Chcąc przyporządkować przychód ze sprzedaży znaku towarowego do właściwego źródła, należy wziąć pod uwagę również kwestię amortyzacji. Fiskus powinien uczynić to samodzielnie, a nie zrzucać problem na barki sądów – orzekł NSA.

Wyrok zapadł w sprawie spółki prasowej będącej następcą prawnym podmiotu, który od 1948 r. wydawał znane czasopismo. Podmioty dysponujące prawami do periodyku zmieniały się kilku krotnie na przestrzeni lat. Spółka nabyła ogół praw do niego na podstawie umowy z 1991 r., w której sprzedający oświadczył, że przenosi wszystkie swoje prawa związane z wydawaniem m.in. tego czasopisma.

We wrześniu 1993 r., na podstawie art. 20 ust. 2 pkt 1 ustawy – Prawo prasowe (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1914), spółka zarejestrowała ten tytuł w rejestrze dzienników i czasopism prowadzonym przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Dwa lata później złożyła wniosek o rejestrację słownego znaku towarowego będącego zarazem tytułem czasopisma „X”, a Urząd Patentowy RP zarejestrował znak we wrześniu 1998 r. W związku ze zmianami nazwy i formy prawnej spółki w czerwcu 2001 r. dokonano stosownych modyfikacji w rejestrze znaków towarowych.

Spółka nie wprowadziła znaku towarowego (będącego jednocześnie nazwą czasopisma) do ewidencji środków trwałych oraz wartości niematerialnych i prawnych i go nie amortyzowała. W 2019 r. sprzedała to czasopismo i ogół praw majątkowych do niego innemu podmiotowi niepowiązanemu. Osiągnęła w związku z tym dochód podatkowy.

Spór o źródło

Pojawiły się wątpliwości, do jakiego źródła przychodów go przyporządkować – do zysków kapitałowych czy do przychodów z innych źródeł (do których zalicza się m.in. przychody z działalności operacyjnej).

Spółka była zdania, że jest to przychód z zysków kapitałowych, bo sama nie wytworzyła znaku towarowego (zrobili to jej poprzednicy), a ona go jedynie zarejestrowała. Dodatkowym jej argumentem było to, że go również nie amortyzowała.

Innego zdania był dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej. Uznał, że spółka w 1991 r. kupiła jedynie uprawnienia do wydawania czasopisma pod określonym tytułem, a nie znak towarowy. Ten został wykreowany dopiero w 1998 r., gdy został zarejestrowany w Urzędzie Patentowym RP – stwierdził fiskus.

Doszedł więc do wniosku, że uzyskany przez spółkę w 2019 r. przychód ze sprzedaży prawa do znaku towarowego jest przychodem z tzw. innych źródeł.

Błędy organu

Interpretację tę uchylił WSA w Warszawie (sygn. akt III SA/Wa 1106/20). Uczynił to ze względów proceduralnych, bo uznał, że dyrektor KIS, odmawiając racji spółce, uczynił to lakonicznie, bez wyczerpującego rozważenia wszystkich istotnych okoliczności faktycznych i prawnych wskazanych we wniosku. Przede wszystkim nie wyjaśnił, dlaczego nie zgadza się ze spółką, że rejestracja znaku towarowego przez właściwy urząd nie jest tożsama z jego wytworzeniem.

Dyrektor KIS wniósł skargę kasacyjną od tego orzeczenia, lecz NSA ją oddalił. On również uznał rozważania organu za niewyczerpujące. Zwrócił uwagę na to, że spośród 11 stron interpretacji aż 10 jest przeklejeniem stanowiska spółki i jej argumentów. Tylko jedna strona zawiera krótką konkluzję dyrektora KIS oraz przytoczenie samej tylko treści art. 7b ust. 1 pkt 6 i art. 16b ustawy o CIT. Zabrakło szczegółów analizy, która doprowadziła organ do wniosku, że przychód ze zbycia prawa do znaku towarowego „X” należy alokować do tzw. innych źródeł – uznał NSA.

– Skoro spółka przedstawiła całą historię praw do wydawania czasopisma „X” od 1948 r., to organ nie może pominąć tej chronologii zdarzeń i ich doniosłości prawnej w konkretnych datach – wyjaśniła sędzia Alicja Polańska.

Ważna amortyzacja

Za największy błąd organu sąd kasacyjny uznał pominięcie w interpretacji kwestii braku amortyzacji znaku towarowego. – Przecież spółka napisała wprost, że nie amortyzowała tego znaku, a organ nawet słowem nie odniósł się do tego problemu – podkreśliła sędzia Polańska.

Według NSA należy to ocenić jako uchylenie się od wydania interpretacji podatkowej co do istotnego zagadnienia wskazanego we wniosku.

Jednocześnie NSA nie zgodził się z dyrektorem KIS, że sąd I instancji powinien był dokonać wykładni przepisów o znakach towarowych i ich amortyzacji w kontekście alokacji do odpowiedniego źródła.

– To jest postępowanie interpretacyjne, problem musi rozstrzygnąć sam organ, a nie sąd – podsumowała sędzia Polańska.©℗

orzecznictwo