Najwięksi inwestorzy, w których uderzy globalny podatek wyrównawczy, będą mieli do wyboru: albo zwolnienie podatkowe (jak dotychczas), albo nową formę wsparcia finansowego – granty pieniężne.

Zapowiedzieli to w miniony piątek (4 października br.) przedstawiciele Ministerstwa Rozwoju i Technologii na konferencji „Przyszłość PSI i SSE w warunkach Globalnego Podatku Minimalnego (GMT)”.

Zakłada się, że z grantów będą korzystać najwięksi inwestorzy, bo to w nich uderzy od 1 stycznia 2025 r. wdrożenie w Polsce unijnej dyrektywy 2022/2523, czyli przepisów o globalnym podatku wyrównawczym.

Dotychczasowe zwolnienia z podatku dochodowego (art. 17 ust. 1 pkt 34 i pkt 34a ustawy o CIT i odpowiednie przepisy ustawy o PIT) będą nadal obowiązywać, ale przewiduje się, że będą z nich korzystać raczej mali i średni inwestorzy, czyli firmy, które nie odczują skutków światowej rewolucji podatkowej.

Natomiast ci najwięksi będą mieli wybór – podatkowe zwolnienie albo grant.

Podczas ubiegłotygodniowej konferencji dwukrotnie padało stwierdzenie, że „grant będzie droższy” dla inwestorów.

Granty mają być wypłacane po zakończeniu inwestycji, z możliwością wykorzystania środków przez maksymalnie 15 lat.

Zasady byłyby więc podobne jak te, które od 2023 r. obowiązują w zakresie zwolnień z podatku dochodowego. Dziś również firma może skorzystać ze zwolnień z podatku dochodowego dopiero po zakończeniu inwestycji.

Granty miałyby przysługiwać także inwestorom korzystającym z ulg podatkowych, takich jak np. ulga badawczo-rozwojowa, ale brak jest jeszcze szczegółów w tym zakresie.

Granty dla inwestorów. W jakiej wysokości?

Nowe granty finansowe mają być powiązane z efektywnością ekonomiczną przedsięwzięcia inwestycyjnego. Według zapowiedzi przedstawicieli MRiT maksymalna wysokość grantu byłaby ustalana z uwzględnieniem:

■ wartości inwestycji,

■ intensywności pomocy regionalnej właściwej dla lokalizacji inwestycji oraz

■ kryteriów jakościowych, do których wypełnienia zobowiąże się inwestor.

Ale liczyć ma się również rentowność.

– Na etapie rozliczania dotacja miałaby być wypłacana (na podstawie składanych przez inwestora wniosków o płatność) w rocznych transzach ustalonych jako procent odnoszący się do przychodów. Ten z kolei ma być zależny od rentowności brutto inwestycji (w ujęciu księgowym). Zatem im wyższa rentowność, tym wyższy procent do wypłaty. Brak rentowności w danym roku oznaczałby więc brak możliwości otrzymania grantu – tłumaczy Michał Lesiuk, partner w dziale doradztwa podatkowego EY Polska.

Ekspert wyjaśnia, że w ramach oceny jakościowej można byłoby uzyskać maksymalnie 20 pkt, a ich liczba miałaby przełożenie na to, jaką część pomocy uzyska inwestor z dopuszczalnej dla niego w danym regionie puli:

■ 8–12 pkt – oznaczałoby 60 proc. puli,

■ 13–16 pkt – oznaczałoby 80 proc. puli,

■ 17–20 pkt – oznaczałoby 100 proc. puli.

Diabeł tkwi w szczegółach

Zdaniem Michała Lesiuka zapowiadane zmiany w przepisach dotyczących preferencji strefowych wychodzą naprzeciw oczekiwaniom inwestorów.

– Proponowana formuła grantu kasowego w świetle przepisów o globalnym podatku wyrównawczym jest bowiem znacznie bardziej preferencyjnie traktowana niż zwolnienie z CIT – mówi ekspert. Dodaje też, że wielu zagranicznych inwestorów wprost pytało już o to, czy takie rozwiązanie będzie w Polsce dostępne.

Podobnego zdania jest Honorata Ścisłowicz, doradca podatkowy i partner w Hoss Advisory. Zwraca jednak uwagę na to, że faktyczna ocena korzyści dla inwestorów będzie zależeć od szczegółów, które zostaną zaprezentowane w projekcie nowelizacji.

– Każdorazowo inwestorzy powinni kalkulować, czy bardziej będzie im się opłacać korzystanie ze zwolnień strefowych na dotychczasowych zasadach (po uwzględnieniu aspektu substratu majątkowego, z potencjalną możliwością zapłaty podatku wyrównawczego), czy uzyskanie grantu finansowego – mówi ekspertka.

Dodaje, że wartość grantu może okazać się niższa od pomocy publicznej wynikającej z obecnego zwolnienia. – Jednak w nowej rzeczywistości, w której znajdziemy się od 1 stycznia 2025 r., możliwość zmiany zwolnienia podatkowego na grant gotówkowy będzie koniecznym rozwiązaniem – uważa ekspertka Hoss Advisory.

Honorata Ścisłowicz podkreśla, że przy zwolnieniach podatkowych pod uwagę bierze się intensywność pomocy i wielkość inwestycji, natomiast kryteria, które trzeba byłoby spełnić, aby uzyskać grant finansowy, mogą być bardzo wyśrubowane.

– W rzeczywistości, którą będziemy mieć od 1 stycznia 2025 r., możliwość zmiany zwolnienia podatkowego na grant gotówkowy jest jednak koniecznym rozwiązaniem – uważa ekspertka Hoss Advisory.

Przeważają mali i średni inwestorzy

Przypomnijmy, że trzy czwarte inwestycji realizowanych w Polsce na podstawie decyzji o wsparciu nowej inwestycji przypada na polskie firmy, a 65 proc. wszystkich inwestorów ma status małego lub średniego przedsiębiorcy. Tak wynika z zaprezentowanego pod koniec września br. raportu firmy doradczej PwC „Polska Strefa Inwestycji: czas na zmiany”. Raport zaprezentowaliśmy w artykule „Strefy inwestycyjne się sprawdziły. Będą jednak zmiany w podatkowej pomocy publicznej” (DGP nr 190/2024).

Małe i średnie firmy nadal będą korzystały zapewne ze zwolnień z podatku dochodowego, bo ich nie będzie dotyczyć podatek wyrównawczy.

Uderzenie w największych, ale nie tylko

Globalny podatek wyrównawczy to postrach dla największych. Dlatego potrzebne są zmiany, które mają złagodzić skutki wdrożenia w Polsce od 2025 r. unijnej dyrektywy 2022/2523. Zakłada ona, że największe grupy kapitałowe zapłacą CIT według stawki nie niższej niż 15 proc.

Jeśli łączne dochody spółek z grupy w danej jurysdykcji byłyby opodatkowane niższą efektywną stawką CIT (np. z uwagi na ulgi czy zwolnienia strefowe), to w grę wejdzie wspomniany podatek wyrównawczy. Zasadniczo ma on być płacony w kraju, w którym siedzibę ma spółka matka, ale poszczególne kraje (np. Polska) miałyby prawo nakładać krajowy podatek wyrównawczy, który byłby odliczany od daniny wyrównawczej w państwie siedziby spółki matki.

Podatku wyrównawczego nie będzie, jeśli „średni kwalifikowany przychód wszystkich jednostek składowych” (z grupy kapitałowej) będzie w danej jurysdykcji (np. w Polsce) mniejszy niż 10 mln euro oraz średni kwalifikowany dochód lub strata będą mniejsze niż 1 mln euro (art. 30 dyrektywy).

Podatek wyrównawczy grozi więc największym inwestorom, którzy korzystają w Polsce ze zwolnień podatkowych na podstawie decyzji o wsparciu nowej inwestycji lub zezwolenia na działalność w specjalnej strefie ekonomicznej i przez to mogą płacić w naszym kraju CIT według efektywnej stawki niższej niż 15 proc.

Z dyrektywy wynika, że globalny podatek wyrównawczy będą płacić grupy kapitałowe, których roczny skonsolidowany przychód uzyskany na terytorium UE w dwóch z czterech ostatnich lat wyniósł co najmniej 750 mln euro.

Polskie Ministerstwo Finansów szacuje, że problem może dotyczyć nawet 2,1 tys. międzynarodowych grup kapitałowych i 7 tys. podmiotów, które są ich członkami.

– Negatywny wpływ wdrożenia przepisów o podatku wyrównawczym może być jednak pośrednio większy. Każda zaniechana inwestycja koncernów to problem także dla ich podwykonawców – zwraca uwagę Honorata Ścisłowicz.

Resorty finansów oraz rozwoju i technologii od początku były świadome skutków wdrożenia podatku wyrównawczego.

– Rozdźwięk między biednymi a bogatymi krajami jeszcze bardziej się pogłębi – mówił w marcu br. Łukasz Kuśmierz, zastępca dyrektora departamentu podatków dochodowych w Ministerstwie Finansów podczas konferencji „Atrakcyjność inwestycyjna Polski w świetle nowych regulacji OECD” w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Pisaliśmy o tym w artykule „Podatek wyrównawczy wpłynie na atrakcyjność Polski” (DGP nr 61/2024).

Przedstawiciel MF uspokajał, że Polska konkuruje o inwestorów zagranicznych nie tylko podatkami, lecz także w inny sposób, jak chociażby dostępem do wykwalifikowanej kadry. Zarazem jednak przyznał, że trwają prace nad minimalizacją negatywnych skutków wdrażanej dyrektywy.

Prace w Sejmie

Unijna dyrektywa 2022/2523 powinna obowiązywać w naszym kraju już od 2024 r., ale projekt nowelizacji, który ją wdraża, trafił dopiero do Sejmu. W ubiegłym tygodniu Komisja Europejska skierowała skargę przeciw Polsce do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z powodu tego opóźnienia.

Natomiast założenia do projektu, który ma zminimalizować skutki wdrożenia unijnej dyrektywy, mają zostać dopiero opublikowane w rządowym wykazie prac legislacyjnych. ©℗