Chodzi o ryczałt w rocznej wysokości 200 tys. zł, który miał zachęcić najbogatszych zagranicznych inwestorów do rozliczania się w Polsce. Rząd przekonywał, że wprowadzając taką preferencję, chce „rozbudować bazę podatkową bez jednoczesnego podwyższania obciążeń podatkowych”. Już wiadomo, że istniejący od prawie trzech lat ryczałt nie spełnił tego zadania. Niespecjalnie dziwi to ekspertów.
– Wysokość podatku nie jest jedynym powodem, dla którego podatnicy zmieniają rezydencję. O ile też np. czynniki klimatyczne mogą w tym naszemu krajowi tylko pomagać, o tyle system fiskalny – wręcz przeciwnie. Najlepszą zachętą do nabycia polskiej rezydencji podatkowej nie jest bowiem pojedyncza ulga, lecz przewidywalność rozliczeń w dłuższej perspektywie czasowej, o co nadal jest bardzo trudno – komentuje Adam Bartosiewicz, doradca podatkowy, radca prawny i profesor Uniwersytetu Jana Długosza w Częstochowie.
Konkurencja podatkowa
Chodzi o ryczałt dla nowych inwestorów (art. 30j–30p ustawy o PIT), który wprowadziła nowelizacja ustaw o podatkach dochodowych wdrażająca Polski Ład (Dz.U. z 2021 r. poz. 2105 ze zm.). Wraz z inną podobną preferencją, tj. ulgą na powrót, ryczałt miał zachęcić podatników z zagranicy, aby zaczęli się rozliczać w Polsce. Ulga na powrót, o której niejednokrotnie pisaliśmy na łamach DGP, częściowo przyniosła taki skutek. Według danych resortu finansów w rozliczeniu za 2022 r. skorzystało z niej 8 tys. podatników, a w ubiegłorocznym już 16 tys.
Ryczałt dla nowych inwestorów od początku był projektowany inaczej i nie liczono w związku z tym na masowy sukces. Opiera się on na podobnych rozwiązaniach jak ten obowiązujący m.in. we Włoszech, w Grecji i na Malcie. Z preferencji mogą skorzystać najbogatsi i ich rodziny. Przenosząc swoją rezydencję podatkową do innego kraju, odbierają poprzedniemu prawo do opodatkowania dużej części swoich dochodów. W zamian za to nowy kraj oferuje im preferencyjne opodatkowanie (np. Włochy pozwalają płacić tylko 100 tys. euro rocznie, a niedługo ma to być 200 tys. euro rocznie). We Włoszech takie rozwiązanie obowiązuje od 2017 r. i przekonało dotąd przynajmniej 1186 podatników do rozliczania się z włoskim fiskusem. Decydowali się na to głównie bogaci Brytyjczycy, co wzbudziło krytyczne głosy w ich ojczyźnie. Obecny włoski rząd także patrzy już mniej przychylnie na ryczałt dla bogaczy, przyznając, że jest on elementem konkurencji podatkowej, której Włochy wcale nie muszą wygrać.
W Polsce ryczałt wynosi 200 tys. zł rocznie od przychodów zagranicznych (a więc takich, których nasz kraj nie mógłby opodatkować, gdyby nie zmiana rezydencji). Należy go wpłacać do 30 kwietnia następnego roku podatkowego. Aby skorzystać z preferencji, podatnik ma też obowiązek ponosić wydatki na cele społecznie użyteczne w wysokości przynajmniej 100 tys. zł rocznie. Ponadto nie wolno być polskim rezydentem przez pięć z sześciu lat bezpośrednio poprzedzających ten rok, w którym zmienia się rezydencję na polską.
W zamian podatnik może korzystać z preferencji nawet przez 10 kolejnych lat. Przysługuje ona również członkom rodziny bogatego inwestora, którzy mogą płacić 100 tys. zł ryczałtu (niezależnie od wysokości przychodów) i nie muszą wydać ani złotówki na cele społecznie użyteczne.
Z danych resortu finansów wynika, że w rozliczeniu za lata 2022 i 2023. polski budżet nie zarobił na ryczałcie ani złotówki. Nie znaczy to, że podatnicy nie byli nią w ogóle zainteresowani. Zdarzały się wnioski o wydanie interpretacji indywidualnej, w których pytano o nią dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej, można je jednak policzyć na palcach jednej ręki.
Nie ma chętnych
Dwukrotnie pytania składali podatnicy zainteresowani opodatkowaniem przychodów ze zbycia kryptowalut na zagranicznych giełdach. Przypomnijmy, że od początku 2019 r. obowiązują zmienione zasady rozliczania dochodu ze zbycia walut wirtualnych. Podatnicy płacą 19-proc. daninę od uzyskanego w ten sposób dochodu z kapitałów pieniężnych (przychód ze sprzedaży kryptowaluty pomniejszony np. o koszty jej zakupu). Zeznanie roczne trzeba składać, nawet jeśli podatnik zanotuje stratę – można ją odliczyć od ewentualnego przyszłorocznego przychodu.
Wprowadzenie tych regulacji zniechęciło handlujących kryptowalutami do rozliczania się w Polsce. Wiele osób przeniosło się za granicę, np. na Maltę czy do Wielkiej Brytanii. Niewykluczone, że niektórzy z nich rozważają odzyskanie polskiej rezydencji podatkowej i opłacanie ryczałtu dla bogatych inwestorów. W interpretacji indywidualnej z 13 lipca 2022 r. (sygn. 0115-KDIT1.4011.298.2022. 1.MR) dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej potwierdził, że ryczałt przysługiwałby wobec dochodów ze zbycia kryptowaluty na brytyjskiej giełdzie. Żaden podatnik nie skorzystał jednak jak dotąd z tej preferencji.
Podobne konkluzje co do dochodu ze sprzedaży kryptowalut płyną z interpretacji wydanej 16 lutego 2024 r. (sygn. 0114-KDIP3-2.4011.1067.2023.2.JM). Podatnik nie spełnił jednak warunku nieposiadania polskiej rezydencji przez pięć z sześciu ostatnich lat. Z preferencji nie skorzysta też osoba, której dotyczyła interpretacja wydana 25 lipca br. (sygn. 0115-KDIT1.4011.297.2024. 4.MN). Problemem okazało się to, że przychody z ewentualnego zbycia udziałów, o które pytała fiskusa, i tak byłyby opodatkowane w Polsce. Nie dotyczy więc ich ryczałt dla nowych inwestorów. ©℗
Niestabilne i chaotyczne prawo nie zachęca
Wszelkie zmiany prawa podatkowego powinny być zawsze racjonalne, a przede wszystkim powinny zostać poddane uprzednio wszechstronnej analizie. Jak powszechnie wiadomo, tzw. Polski Ład był zaprzeczeniem tej podstawowej zasady prawidłowej legislacji podatkowej. Od początku były także istotne wątpliwości co do racjonalności przepisów regulujących ryczałt dla nowych inwestorów z uwagi na ich nieprecyzyjność. Późniejsze stanowiska dyrektora KIS potwierdziły te obawy i w rezultacie ta instytucja pozostała martwa. Na szczęście w tym przypadku podatnicy po prostu z niej nie skorzystali w przeciwieństwie do wielu innych rozwiązań z tego pakietu, które doprowadziły do potężnego chaosu. ©℗