Ministerstwo Finansów wypuszcza w ostatnim czasie tak wiele projektów oraz zapowiedzi zmian w przepisach podatkowych, że internet kipi od spekulacji, co te zmiany oznaczają i co jeszcze może się zmienić. Fiskus coraz więcej czasu musi więc poświęcać na rozwiewanie obaw, które wzbudził.

Z odpowiedzi przesłanej DGP przez biuro prasowe resortu finansów wynika, że w najbliższym czasie nie wzrośnie tzw. podatek cukrowy oraz nie zostanie podwyższony VAT na żywność z dużym dodatkiem cukru. Wcześniej z kolei MF musiało tłumaczyć, że danina od nieruchomości nie obejmie paneli fotowoltaicznych ani krzyży i kapliczek. Jak niemal co roku musiało też zaprzeczać pogłoskom, że pracuje nad podatkiem katastralnym.

Część z dementowanych pogłosek ma swoje źródło wprost w treści publikowanych przez MF projektów ustaw. Okazują się one na tyle niejednoznaczne, że zdaniem ekspertów mogą prowadzić do absurdalnych wniosków. Źródłem innych obaw jest niedawna decyzja Rady UE o objęciu Polski procedurą nadmiernego deficytu. Panuje powszechne przekonanie, że skoro ona zapadła, to nasz kraj będzie musiał pozyskać nowe środki budżetowe, a nie ma prostszej drogi ku temu niż nałożenie nowych podatków i danin. Jednak duża część krążących pogłosek o zmianach nie jest prawdą.

Małpki tak, cukier nie

Resort finansów poinformował w ubiegłym tygodniu DGP, że nie pracuje nad podwyższeniem stawki VAT na żywność z dużym dodatkiem cukru. Nie planuje także podniesienia wysokości opłaty cukrowej określanej często jako podatek od cukru. Pytanie zadaliśmy w związku z inną zapowiedzią, dotyczącą opłaty od środków spożywczych. Chodzi o opłatę pobieraną od małpek, czyli napojów alkoholowych o zawartości alkoholu powyżej 18 proc. w opakowaniach jednostkowych o pojemności nieprzekraczającej 300 ml. Obecnie wynosi ona 25 zł za każdy pełny litr 100-proc. alkoholu znajdującego się w napoju dostarczonym przez przedsiębiorcę.

Resort finansów poinformował w ubiegłym tygodniu DGP, że nie pracuje nad podwyższeniem stawki VAT na żywność z dużym dodatkiem cukru

Na początku sierpnia wiceminister finansów Jarosław Neneman w wywiadzie dla radia TOK FM poinformował, że opłata wzrośnie. Początkowo, jak powiedział, opłata ta spełniła swoją rolę – ograniczyła dostępność małpek oraz zniechęcała konsumentów do ich zakupu. Potem jednak spożycie ponownie wzrosło, przy czym równolegle spadły wpływy budżetowe z tego tytułu (w 2023 r. było to ponad 560 mln zł, a rok wcześniej ponad 600 mln zł).

Plan podwyższenia opłaty od małpek wzbudził pytania, czy tak samo będzie z opłatą od środków spożywczych (podatkiem cukrowym). Obie daniny zostały wprowadzone w tym samym akcie prawnym, czyli nowelizacji niektórych ustaw w związku z promocją prozdrowotnych wyborów konsumentów (Dz.U. z 2020 r. poz. 1492 ze zm.). Miały ten sam cel, czyli zniechęcenie konsumentów do zakupu niezdrowych napojów i żywności. Opłata cukrowa pobierana jest według stawki 50 gr za zawartość cukrów lub innych substancji słodzących równą lub mniejszą niż 5 g w 100 ml napoju oraz 5 gr za każdy gram cukrów powyżej 5 g w 100 ml napoju w przeliczeniu na litr.

Ta opłata także nie spełniła swojej roli. W ostatnich dniach lutego br. spożycie żywności z dużym dodatkiem cukru nie spadło. Z kolei wpływy z podatku cukrowego są niższe niż zakładany roczny poziom 2 mld zł. Maleją też w relacji rok do roku (w 2023 r. wyniosły 1,49 mld zł, a rok wcześniej prawie 1,65 mld zł). Podwyżki opłaty od środków spożywczych jednak nie będzie.

Fotowoltaika po staremu

Pojawiły się głosy, że zamiast tego resort finansów zdecyduje się na inny krok. Miałby podwyższyć stawkę VAT na niezdrową żywność z dużym dodatkiem cukru, np. na batoniki. Z odpowiedzi przesłanej DGP wynika jednak, że do niczego takiego nie dojdzie. Zresztą już teraz wiele produktów, które zawierają dużo cukru, jest opodatkowanych stawką 23 proc. Potwierdzają to wiążące informacje stawkowe z 7 marca 2024 r. (sygn. 0115-KDST1-1.440.488.2023.3.AGW), z 30 kwietnia 2024 r. (0111 -KDSB2-2.440.71.2024.2.MS) oraz z 9 lipca 2024 r. (0111 KDSB2-2.440.171.2024. 1.MCZ i 0111-KDSB2-1.440. 142.2024.1.AB).

Wiele obaw wzbudziła także lektura opublikowanego w połowie czerwca projektu nowelizacji ustaw o podatkach i opłatach lokalnych. Zmiany wejdą w życie 1 stycznia 2025 r. Nowelizacja wprowadzi nowe definicje, ale w założeniu miała w jak największym stopniu utrzymać fiskalne status quo. Mimo to szybko pojawiły się ogromne obawy, że wcale tak nie będzie. 12 lipca br. Konfederacja Lewiatan ostrzegła, że projektowane zmiany mogą przełożyć się na zwiększenie kosztów funkcjonowania operatorów systemów dystrybucyjnych energii elektrycznej. Podatki płacone przez pięciu największych operatorów miałyby być wyższe nawet o ponad 400 mln zł (wzrost o prawie 25 proc.). Ten dodatkowy koszt zostanie przeniesiony na odbiorców (w tym również na gospodarstwa domowe) przez podwyżkę taryfy – przestrzegała organizacja.

Dlaczego Lewiatan dostrzegł takie niebezpieczeństwo? Z pierwotnej wersji projektu wynikało, że 2-proc. daniną od budowli objęte byłyby wszystkie elementy farm fotowoltaicznych, w tym panele. Budowle miałyby bowiem zostać opodatkowane jako całość techniczno-użytkowa. Szybko pojawiły się interpelacje poselskie z pytaniem o sens opodatkowania fotowoltaiki. Jarosław Neneman jednak zaprzeczył temu, że są takie plany, odpowiadając 1 sierpnia br. na interpelację poselską nr 3873, a następnie 13 sierpnia, w odpowiedzi na interpelację nr 4165.

Ostatecznie resort finansów wydał 21 sierpnia specjalne oświadczenie, w którym podkreślił, że farmy fotowoltaiczne zostaną opodatkowane wyłącznie od ich elementów budowlanych (konstrukcji wsporczych). Wyjaśnił też, że aby uniknąć podobnych wątpliwości, ureguluje tę kwestię w nowej wersji projektu, która powinna zostać opublikowana w najbliższych dniach.

Krzyże i kapliczki

Opodatkowanie fotowoltaiki nie było jedyną kontrowersyjną kwestią, która narodziła się po lekturze pierwotnej wersji projektu nowelizacji. Obecna definicja budowli wprost wyklucza z opodatkowania obiekty małej architektury, takie jak np. kapliczki czy krzyże. W projektowanej definicji zabrakło tego wyłączenia, na co zwrócił uwagę Business Centre Club w głośnej opinii. W konsekwencji pojawiło się niebezpieczeństwo, że 2-proc. danina byłaby pobierana np. od przydrożnej kapliczki. Kto miałby ją płacić? Właściciel nieruchomości? Parafia, na której obszarze znajduje się kapliczka? Na takie wątpliwości zwracał uwagę poseł, który wystąpił z interpelacją nr 4226.

Tu także resort finansów musiał uspokajać podatników kilkukrotnie. Najpierw zrobił to pod koniec lipca, gdy opublikował odpowiedzi na uwagi zgłoszone w trakcie konsultacji projektu oraz wydał specjalne oświadczenie. Potem dementi powtórzył wiceminister Neneman, odpowiadając 12 sierpnia na interpelację nr 4226. Kapliczki i krzyże nie będą opodatkowane, bo daninie podlegają wyłącznie budowle związane z prowadzoną działalnością gospodarczą. Sama kwestia „obiektów małej architektury” będzie zaś uregulowana w nowej wersji projektu nowelizacji – tłumaczyli za każdym razem przedstawiciele MF.

Podatek katastralny

Niezależnie od tego resort finansów po raz kolejny już musiał odnieść się do głosów sugerujących, że rozważa wprowadzenie podatku katastralnego (od wartości nieruchomości). Tym razem z pogłosek wynikało, że miałby on dotyczyć wyłącznie przedsiębiorców. Informacje o takich nieoficjalnych planach pojawiły się w prasie branżowej jeszcze w marcu br. Kataster jako dobry pomysł na uregulowanie polityki mieszkaniowej chwalili też przedstawiciele koalicji rządzącej z Lewicy. Ostatecznie jednak w maju br. wiceminister Neneman uciął takie spekulacje, podkreślając, że nie będzie katastru.©℗

OPINIA

Skupmy się na merytoryce, a nie na emocjach

ikona lupy />
Zbigniew Makowski, doradca podatkowy / Materiały prasowe

Faktycznie dużej liczbie propozycji zmian podatkowych, które pojawiły się w ostatnim czasie, towarzyszą pewnego rodzaju „podatkowe strachy”. W mojej ocenie wynika to z kilku przyczyn. Pierwsza to właśnie fakt, że projektów legislacyjnych powstało dużo, więc trudno jest nadążyć za ich treścią i powstają wątpliwości (często uzasadnione) co do skutków, jakie przyniosą.

Jest jednak i druga kwestia. Nierzadko mamy do czynienia z niepotrzebnym podgrzewaniem atmosfery, które niekoniecznie wynika z projektów przepisów. Tytuły czy wiadomości prasowe w stylu „podatki uderzają w fotowoltaikę”, „właściciele fotowoltaiki znów zapłacą nowy podatek”, „gigantyczne podwyżki”, „nie będzie niczego” bardzo dobrze się czytają i przyciągają uwagę, ale niekoniecznie mają oparcie w rzeczywistości.

Tego typu stanowcze i bardzo emocjonalne treści nie są nowością. W ostatnich latach dowiadywaliśmy się, że kasy online miały być narzędziem do śledzenia zwykłych obywateli przez państwo, bo fiskus miał widzieć wszystkie zakupy. Podzielona płatność z kolei miała spowodować, że z rynku znikną setki miliardów złotych, i to z dnia na dzień. Co roku pojawiają się informacje o planach wprowadzeniu podatku katastralnego.

To wszystko nie służy dialogowi z Ministerstwem Finansów. Tymczasem konstruktywna presja na MF ma wielki sens i na tym polu środowiska dziennikarskie, doradcy podatkowi czy organizacje branżowe spisują się znakomicie. Warto, aby ta dyskusja skupiała się na poziomie merytorycznym i unikała przesadzonych emocji przechodzących w histerię. W ten sposób unikniemy „podatkowych strachów” i zrobimy duży krok ku lepszej legislacji.