To, że spółka nie ma własnych laboratoriów i część badań zleca wyspecjalizowanym podmiotom, nie oznacza, że wykonywane przez nią prace nie mogą być badawczo-rozwojowymi – orzekł WSA w Bydgoszczy.

Sąd wyjaśnił, że innowacyjne procesy gospodarcze są na tyle skomplikowane, że często kolejne etapy takich prac muszą być realizowane przez podmioty wyspecjalizowane w danym zakresie. Jest to związane z postępującą specjalizacją przedsiębiorstw na rynku.

Normą jest, że projekty badawczo-rozwojowe są realizowane na zasadzie współpracy, outsourcingu czy też kooperacji. Rzadko się zdarza, aby jeden podmiot był w stanie zgromadzić wszystkie potrzebne aktywa do przeprowadzenia takich prac od początku do końca, bez żadnego zewnętrznego wsparcia – zauważył sąd.

Bez laboratorium i certyfikatów

Chodziło o spółkę, której naczelnik urzędu celno-skarbowego zakwestionował prawo do ulgi badawczo-rozwojowej (B+R) w rozliczeniu CIT za 2018 r. Wyjaśnił, że aby skorzystać z tej preferencji, spółka musiałaby ponieść wydatki na własną działalność badawczo-rozwojową lub na nabycie badań naukowych lub prac rozwojowych, czyli ekspertyz, opinii, usług doradczych i innych, świadczonych lub wykonywanych na podstawie umowy przez jednostkę naukową.

Natomiast spółka – jak stwierdził naczelnik urzędu – jedynie uczestniczyła wraz z innymi podmiotami w procesach prac badawczo-rozwojowych dotyczących nowych środków ochrony roślin. Sama nie prowadziła przy tym żadnych prac badawczo-rozwojowych, a jedynie zlecała ich wykonanie (oraz przeprowadzenie niezbędnych analiz i badań) zewnętrznym, wyspecjalizowanym podmiotom. Jej rola sprowadzała się de facto do koordynowania, administrowania i nadzoru nad realizacją rozwiązań nabytych od innych podmiotów – uznał.

Wyliczył spółce, że po pierwsze, nie dysponowała własnym laboratorium, po drugie, bezpośrednio nie ponosiła kosztów materiałowych ani kosztów związanych z amortyzacją, mogących mieć związek z prowadzonymi pracami, a po trzecie, nie miała również specjalistycznych certyfikatów przyznawanych przez Główny Inspektorat Ochrony Roślin i Nasiennictwa. Ponadto nie miała zdolności materialno-technicznych do realizacji prac badawczo-rozwojowych, a jedynie jako podmiot pośredniczący odsprzedawała wyniki prac realizowanych przez podmioty zewnętrzne.

Produkt powstał w spółce

Nie zgodził się z tym Wojewódzki Sąd Administracyjny w Bydgoszczy. Potwierdził, że wszelkie ulgi i preferencje podatkowe powinny być interpretowane ściśle, lecz nie uzasadnia to – jak podkreślił sąd – kreowania dodatkowych przesłanek wykluczających ze skorzystania z ulgi.

Sąd przeanalizował udział spółki w powstawaniu nowego produktu i ustalił, że każdy z realizowanych w niej etapów prac był wynikiem działania zespołu ludzi, a prace te były kluczowe dla stworzenia środków ochrony roślin. Bez nich żaden nowy produkt by nie powstał.

Natomiast badania wykonane przez podmioty zewnętrzne same w sobie nie powodowały powstania nowego środka ochrony roślin. Były to jedynie cząstkowe badania i analizy, które następnie były poddawane ocenie pracowników spółki – zauważył sąd.

Doszedł więc do wniosku, że działania spółki nie sprowadzały się tylko do czynności koordynacyjnych i administracyjnych. Przeciwnie, w pełni wypełniały one definicję prac badawczo-rozwojowych zawartą w ustawie o CIT.

Wyrok jest nieprawomocny. ©℗

Autor jest doradcą podatkowym

orzecznictwo