Ubiegłotygodniowy wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE wydany w polskiej sprawie akcyzowej pozwoli firmom energochłonnym na podatkowe oszczędności. W niektórych sytuacjach mogą one wynieść nawet miliony złotych.
Oszczędności nie będą jednak tak wysokie, na jakie liczyli przedsiębiorcy. Unijny trybunał orzekł bowiem salomonowo. Z jednej strony uznał, że więcej firm będzie uważanych za zakład energochłonny – z tym zaś wiąże się prawo do wnioskowania o zwrot zapłaconej akcyzy od prądu. Z drugiej – z wyroku wynika również, że jeśli dana firma skorzystała już z innych zwolnień podatkowych, to preferencja dla zakładów energochłonnych przepada.
Dwa istotne problemy
O orzeczeniu TSUE z 13 czerwca (sygn. C-266/23) pisaliśmy na portalu Gazetaprawna.pl w artykule „Więcej firm skorzysta ze zwolnienia od podatku akcyzowego”. Przypomnijmy, że dotyczyło ono spółki akcyjnej, która skorzystała ze zwolnienia podatkowego dla energii elektrycznej wykorzystywanej w procesach elektrolitycznych (art. 30 ust. 7a pkt 2 ustawy o podatku akcyzowym). Mimo to chciała również stosować inną preferencję przewidzianą dla zakładów energochłonnych.
Chodzi o zwolnienie, które pozwala odzyskać część podatku zapłaconego od wykorzystanego prądu na podstawie art. 31d ust. 1 ustawy o podatku akcyzowym. Żeby skorzystać z takiej preferencji, trzeba ustalić dwie kwestie. Po pierwsze, z art. 31d ust. 1 pkt 3 ustawy wynika, że firma nie może równolegle stosować zwolnienia z art. 30 ust. 7a (np. właśnie z tego, z którego korzystała już spółka, której dotyczy wyrok).
Druga kwestia to sama definicja zakładu energochłonnego. Spełniają ją podmioty, u których udział kosztów wykorzystanej energii elektrycznej w wartości produkcji sprzedanej w danym roku wynosi ponad 3 proc. Kluczowe jest więc to, w jaki sposób należy wyliczyć wysokość kosztów wykorzystanej energii elektrycznej.
Fiskus w obu tych kwestiach prezentuje stanowisko restrykcyjne. Uważa, że jeśli firma skorzystała ze zwolnienia z art. 30 ust. 7a, to nie ma już prawa do wnioskowania o zwrot zapłaconego podatku. Nie skorzysta z dwóch preferencji jednocześnie i to nawet jeśli miałoby to dotyczyć dwóch odrębnych zakładów jednego podmiotu.
Twierdzi również, że kosztami wykorzystanej energii elektrycznej są wyłącznie koszty ceny energii, a nie dodatkowe koszty związane z usługą jej dostarczenia (np. opłaty dystrybucyjne, koszty umorzenia świadectw pochodzenia energii elektrycznej). Nie zgadzają się z tym podatnicy, a spory trafiają na wokandę sądową. Jeden z nich trafił w końcu do Trybunału Sprawiedliwości UE.
Pyrrusowa wygrana
Spór rozpoczął się od decyzji naczelnika urzędu skarbowego w Toruniu, który odmówił spółce zwrotu części zapłaconej akcyzy z dwóch powodów. Pierwszym był fakt, że skorzystała ona już ze zwolnienia, o którym mowa w art. 30 ust. 7a pkt 2 ustawy o podatku akcyzowym. Niezależnie od tego spółka nieprawidłowo obliczała wysokość „kosztów wykorzystanej energii elektrycznej” – stwierdził naczelnik US. W tym celu powinna uwzględniać wyłącznie cenę wykorzystanej energii.
Zgodził się z tym również dyrektor Izby Administracji Skarbowej w Bydgoszczy oraz WSA w Bydgoszczy (wyrok z 16 października 2018 r., sygn. I SA/Bd 550/18). Wątpliwości miał dopiero Naczelny Sąd Administracyjny, który zawiesił postępowanie i zadał TSUE dwa pytania prejudycjalne (postanowienie z 28 grudnia 2022 r., sygn. I GSK 380/19). Zapytał, czy podatnicy mogą korzystać z obu zwolnień jednocześnie oraz czy pojęcie kosztów wykorzystanej energii elektrycznej należy rozumieć szeroko, tak jak chciała spółka, czy wąsko, jak sugeruje fiskus.
Unijny trybunał przyznał rację polskiej skarbówce, że podatnicy nie mogą korzystać z obu zwolnień akcyzowych jednocześnie. Przypomniał, że z dyrektywy energetycznej nr 2003/96 wynika, iż państwa członkowskie nie mają obowiązku zwalniania z opodatkowania energii wykorzystanej przez zakłady energochłonne. Odmowa prawa do skorzystania z preferencji w sytuacji, gdy zakład korzysta już z innego zwolnienia, jest zgodna z prawem UE. Zdaniem TSUE dotyczy to nawet sytuacji, w której podatnik wykazałby, że nie korzystałby z obu zwolnień wobec tej samej energii, a ich wysokość nie przekroczyłaby kwoty zapłaconej przez niego akcyzy.
Jednocześnie TSUE orzekł, że rzeczywistym kosztem nabycia energii są wszystkie koszty związane z jej zakupem, a więc także opłaty dystrybucyjne czy opłaty za świadectwa pochodzenia. Podkreślił, że szeroka wykładnia art. 17 ust. 1 unijnej dyrektywy 2003/96 jest zgodna z celem tego przepisu, a więc ze wspieraniem „prawidłowego funkcjonowania rynku wewnętrznego w sektorze energetycznym poprzez unikanie w szczególności zakłóceń konkurencji”. Potwierdza to m.in. wyrok TSUE z 30 stycznia 2020 r., sygn. C-513/18.
Kto może zaoszczędzić?
Na szerokiej wykładni pojęcia kosztów wykorzystanej energii elektrycznej może skorzystać wiele przedsiębiorstw, choć z uwagi na negatywną odpowiedź na drugie pytanie nie będzie to tak szeroka grupa, jak można było oczekiwać. – Wiele polskich hut czy kopalni korzysta z tzw. zwolnień procesowych, a więc wykluczy to prawo do równoległego zwrotu zapłaconej akcyzy. Nie wydaje się, aby w tym celu warto było wyodrębniać nową spółkę, bo koszty takiego rozwiązania przewyższą zyski – mówi Krzysztof Wiński, doradca podatkowy i dyrektor w PwC.
Nadal w grze pozostaje jednak duża grupa zakładów energochłonnych, które na skutek wyroku albo będą mogły odzyskać większą kwotę podatku, albo w ogóle zyskają takie prawo.
– Pamiętajmy, że wykluczane dotąd przez fiskusa koszty opłat dystrybucyjnych mogą stanowić średnio ok. 30 proc. całkowitego rachunku za energię – wskazuje Anna Wibig, partner associate w zespole podatku akcyzowego i ESG w Deloitte.
A co z firmami, które już rozliczyły się z fiskusem według jego restrykcyjnego podejścia? Mają prawo wznowić postępowanie zakończone prawomocnymi decyzjami fiskusa lub też orzeczeniami sądowymi (patrz: ramka).
– Wnioski można składać za nieprzedawnione jeszcze okresy rozliczeniowe, a więc wydaje się, że takie prawo powinno dotyczyć nawet roku 2018, gdy obowiązywała jeszcze wyższa stawka akcyzy (20 zł za 1 megawatogodzinę, a nie jak obecnie 5 zł) – podsumowuje Krzysztof Wiński. ©℗
Trzeba będzie się śpieszyć
Podatnicy, którzy nie zaskarżyli do sądu decyzji organu podatkowego, mają miesiąc od publikacji wyroku TSUE w Dzienniku Urzędowym UE na wznowienie prawomocnie zakończonego postępowania podatkowego. Wynika to z art. 241 par. 2 pkt 2 ordynacji podatkowej.
Jeśli natomiast przedsiębiorca przegrał w sądzie spór z fiskusem, a wyrok jest prawomocny, to musi złożyć wniosek o wznowienie postępowania sądowoadministracyjnego. Ma na to trzy miesiące od publikacji wyroku w Dzienniku Urzędowym UE (art. 272 par. 3 ustawy – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi, t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1634 ze zm.).
Oba terminy są nieprzekraczalne i nieprzywracalne, a więc jeśli miną, nie będzie można już nic zrobić.