Zagrożenia dla tajemnicy zawodowej i nieetyczne doradzanie gminom w postępowaniach przeciwko podatnikowi – na te wyzwania stojące przed doradcami podatkowymi zwrócili uwagę uczestnicy debaty Dziennika Gazety Prawnej.
W debacie, która odbyła się podczas gali XVIII Rankingu Firm i Doradców Podatkowych, uczestniczyli: dr hab. Wojciech Morawski, oraz Andrzej Ladziński, przewodniczący KRDP.
Tajemnica zawodowa
Wojciech Morawski: Niedawno odniósł się do tego Nicholas Emiliou, rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE w swojej opinii w sprawie stowarzyszenia prawników belgijskich broniących się przed MDR (sygn. C-623/22). Z jego opinii wynika kluczowy problem – rzecznik uważa, że tajemnicę zawodową należy chronić tylko u adwokatów. Stwierdza bowiem, że w gruncie rzeczy cele unijnej dyrektywy są takie, żeby podatki były płacone. Jeżeli w tym kierunku będzie szła praktyka TSUE, to patrząc na to, co dzieje się na świecie, myślę, że tajemnicę zawodową możemy już pożegnać. Liczy się tylko efektywność systemu podatkowego. Moim zdaniem, jeżeli gdzieś tkwią korzenie totalitaryzmu, to jest to prawo podatkowe. Tylko podatkami uda się uzasadnić coś takiego jak: MDR, Krajowy System e-Faktur, jak wszystkie inne instytucje, które ograniczają, a właściwie likwidują nasze prawo do prywatności. Jesteśmy w erze relacji z organami podatkowymi, w której władza chce wiedzieć o nas wszystko, i to jest jej cel fundamentalny. Jestem pesymistą i nie sądzę, by opinia rzecznika sprowadzała się tylko do MDR.
Andrzej Ladziński: Myślę, że warto postawić pytanie o to, czego tak naprawdę administracja skarbowa nie wie i jaka przestrzeń jest przed nią chroniona. Jeśli wejdzie w życie KSeF, to tej przestrzeni pozostanie bardzo niewiele. Zbliżamy się do takiego momentu, w którym niewiele będziemy mieli do ukrycia. To oczywiście nie oznacza, że nie będziemy mieć prawa zachowania w tajemnicy tego, co nie jest administracji znane.
Opinię rzecznika TSUE odczytuję w ten sposób, że z bezwzględnej ochrony korzysta tajemnica obrończa. My, doradcy podatkowi, tej tajemnicy nie mamy. W związku z tym, zdaniem rzecznika, dopuszczalna jest regulacja, która będzie zobowiązywała doradców podatkowych do ujawniania informacji. Co jest jednak istotą informacji, które ujawniamy w ramach raportowania schematów podatkowych? Czy rzeczywiście kluczowe jest to, który podatnik jaki skutek osiągnął? Czy jednak MDR nie powinny być ograniczane do tego, żeby doradcy podatkowi dzielili się z administracją skarbową bardzo ogólną wiedzą na temat przepisów prawa podatkowego, bez wskazywania swoich klientów? Ale jest też wątpliwość, dlaczego mielibyśmy się tą wiedzą dzielić. Nie my przecież stanowimy przepisy, to nie nasz problem, że ustawodawca robi to w sposób niedoskonały. Jako samorząd zawodowy podjęliśmy wysiłek w celu zbadania skutków stosowania MDR w zakresie schematów krajowych. Chcemy to ocenić ex post, żeby zweryfikować, czy rzeczywiście ta szalenie skomplikowana regulacja, powodująca wiele trudności i rodząca po stronie przedsiębiorców ogromne koszty, ma sens z punktu widzenia celów, jakie postawił sobie ustawodawca.
Etyka doradcy
Andrzej Ladziński: Osobiście uważam, że największym problemem naszego środowiska jest aktywność niektórych spośród nas w obszarze doradzania gminom w postępowaniach podatkowych. Mierzyliśmy się z tym zagadnieniem w ramach VI Krajowego Zjazdu Doradców Podatkowych i pewnie będziemy się mierzyć z nim podczas VII zjazdu za dwa lata. Przypomnę, że KZDP podjął uchwałę sprowadzającą się do tego, że deliktem dyscyplinarnym powinien być udział doradcy po stronie organu podatkowego w postępowaniach podatkowych prowadzonych przez tenże organ. Problem ten dotyczy organów samorządowych, a konkretnie postępowań w zakresie podatku od nieruchomości. Uchwała KZDP została uchylona przez ministra finansów, ponieważ stwierdził on, że poszliśmy za daleko w ograniczaniu swobody działalności gospodarczej. Myślę jednak, że problem nie zniknął i jako środowisko powinniśmy samodzielnie go rozwiązać.
Wojciech Morawski: Nie zgodzę się co do metody rozwiązywania problemu, na ile zasady etyki mogą ograniczać możliwość prowadzenia działalności gospodarczej. Ograniczenia rzeczywiście powinny być, ale uregulowane na poziomie ustawowym. W jaki sposób – to już jest inna sprawa. Problem leży też w tym, że jeżeli gmina nie może zatrudnić doradcy podatkowego, to zatrudni radcę prawnego. Trzeba też wziąć pod uwagę to, że gmina jest najczęściej słaba i jeśli nie będzie mogła zatrudniać specjalistów, a ci staną po drugiej stronie sporu, to nie zostanie zachowana równość broni. Wiele lat temu prezentowaliśmy pomysł, aby specjalistów zatrudniały związki gmin. Należałoby wyjść od tego, aby gminy w ogóle mogły takie związki tworzyć – w celu poboru podatków lokalnych.
Dochodzi też kwestia tego, na ile doradcy podatkowi podlegają ocenie etycznej również ze strony sądu. Niedawno WSA we Wrocławiu stanął po stronie fiskusa w sprawie odmowy wydania interpretacji indywidualnej wspólnikom spółki z branży gastronomicznej, którzy chcieli jeździć po świecie i zaliczać do podatkowych kosztów wszystkie ponoszone wydatki, pod pretekstem badania rynku. Jednocześnie WSA odmówił zasądzenia kosztów doradców podatkowych, bo stwierdził, że ci naruszyli godność wykonywania zawodu. Sąd uznał więc, że sam będzie oceniał, czy doradca postępuje etycznie, czy nie. Nie za bardzo widzę do tego podstawy.
Andrzej Ladziński: Zgadzam się, że nasza uchwała mogła nie być najszczęśliwsza. Przepisy ustawy o doradztwie podatkowym wyjątkowo dopuszczają, abyśmy prowadzili również inną działalność. Musimy uświadomić sobie, że doradzanie gminom nie jest doradztwem podatkowym. Możemy je świadczyć tylko na warunkach przewidzianych w art. 31 ustawy, a więc nie możemy popadać w konflikt i niezgodność z działalnością doradcy podatkowego. Nie da się wytłumaczyć doradzania gminom w postępowaniach podatkowych, że jest to działalność zgodna z tym, co robimy na co dzień, bo przecież mowa o postępowaniach prowadzonych przeciwko podatnikom.
Z art. 64 ustawy wynika, że prowadzenie działalności niezgodnie z art. 31 jest deliktem dyscyplinarnym. W tej chwili pozostanie tylko kwestia zidentyfikowania przypadków, w których miały miejsce takie sytuacje i ukształtowanie pewnej praktyki orzeczniczej. Apeluję do środowiska, do doradców podatkowych, aby informowali pion dyscyplinarny Krajowej Izby Doradców Podatkowych o tego rodzaju zdarzeniach.
Andrzej Ladziński: W swojej praktyce zawodowej nie spotkałem na szczęście po drugiej stronie doradców podatkowych. Spotkałem radców prawnych i nie uważam za normalną sytuację, w której od trzech różnych organów samorządowych dostaję decyzje o identycznej treści. W trybie dostępu do informacji publicznej dowiedziałem się, że każda z tych gmin korzystała z pomocy tej samej kancelarii radcowskiej. W trakcie spotkań było widać, że osoba nominalnie odpowiedzialna w urzędzie za dane postępowanie nie miała o nim najmniejszego pojęcia, a faktycznie z tylnego siedzenia prowadził je ktoś inny, kto nie jest pracownikiem urzędu. W sposób nieuprawniony dysponował więc informacjami, które stanowią tajemnicę skarbową. To jest naprawdę poważny problem, nie tylko odpowiedzialności dyscyplinarnej, lecz także odpowiedzialności karnej za ujawnienie tajemnicy skarbowej.
Andrzej Ladziński: Minister finansów zdaje się nie dostrzegać tego zjawiska. Ma świadomość tego, że w przeważającej liczbie przypadków samorządowe organy podatkowe nie są przygotowane do prowadzenia postępowań dotyczących opodatkowania budowli (rzadziej budynków), ale nie ma pomysłu, w jaki sposób problem ten rozwiązać systemowo.
Reklamowanie usług
Andrzej Ladziński: Jako środowisko jesteśmy w tej kwestii bardzo dojrzali i z dużym wyczuciem podchodzimy do promowania (bo nie wiem, czy można to nazwać reklamą) własnych usług i własnych firm. Nie dostrzegam w tym zakresie problemu. Jest jeden przypadek doradcy podatkowego – bardzo aktywnego, jeśli chodzi o promowanie się w mediach społecznościowych. Pojawiają się w związku z tym skargi, ale nie kojarzę, aby toczyło się w tym przedmiocie jakiekolwiek postępowanie dyscyplinarne. A na pewno nie zostało zakończone żadnym orzeczeniem, z którego wynikałoby, że granice reklamy zostały przekroczone.
Wojciech Morawski: Towar, który oferuje środowisko, jest tak specyficzny, że sądzę, iż nachalna reklama niewiele daje. To nie jest sprzedawanie bułeczek. Jeden z doradców chwalił się w mediach społecznościowych artykułem, w którym rzekomo rozwiązał problem, który do dziś pozostał nierozwiązywalny. Wzbudziło to raczej rozbawienie.
Przyszłość zawodu
Andrzej Ladziński: Analizując dane dotyczące osób przystępujących do naszego zawodu, widzimy bardzo wyraźną tendencję. O ile liczba doradców podatkowych mniej więcej pozostaje niezmienna, o tyle na przestrzeni kilkunastu lat wyraźnie dostrzegalny jest trend wzrostu liczby doradców podatkowych w województwie mazowieckim, a zwłaszcza w Warszawie. Bronią się też inne duże ośrodki, takie jak: Kraków, Poznań czy Wrocław. To może sugerować, że nasz zawód staje się dedykowany do obsługi dużych i średnich przedsiębiorców, a na dalszy plan naszej aktywności schodzi obsługa mikro i małych przedsiębiorców oraz osób nieprowadzących działalności gospodarczej. Nasze usługi nie są tanie, ale to wynika ze złożoności materii, jaką się zajmujemy. Jest to generalny problem wymagający zastanowienia: co zrobić, aby system podatkowy był tak skonstruowany, aby osoby zarabiające poniżej poziomu pozwalającego na skorzystanie z usług doradztwa podatkowego płaciły podatek w prostej formule, która nie będzie rodzić wątpliwości przekładających się na spory z administracją skarbową, albo nie musiały go płacić. Jest bowiem wątpliwe, czy prowadzenie sporu o kwotę rzędu kilku czy kilkunastu tysięcy złotych ma sens przy kosztach prowadzenia tego postępowania, które musi ponieść podatnik.
Wojciech Morawski: W Polsce generalnie chodzi się do prawnika, gdy jest już za późno. To kwestia kultury prawnej i jest to poważny problem. Trzeba próbować to zmieniać. Warto popatrzeć na przyszłość zawodu w kontekście zmian technologicznych, AI itp. Żaden doradca podatkowy nie zajmował się na początku swojej drogi zawodowej fuzjami lub innymi skomplikowanymi transakcjami, poznawał zawód od podstaw, zaczynał może od napisania prostego wniosku o interpretację podatkową. Natomiast w dobie postępu technologicznego studenci nie rozumują już tak, jak my. Przestają odczuwać potrzebę znajomości przepisów, bo mówią, że wszystko można sprawdzić w Google'u. Teraz są przekonani, że problemy podatkowe rozwiąże za nich sztuczna inteligencja. Twierdzą, że nie trzeba uczyć się pisać pism, bo przecież są wzory, które wystarczy uzupełnić, lub pismo napisze sztuczna inteligencja. Co się stanie, jeśli ta skorupka za młodu nie nasiąknie wiedzą? Być może w pewnym momencie automatyzacja procesów odetnie dopływ do zawodu nowych, przygotowanych profesjonalnie ludzi. Ja tego nie wiem. ©℗