zwróciła uwagę, że opozycja jeszcze w trakcie sejmowej debaty nad projektem ustawy zwracała uwagę, iż "rząd świadomie otwiera się na konflikt z Komisją Europejską".
Decyzję Brukseli krytykuje wiceszef Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki (PiS). Według niego decyzja ta jest "na wskroś polityczna", a KE broni interesów zachodnich sieci supermarketów w Polsce. Czarnecki powiedział, że każde państwo europejskie - także Niemcy i Francja - faworyzują de facto własne, rodzime firmy i sklepy, co oznacza, że decyzja KE jest przykładem stosowania podwójnych standardów.
Ustawa o podatku od sprzedaży detalicznej weszła w życie 1 września. Wprowadza ona dwie stawki podatku od handlu: 0,8 proc. od przychodu między 17 mln zł a 170 mln zł miesięcznie i 1,4 proc. od przychodu powyżej 170 mln zł miesięcznie. Kwota wolna od podatku w skali roku będzie więc wynosić 204 mln zł.
Według założeń rządu w przyszłym roku podatek ten miał przynieść budżetowi 1,6 miliarda złotych wpływów.
Komisja Europejska uznała niedawno system progresji podatkowej, jaki chciał wprowadzić wobec handlowców rząd na Węgrzech za pomoc publiczną. Wobec takiego stanowiska Budapeszt musiał się wycofać z tych rozwiązań.