Z projektu nowych regulacji podatkowych wynika, że firmy takie jak Google i Facebook, jak i inne zarabiające w internecie dzięki izraelskim klientom już niedługo zapłacą CIT I VAT od dochodów.
Dziś taki dochód podlega izraelskiemu podatkowi dochodowemu, tylko jeśli „realnie powstał” w tamtym kraju. To zaś szczególnie w przypadku świadczenia usług niematerialnych bywa trudne do udowodnienia. Dodatkowo, jeśli spółka internetowa ma siedzibę w kraju z którym Izrael podpisał umowę o unikaniu podwójnego opodatkowania, to co do zasady zapłaci daninę poza Izraelem. Na Bliskim Wschodzie rozliczać się powinna tylko, jeśli posiada tam tzw. stałą placówkę. Co do zasady jej definicja nie dotyczy jednak działalności wykonywanej przez internet. To może się zmienić i w konsekwencji korporacja zapłaci CIT jeśli np. jej cyfrowe produkty łączą izraelskich dostawców z klientami, albo pracownicy aktywnie szukają klientów w Izraelu.
Według nowych reguł korporacje musiałyby także rejestrować się w Izraelu dla celów VAT i odpowiednio rozliczyć tam daninę. Izraelskie Ministerstwo Finansów próbowało do tego doprowadzić już na początku 2014 r. Skierowało wtedy sprawę do Wysokiego Sądu Sprawiedliwości, a wniosek motywowało tym, że nierozliczanie przez międzynarodowe korporacje VAT w Izraelu jest nie do przyjęcia. Sąd oddalił jednak wniosek w marcu 2014 r. podkreślając, że Ministerstwo Finansów nie ma prawa do tworzenia nowych zasad podatkowych. Taka wykładnia spotkała się z dużą krytyką środowisk rządowych, które pracowały od tego czasu nad innymi rozwiązaniami.