Znana śląska firma zajmująca się reeksportem nowych aut wywalczyła zwrot nadpłaconego VAT. Ale w najnowszej sprawie przegrała spór o oprocentowanie nadpłaty. Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że należy jej się tylko opłata prolongacyjna, o połowę niższa od odsetek.

Historię tej firmy opisywaliśmy szeroko na naszych łamach – patrz: „Warto walczyć z fiskusem o zwrot VAT” (DGP nr 195/2021) i „Urząd wstrzymał zwrot. Kolejna firma na skraju bankructwa” (DGP nr 79/2021).

Zamrożenie kapitału doprowadziło spółkę na skraj bankructwa. Po latach większość sporów wymiarowych wygrała i finalnie fiskus zwrócił jej prawie 17 mln zł. Ale wydane przez skarbówkę postanowienia o przedłużeniu terminu zwrotu obowiązywały, wskutek tego jedyną rekompensatą dla firmy była opłata prolongacyjna – o połowę niższa od oprocentowania nadpłaty (art. 57 par. 2 w zw. z 56a par. 1 i 2 ordynacji podatkowej).

Dlatego spółka dodatkowo domagała się uznania przedłużeń terminów zwrotu VAT za nieusprawiedliwione. NSA uznał jednak w ubiegłym tygodniu, że spółka nie ma racji.

Orzekł, że ustawa o VAT nie rozróżnia, kiedy fiskus ma prawo przedłużyć termin zwrotu podatku. Jeśli weryfikuje zwrot i podaje podatnikowi przyczyny badania, to wystarczy do tzw. przedłużki – orzekł.

Historia sporu

Zaczęło się od złożenia deklaracji VAT za styczeń 2019 r., w której spółka wykazała podatek do zwrotu. Chwilę później firma złożyła korektę. Wtedy urząd skarbowy wszczął kontrolę podatkową, a następnie wydał postanowienie o przedłużeniu terminu zwrotu różnicy VAT naliczonego nad należnym. Podał, że wszczęcie kontroli ma na celu zweryfikowanie zagranicznych kontrahentów spółki i zasadności zwrotu VAT, a to wymaga dłuższego czasu niż przewidziany w ustawie termin oddania podatku.

Podobnie było z VAT za luty 2019 r. Spółka złożyła deklarację w marcu, a potem błyskawicznie ją skorygowała, natomiast kwota zwrotu nie uległa zmianie. Urząd skarbowy ponownie wszczął kontrolę. Kilkukrotnie przedłużał termin zwrotu podatku. Tym razem tłumaczył się już szczegółowo, wskazując, że konieczne jest przesłuchanie świadków za granicą, uzyskanie informacji od zagranicznych organów podatkowych, a wszystko to przez pandemię się odwlekało.

Po zakończeniu kontroli podatkowych urząd wszczynał postępowania podatkowe i wydawał nieprawomocne decyzje wymiarowe.

Spółka wnosiła zażalenia na postanowienia o przedłużeniu terminu zwrotu podatku. Wskazywała, że przed 2019 r. fiskus nigdy nie kwestionował prawidłowości jej rozliczeń VAT, mimo że spółka była kontrolowana 120 razy. Zdaniem spółki podane w uzasadnieniach postanowień o przedłużeniu przyczyny weryfikacji były lakoniczne, a wszczęcie kontroli podatkowej w lutym i marcu 2019 r. instrumentalne.

Dyrektor izby administracji skarbowej utrzymał w mocy wszystkie postanowienia organu I instancji. W odniesieniu do sprawy styczniowej urząd skarbowy dopiero na tym etapie rozwinął uzasadnienie przyczyn kontroli podatkowej, co zdaniem organu odwoławczego stanowiło wystarczającą podstawę do przedłużenia terminu zwrotu podatku.

Ponadto dyrektor IAS wskazywał, że jeżeli nie potwierdzą się wątpliwości fiskusa i danina zostanie zwrócona, to spółka otrzyma wynagrodzenie za przetrzymanie podatku w postaci opłaty prolongacyjnej.

Były podstawy do weryfikacji

Spółka wniosła skargi, lecz WSA w Gliwicach je oddalił (sygn. akt: I SA/Gl 1168/19, I SA/Gl 1766/20, I SA/Gl 605/21). Uznał, że wszystkie przyczyny weryfikacji zostały uprawdopodobnione, więc przedłużenie terminów zwrotu VAT było prawidłowe.

Zdaniem WSA samo wszczęcie kontroli i postępowania podatkowego oraz brak obiektywnej możliwości zebrania informacji niezbędnych dla rozstrzygnięcia spraw wymiarowych dostatecznie usprawiedliwiały kolejne przedłużanie terminów zwrotu VAT.

Jednocześnie WSA zauważył, że owszem, większość spraw wymiarowych spółka wygrała i w konsekwencji zwrócono jej 98 proc. z 17 mln zł. Ale dodatkowo otrzymała ona za przetrzymanie jej pieniędzy kwotę równą opłacie prolongacyjnej. To w świetle obowiązujących przepisów zamyka problem – stwierdził WSA.

Fiskus nie mógł przewidzieć

NSA utrzymał w mocy wyroki niekorzystne dla spółki. Orzekł, że art. 87 ust. 2 ustawy o VAT jest tak skonstruowany, iż w przypadku wątpliwości organ ma prawo wszcząć czynności sprawdzające, kontrolę lub postępowanie podatkowe i badać zasadność zwrotu. Jeśli wyjaśni, dlaczego potrzebuje więcej czasu i nie może zwrócić podatku w ustawowym terminie, to jest to wystarczająca podstawa do wydania postanowień o jego przedłużeniu – stwierdził NSA.

– Choć uzasadnienie postanowienia o przedłużeniu zwrotu podatku za styczeń 2019 r. było lakoniczne, to w postępowaniu zażaleniowym urząd skarbowy doprecyzował, dlaczego wszczął kontrolę i jakie czynności zamierza jeszcze przeprowadzić – tłumaczyła sędzia Elżbieta Olechniewicz.

Co do zwrotu za luty i kolejnych przedłużeń NSA nie miał wątpliwości, że prowadzenie postępowania w okresie pandemii, sprawdzanie kontrahentów i zwracanie się o pomoc prawną za granicę wymagało więcej czasu oraz przeprowadzenia wszystkich czynności dowodowych koniecznych do wydania decyzji. To usprawiedliwiało wydawanie następujących po sobie postanowień o przedłużeniu i nie naruszało w żaden sposób prawa podatkowego – uznał sąd kasacyjny.

Zwrócił też uwagę, że wszczynając procedurę weryfikacyjną, organ (na tamtym etapie) nie wiedział, jak zakończy się badanie zasadności żądania zwrotu VAT. Nawet gdy potem się okazało, że zwrot powinien nastąpić, to – według NSA – po wszczęciu kontroli urząd miał prawo weryfikować podatnika i przedłużać termin zwrotu, aż jego wątpliwości znikną albo zostaną wyjaśnione.

– W chwili wszczęcia weryfikacji organ nie mógł przewidzieć, jak to się zakończy, a przedłużenie terminu zwrotu podatku i przeprowadzenie postępowania podatkowego miało mu właśnie umożliwić poznanie okoliczności istotnych dla rozstrzygnięcia sprawy – podsumowała sędzia Olechniewicz. ©℗

orzecznictwo