Myślę, że to szersze zagadnienie i dotyczy generalnie pracowników wszelkich urzędów, nie tylko Ministerstwa Finansów i nie tylko doradztwa podatkowego. Niewątpliwie niedopuszczalne jest, aby osoba, która rozstrzygała lub brała udział w rozstrzyganiu spraw podatników, czy szerzej – przedsiębiorców i obywateli, zajmowała się tymi samymi sprawami i pracowała dla tych samych osób po odejściu z urzędu. Istnieją pewne ramy etyczne, tworzone przede wszystkim przez samorządy zawodów zaufania publicznego. Na przykład zasady etyki doradców podatkowych w pewnym dość podstawowym zakresie odnoszą się właśnie do niemożności zajmowania się przez doradcę sprawami, którymi zajmował się wcześniej jako pracownik organu administracji skarbowej. To ważny zapis, ale może niewystarczający, zważywszy na dość powszechne przechodzenie byłych pracowników organów do doradztwa.
Oczywiście. Różnica jest, rzecz jasna, taka, że urzędnicy aparatu skarbowego z reguły zajmują się konkretnymi sprawami konkretnych podatników, a będąc na wyższym stanowisku, rozstrzygają je. Po odejściu z pracy ten konflikt naturalnie się pojawia i do tego odnoszą się wspomniane zasady etyki. Zakładam, że pracownicy Ministerstwa Finansów zajmują się raczej sprawami o charakterze bardziej generalnym, dotyczącymi systemu podatkowego i ogółu podatników, niż sprawami indywidualnymi podatników.
W pewnym sensie sytuacja wygląda tak samo w przypadku przechodzenia pracowników, zwłaszcza tych bardziej doświadczonych, pomiędzy konkurującymi ze sobą przedsiębiorstwami – także firmami doradczymi. To niewątpliwie ryzyko, i to na wielu płaszczyznach. Natomiast w przypadku urzędników przechodzących do biznesu, absolutnym minimum powinna być niemożność prowadzenia spraw, które osoby te prowadziły, a zwłaszcza rozstrzygały lub brały udział w ich rozstrzyganiu. To wydaje się całkowicie nie do przyjęcia. Uważam za co najmniej niezręczne z etycznego punktu widzenia zajmowanie się podobnymi sprawami albo sprawami tych samych podatników, z którymi dana osoba miała kontakt podczas pracy w urzędzie.
Jeżeli rzeczywiście w praktyce takie zagrożenie jest realne – a nie istnieje tylko teoretycznie – to dotyczy ono w równym stopniu pracy w ministerstwie, jak i później. A czy rzeczywiście zagrożenie dla tajemnicy przedsiębiorstwa jest w praktyce znaczące i poważne, tego nie wiem. Nie wykluczam, że tak, bo procedury procedurami, ale to człowiek jest w takiej sytuacji najsłabszym ogniwem.
W doradztwie podatkowym opieramy się w ogromnym stopniu na wspólnych zasadach etyki, ale także pewnych standardach etycznych doradców i firm, które zatrudniają osoby mające doświadczenie nie tylko w biznesie, lecz także w administracji publicznej. Idealnym rozwiązaniem byłoby stworzenie powszechnie akceptowalnych reguł. To jednak część większego tematu, bo generalnie brakuje nam racjonalnego standardu kontaktów, czy szerzej – zawodowych relacji między doradcami podatkowymi a urzędnikami, które są absolutnie niezbędne i w związku z wykonywanymi zawodami zupełnie oczywiste. Transfery, o których rozmawiamy, to część tego problemu.
Myślę, że karencja jest dobrym pomysłem – oczywiście w odniesieniu do osób, które rozstrzygały lub brały udział w rozstrzyganiu spraw podatników. Jednak musimy przy tym pamiętać, że rozmawiamy o ludziach, który rzadko kiedy odchodzą z pracy w urzędzie w wieku przedemerytalnym. Najczęściej są to osoby w sile swoich zawodowych możliwości. Pojawia się więc pytanie, jak długo miałaby trwać karencja i kto miałby finansować zakaz podejmowania w tym czasie zatrudnienia w zawodzie doradcy podatkowego albo innym. Pamiętajmy też o tym, że eksperci trafiają także z biznesu do ministerstwa, i to również część tej samej dyskusji.
Jest to częsta sytuacja w przypadku pracowników wyższego szczebla, których przejście do konkurencji może tworzyć szczególnie wysokie ryzyko. W wypadku, o którym mówimy, karencję musiałyby finansować poszczególne ministerstwa i inne urzędy, czyli de facto budżet państwa. Jest też pytanie, czy karencja dotyczyłaby wszystkich, czy np. tylko osób, które z własnej woli odchodzą z urzędu (a nie którym wręczane jest wypowiedzenie), czy dotyczyłoby to osób zajmujących jedynie określone stanowiska itd. Jednak grubą przesadą byłoby tworzenie takich kosztownych zasad obejmujących np. osoby pracujące kilka czy kilkanaście miesięcy.
Tak, zatrudniliśmy w tym roku dwóch byłych pracowników Ministerstwa Finansów. Chcę przy tym podkreślić, że po pierwsze, osoby te straciły swoje funkcje w ministerstwie w wyniku szerszych zmian kadrowych, które tam nastąpiły. Po drugie, są to osoby, które już wcześniej – przed rozpoczęciem pracy w ministerstwie – miały wieloletnie doświadczenie w doradztwie podatkowym, były uznanymi ekspertami w zakresie VAT i do ministerstwa trafiły z biznesu. Co więcej, jedna z nich pracowała już wcześniej w MDDP. Mówiąc krótko, zatrudniliśmy doświadczonych ekspertów i wysokiej klasy specjalistów w obszarze, który jest dla nas szczególnie istotny, a którzy nagle pojawili się na rynku.
Tak, to osoby mające wieloletnie doświadczenie w doradztwie podatkowym. Dlatego, nawiasem mówiąc, były atrakcyjne dla Ministerstwa Finansów, które wykorzystało ich doświadczenie w biznesie i ogromną wiedzę. I z tego samego powodu były interesujące dla nas.
Zatrudniamy kilka osób, które mają w swoim życiorysie doświadczenie także w aparacie skarbowym – aczkolwiek większość z nich trafiła do nas z innych firm. Zaznaczę tylko, że jest to kilka osób w skali 200-osobowej firmy.
Tu problem jest inny. Do sądów przechodzą osoby bardzo dobrze przygotowane, ale niestety – po latach pracy po jednej stronie, przez co często z profiskalnym nastawieniem. Nie zawsze, ale niestety często. Widzimy to w orzeczeniach. Zarazem nie ma dziś możliwości, aby do sądów administracyjnych trafili doradcy podatkowi z wykształceniem prawniczym i stosownym doświadczeniem, którzy nie tylko mają wiedzę i wieloletnią praktykę (także jako pełnomocnicy w sądach), lecz także mogą wnieść trochę inną perspektywę – opartą na rozumieniu sposobu funkcjonowania przedsiębiorstwa i rynku, czego wielu sędziom bardzo brakuje.
Tak, samorząd wówczas to proponował i nawet zostały rozpoczęte w tym zakresie rozmowy. Nie wiem, czy samorząd podtrzymał ten postulat później, nie słyszałem o tym, natomiast jestem przekonany, że dostęp doradców podatkowych do zawodu sędziego sądu administracyjnego dawałby pewną równowagę. Na razie mamy tę niefortunną sytuację, w której wśród sędziów mamy wielu byłych urzędników, natomiast brak osób, które poza kwalifikacjami potrafiłyby wnieść także rozumienie biznesu.
Oczywiście podnoszono głosy, że nie wszyscy doradcy podatkowi są prawnikami, ale ten akurat argument był bezzasadny, bo można przecież wprowadzić warunek, by sędzią mógł zostać doradca podatkowy nie tylko z wykształceniem prawniczym, lecz także z udokumentowaną wieloletnią praktyką w sądach administracyjnych. Natomiast zbiegło się to w czasie z tzw. deregulacją Gowina i wszyscy zaczęli się wtedy zajmować deregulacją, a nie dyskusją o powiększeniu uprawnień zawodów regulowanych.
Nie, nie wydaje mi się, żeby tu mogło pojawić się ryzyko większe niż dotyczące urzędników. Zawód doradcy podatkowego jest przecież zawodem zaufania publicznego. Oczywiście jest wykonywany w sektorze prywatnym, ale sam status zawodu zaufania publicznego powinien gwarantować to, że ryzyka etycznego nie będzie. Jeżeli natomiast ma pani na myśli możliwość ewentualnego rozstrzygania w sprawach, które były prowadzone przez daną osobę, gdy wykonywała ona zawód doradcy (lub firmę doradztwa podatkowego, w której ta osoba pracowała), to tu wyłączenie sędziego jest oczywiste.
Tak, jest regulowane i dotyczy w takim samym stopniu pracowników aparatu skarbowego, którzy przeszli z urzędu do sądu administracyjnego. To nie podlega dyskusji.
Jestem tego samego zdania. Uważam, że doradcy podatkowi nigdy, w żadnych okolicznościach nie powinni doradzać organom podatkowym. W mojej ocenie zachodzi tu oczywisty konflikt interesów pomiędzy podatnikiem a organem podatkowym, a istotą zawodu doradcy podatkowego jest reprezentowanie podatnika, a nie organu przeciw podatnikowi, bo przecież do tego sprowadza się doradzanie organowi podatkowemu. Oczywiście nie mówimy o sytuacji, w której gmina działa jako podatnik (np. podatnik VAT); wówczas traktujemy ją jak każdego innego podatnika. Natomiast uważam, że doradca nie powinien doradzać gminie jako organowi podatkowemu, do którego kompetencji należą np. sprawy z zakresu podatku od nieruchomości. Być może w tym obszarze potrzebna byłaby ingerencja ustawodawcy, czyli uregulowanie tego wprost w ustawie.
Ma pani rację, na pewno warto byłoby pomyśleć również o tym.
Myślę, że to nie jest materia nadająca się do uregulowania w ustawie. Zastanawiałbym się raczej nad nowelizacją kodeksu etyki doradcy podatkowego. Z pewnością jednak zasadne byłoby racjonalne uregulowanie wymaganego okresu karencji przy przejściu z MF lub aparatu skarbowego do czynnego wykonywania zawodu doradcy podatkowego. Oczywiście pojawi się wtedy wspomniany już problem finansowania, ponieważ jakaś forma rekompensaty za okres karencji w odniesieniu do pewnych kategorii urzędników wydaje się w pełni uzasadniona. Jedynym, który mógłby być do tego zobowiązany, byłby dotychczasowy pracodawca, czyli w tym wypadku Ministerstwo Finansów lub odpowiedni organ administracji skarbowej. Ale może byłby to naturalny koszt tej zmiany.
Wydaje mi się to naprawdę zaskakujące i nie potrafię tego wyjaśnić. Jeżeli cokolwiek budzi wątpliwości w odniesieniu do doradców podatkowych i doradztwa podatkowego, to sądzę, że warto o tym dyskutować, choćby po to, aby ustalić, czy rzeczywiście jest problem, czy jednak go nie ma, a jeśli jest, to co zrobić, żeby go rozwiązać, a nie schować. ©℗