Nie warto dla preferencji podatkowej zawierać fikcyjnej umowy. Życie szybko to zweryfikuje – to wniosek z wyroku Sądu Apelacyjnego w Łodzi. Przekonał się o tym zięć, który namawiał teściów do sprzedaży jemu i jego żonie (a ich córce) udziału w połowie mieszkania.
Gdyby teściowie się na to nie zgodzili, to małżonkowie musieliby zapłacić ok. 40 tys. zł PIT od dochodu ze sprzedaży dwa lata wcześniej innego lokalu. Chcąc uniknąć podatku, zadeklarowali więc, że pieniądze (243,5 tys. zł) przeznaczą w ciągu dwóch lat na własne cele mieszkaniowe.
Czas mijał, małżonkowie nie zrealizowali celu ulgi, a pieniądze wydali na konsumpcję. W końcu udało im się namówić rodziców żony na pozorną sprzedaż. We wrześniu 2012 r. zawarli umowę przed notariuszem. Wynikało z niej, że małżonkowie zapłacą teściom 238 tys. zł i pokryją koszty aktu notarialnego (ok. 6,5 tys. zł). W sumie mieli uiścić 244,5 tys. zł. W rzeczywistości nigdy tego nie zrobili. W mieszkaniu nadal mieszkali teściowie, oni też opłacali czynsz i inne opłaty.
Pół roku później stosunki między małżonkami popsuły się do tego stopnia, że wystąpili o rozwód. W kwietniu 2013 r. zięć zażądał od teściów, by wyprowadzili się z mieszkania. Gdy żona próbowała przekonać go, aby zrezygnował z praw do tego lokalu, ten gotów był się zgodzić, ale tylko pod warunkiem, że ona zrzecze się praw do ich wspólnego domu.
Teściom nie pozostawało nic innego, jak wystąpić do sądu o ustalenie nieważności umowy sprzedaży z września 2012 r. Wygrali w obu instancjach. Sąd Okręgowy w Łodzi orzekł, że zamiarem małżonków była chęć skorzystania z ulgi podatkowej, a nie zakupu mieszkania, zwłaszcza że nie zapłacili za nie, nie przeprowadzili się do niego i nie ponosili opłat na utrzymanie.
Sąd ustalił, że nie było przelewu na 244,5 tys. zł, a mało prawdopodobne, by małżonkowie przekazali taką kwotę w gotówce. Tym bardziej że nie mieli oszczędności, pracował tylko zięć (za 6 tys. zł miesięcznie), mieli na utrzymaniu syna i korzystali z pomocy finansowej rodziców. Poza tym – jak zauważył sąd – nielogiczne jest, aby kupowali udział w połowie mieszkania teściów, skoro wykańczali w tym czasie swój wspólny dom i równie dobrze – chcąc skorzystać z ulgi podatkowej – mogli wydać te pieniądze na dokończenie jego budowy.
Sąd Apelacyjny w Łodzi zwrócił dodatkowo uwagę na to, że umówiona z teściami cena 244,5 tys. zł niewiele odbiegała od tej, za jaką małżonkowie sprzedali mieszkanie w 2010 r. (243,5 tys. zł). Wprawdzie – jak stwierdził sąd – taka zbieżność jest możliwa, zwłaszcza gdy trzeba dostosować cenę do możliwości finansowych, rzecz w tym jednak, że małżonkowie tych możliwości nie mieli. Nie potrafili udowodnić, skąd wzięli 244,5 tys zł. Sąd zauważył, że zięć zażądał od teściów wyprowadzki dopiero wtedy, gdy zaczęło mu się nie układać z żoną. Wcześniej akceptował ich obecność w tym mieszkaniu. SO zgodził się z sądem rejonowym, że umowa była pozorna, miała wprowadzić w błąd organy podatkowe i pozwolić na niezgodne z prawem uniknięcie podatku. Małżonkowie będą teraz musieli uiścić go wraz z odsetkami, ale wyegzekwowaniem tego zajmą się już organy podatkowe.
Sądy nie obarczyły natomiast teściów winą za udział w fikcyjnej umowie. Rozumiały, że, związani emocjonalnie z córką, chcieli oni tylko pomóc jej i zięciowi.
ORZECZNICTWO
Wyrok SA w Łodzi z 25 sierpnia 2015 r., sygn. akt I ACa 257/15