Tak będzie, jeżeli głównym kryterium pozostanie powierzchnia sklepów.
Tak będzie, jeżeli głównym kryterium pozostanie powierzchnia sklepów.
Henryk Kowalczyk, poseł PiS wskazany właśnie jako kandydat na przewodniczącego Komitetu Stałego Rady Ministrów w nowym rządzie, szacuje, że prace nad projektem ustawy o podatku od wielkopowierzchniowego handlu detalicznego zakończą się w ciągu 3–4 tygodni. Podatek ten ma ograniczyć transfer zysków przez zagraniczne koncerny i stworzyć równe reguły konkurencji dla małych i dużych sklepów. Z analizy DGP wynika jednak, że ustawa nie będzie obojętna również dla spółek z polskim kapitałem. Dominującym kryterium przy jego naliczaniu ma być bowiem powierzchnia sklepu – od 250 mkw. Nie wspomniano nic o branży czy pochodzeniu kapitału.
I tak, Biedronka zapłaci dodatkowo ok. 710 mln zł, a Lidl – 230 mln. Podatek uderzy też w Żabkę, która oprócz małych osiedlowych punktów rozwija sieć dużych sklepów Freshmarket. Może więc zapłacić dodatkowo ok. 100 mln zł podatku rocznie.
– My takich obiektów wielkopowierzchniowych mamy w Polsce prawie 700. Z moich szacunków wynika, że przy dwuprocentowym podatku od sprzedaży dodatkowe obciążenia fiskalne wyniosą ok. 60 mln zł rocznie. Wpłynie to na zwiększenie kosztów, co obniży osiągany przez firmę dochód, a zatem również zmniejszy się kwota do opodatkowania CIT – wyjaśnia Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes zarządu odzieżowej spółki LPP, właściciela marki Reserved, która w ubiegłym roku osiągnęła w Polsce przychody na poziomie 3 mld zł i odprowadziła 94,8 mln zł podatku.
Na pomyśle PiS straciłyby też obuwnicza firma CCC czy Redan, właściciel marki Top Secret. Pierwsza ze spółek osiągnęła w 2014 r. w kraju przychody na poziomie 1,4 mld zł, a druga 458,1 mln zł. – Faktyczny wpływ podatku na naszą działalność nie byłby duży, bo większość naszych placówek ma powierzchnię mniejszą niż 250 mkw. – komentuje Bogusław Kruszyński, wiceprezes Redanu.
Wnikliwie prace nad ustawą monitoruje też Empik. – Nie wiadomo, jaki ostateczny kształt będzie miało nowe obciążenie. Rozważane są wyłączenia, które miałyby objąć m.in. apteki, stacje paliw czy księgarnie. Trudno więc precyzyjnie określić jego wpływ na nasze wyniki – mówi Dorota Pietrzyk, rzecznik Empiku.
Eksperci przewidują, że po wprowadzeniu podatku niektóre sieci zaczną wypowiadać dotychczasowe umowy wynajmu i zawierać nowe na mniejszą powierzchnię. Będą się też starały w jak największym stopniu przenieść handel do internetu. Firmy działające w branży odzieżowej, obuwniczej, a także spożywczej przyznają, że przerzucenie obciążenia z tytułu podatku na klienta będzie niezwykle trudne. Polski rynek jest bardzo konkurencyjny, ludzie kierują się przede wszystkim cenami, więc każde ich podniesienie może skutkować odpływem kupujących do konkurencji. Pawo, Solar, Wittchen czy Gino Rossi to niektóre z sieci, które deklarują, że nowy podatek nie będzie ich dotyczył.
Handel od kilku już lat walczy ze spadającymi marżami. Jeszcze w 2012 r. w sklepach spożywczych wynosiły one 10–30 proc. (w zależności od asortymentu). Dziś, jak wskazuje Andrzej Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, wahają się od kilku do kilkunastu procent. Lepiej jest w branży odzieżowo-obuwniczej, gdzie marże wciąż przekraczają 50 proc.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama