Rodzic ma prawo do ulgi na dzieci, nawet jeśli wykonywana przez niego władza rodzicielska jest ograniczona – wynika z wyroków Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Sąd uznał, że skoro byli małżonkowie nie porozumieli się między sobą co do podziału tej ulgi, to należy przyjąć, że przysługuje im ona obojgu w równych częściach.

Oba orzeczenia dotyczyły stanu prawnego sprzed 2022 r.

Jest przepis

Obecnie skutki braku porozumienia pomiędzy rodzicami są jasno uregulowane w ustawie o PIT. Zasadą w świetle art. 27f ust. 4 jest odliczenie ulgi w dowolnej proporcji ustalonej przez obojga rodziców. Natomiast gdy brak jest takiego porozumienia, to rodzice, którzy po rozwodzie wspólnie wykonują władzę rodzicielską nad małoletnim dzieckiem, odliczają ulgę w równych częściach.

Spór o odliczenie

Oba wyroki NSA (dotyczące różnych lat: 2016 i 2017) zapadły w sprawie kobiety, która odliczała od podatku dochodowego ulgę na dwójkę dzieci (art. 27f ustawy o PIT). Problem wynikł z tego, że z tej samej ulgi korzystał również jej były mąż.

Małżeństwo zostało rozwiązane bez orzekania o winie. Wykonywanie władzy rodzicielskiej nad dwójką małoletnich dzieci sąd powierzył kobiecie. Zastrzegł jednak, że były mąż będzie miał prawo do współdecydowania w istotnych sprawach dzieci dotyczących wyboru zawodu i szkoły, leczenia, informowania się o wynikach nauki oraz prawo do osobistych kontaktów w terminach i miejscach przez strony ustalonych.

Kontakty z małoletnimi dziećmi miały się odbywać dwa dni w tygodniu w wyznaczonych godzinach, a ponadto w wakacje przez siedem dni w lipcu lub sierpniu, jak również jeden dzień świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy.

Fiskus uznał, że ojciec dzieci, mimo że w ograniczonym zakresie, to wykonywał wobec nich władzę rodzicielską. Dlatego nie zgodził się na odliczanie całej ulgi przez matkę dzieci.

Uznał zarazem, że skoro rodzice nie porozumieli się co do tego, w jakiej proporcji skorzystają z tej preferencji, to przysługiwało im odliczenie w równych częściach – po połowie.

Kobieta nie zgodziła się z tym rozstrzygnięciem. Argumentowała, że niemal wyłącznie sama wykonuje władzę rodzicielską i sprawuje opiekę nad dziećmi. Ojciec czyni to jedynie w marginalnym zakresie. Zatem – uważała – powinna mieć prawo do ulgi nie tylko w części, ale w pełnej wysokości.

Po połowie

Jej skargę oddalił WSA w Poznaniu (sygn. akt I SA/Po 75/20, I SA/Po 76/20). Wyjaśnił, że prawo do ulgi prorodzinnej wymaga posiadania władzy rodzicielskiej i jej faktycznego wykonywania w danym roku podatkowym.

Sąd przyznał, że co prawda ojciec nie realizował wyznaczonych kontaktów w pełnym zakresie, ale opłacał alimenty, a także w czasie spotkań z dziećmi zapewniał im niezbędną opiekę i wyżywienie. Ponadto interesował się ich sprawami. W czasie spotkań z nimi dbał o ich rozwój, zabierał je na basen, na spotkania rodzinne. Wyprawiał dzieciom urodziny, był na jasełkach. Ponadto orientuje się w sytuacji szkolnej synów, wie, na jakie zajęcia dodatkowe uczęszczają. Wie także o ich problemach zdrowotnych.

Wszystko to – jak stwierdził sąd – potwierdza, że ojciec wykonuje władzę rodzicielską względem dzieci, a podejmowane przez niego działania wykraczają poza sferę jedynie kontaktów i alimentacji.

Tego samego zdania był NSA. Uzasadniając wyrok, sędzia Maciej Jaśniewicz wyjaśnił, że skoro ojciec wykonywał władzę rodzicielską, choćby nawet w ograniczonym zakresie, a rodzice nie porozumieli się między sobą co do podziału ulgi, to należy przyjąć, że przysługuje im ona obojgu w równych częściach.©℗

Współpraca Patrycja Marciniak

orzecznictwo