Wycieczka jachtem z możliwością łowienia i nurkowania nie jest usługą transportową. Głównym świadczeniem, za które płacą klienci, nie jest przewóz z miejsca na miejsce, tylko szeroko pojęta rekreacja – uznał NSA.
Chodziło o kapitana jachtu, który organizował rejsy po Bałtyku. Pasażerom oferował możliwość wędkowania, nurkowania, skromny poczęstunek, a także nocleg w kajucie.
Spór sprowadzał się do tego, jak klasyfikować te usługi, a w związku z tym, jaką stosować stawkę VAT. Możliwości były dwie: albo jako „transport i przybrzeżny pasażerski” (PKWiU 50.10.1 – ze stawką 8 proc.), albo usługę rekreacyjną (23 proc.).
Fiskus uważał, że zasadne jest wyższe opodatkowanie, bo oferowana usługa jest świadczeniem złożonym. A o wysokości stawki VAT przesądza świadczenie główne. W tym wypadku – w ocenie organu – było nim łowienie ryb i nurkowanie. Dyrektor izby skarbowej uznał, że nie może to być usługa turystyczna, bo przewiezienie turystów na łowisko nie jest celem samym w sobie.
Mężczyzna nie zgadzał się z tym stanowiskiem. Podkreślał, że jako kapitan nie odpowiada za aktywności, którym oddają się przewożeni przez niego turyści. Jego jedynym zadaniem jest dopłynąć we wcześniej ustalone miejsce i zapewnić pasażerom bezpieczną podróż w obie strony. To, co robią oni w międzyczasie, nie może mieć wpływu na kwalifikację świadczonej przez niego usługi – tłumaczył.
Argumenty te nie przekonały WSA w Krakowie. Sąd uznał, że – wbrew twierdzeniom podatnika – jacht nie służył mu tylko do przewozu pasażerów, bo rzeczywistym celem było zapewnienie zainteresowanym wypoczynku i relaksu na morzu. Z perspektywy nabywcy usługi najistotniejsza była możliwość wędkowania, a nie samo dryfowanie wśród fal - stwierdził WSA. W jego ocenie miały o tym świadczyć również reklamy w internecie. W skardze kasacyjnej mężczyzna przekonywał, że dodatkowe usługi, które oferował w trakcie rejsu, takie jak poczęstunek, miejsce do spania czy wypożyczanie sprzętu, są standardem oferowanym w wielu innych branżach. Podał przykład transportu pociągiem, gdzie pasażer może również w cenie biletu liczyć na posiłek, zdrzemnąć się w kuszetce. Niezależnie od wszystkich tych udogodnień cała usługa jest z 8 proc. VAT – argumentował.
Nie przekonało to jednak NSA. Sąd nie miał wątpliwości, że celem kupującego bilet na rejs była przede wszystkim usługa rekreacji. Sędzia Krystyna Chustecka wskazała, że trudno wyobrazić sobie, aby do wypoczynku na morzu mogło dojść bez wypłynięcia z portu.
Dodała, że nietrafiona jest analogia pomiędzy transportem pociągiem a rejsem po morzu. – Trudno zgodzić się z tym, że pasażer kolei decyduje się na podróż z racji na serwowany mu posiłek. Głównym celem jest przeniesienie się z punktu A do B – stwierdziła sędzia.
Z tego powodu NSA orzekł, że transport morski należało uznać za czynność jedynie przyporządkowaną świadczeniu głównemu. Celem podstawowym była rekreacja.
ORZECZNICTWO
Wyrok NSA z 9 września 2016 r., sygn. akt I FSK 1260/15. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia