Przepisy, które umożliwiają dużym inwestorom uzyskanie od ministra finansów listu żelaznego, obowiązują od początku roku, ale nikt dotychczas nie wystąpił z wnioskiem o jego wydanie.
Potwierdził to Artur Gostomski, dyrektor departamentu kluczowych podatników w
MF w trakcie V kongresu Rady Podatkowej Konfederacji Lewiatan.
Eksperci nie są zaskoczeni. Wymieniają liczne wady nowego rozwiązania, określanego potocznie jako interpretacja 590. Chodzi zwłaszcza o wysokie opłaty i wymogi inwestycyjne. Trzeba mieć nawet 0,5 mln zł na opłaty oraz 100 mln zł na samą inwestycję. A czas ochrony takiego porozumienia to zaledwie pięć lat.
Ambitne plany
Chodzi o porozumienie inwestycyjne z ministrem finansów dla nowych inwestycji. To jedno ze sztandarowych rozwiązań wprowadzonych Polskim Ładem, które miało przyciągnąć do Polski inwestorów.
Ministerstwo Finansów nazwało je mianem listu żelaznego, który określał całość konsekwencji podatkowych planowanej inwestycji.
Plan był ambitny. W ten sposób resort finansów chciał zachęcić do inwestowania w naszym kraju zagranicznych przedsiębiorców pokroju Elona Muska. W trakcie sejmowych prac nad Polskim Ładem ówczesny wiceminister finansów Jan Sarnowski przekonywał, że „wielki biznes potrzebuje trzech rzeczy: szybkiej
informacji o wysokości podatków, które zapłaci od planowanej inwestycji, jak najmniejszej liczby formalności przy rozliczaniu podatków i niskiego opodatkowania”.
Porozumienie z ministrem
O porozumienie może wystąpić każdy
przedsiębiorca (nie tylko z zagranicy) planujący na terytorium Polski nową inwestycję o wartości co najmniej 100 mln zł (art. 78 nowelizacji zwanej Polskim Ładem, Dz.U. z 2021 r. poz. 2105 ze zm.).
Od 2025 r. limit ten będzie wynosił minimum 50 mln zł, czyli będzie taki, jaki wpisano do art. 20zs par. 4 ordynacji podatkowej.
Główną zaletą porozumienia jest to, że nie trzeba występować do różnych organów o różne informacje podatkowe, czyli składać wniosków o: interpretacje indywidualne, wiążące informacje stawkowe (WIS), wiążące informacje akcyzowe (WIA), uprzednie porozumienia cenowe (APA), opinię zabezpieczającą (OZ).
Wystarczy jedno porozumienie zawarte z ministrem finansów maksymalnie na pięć lat, które jest wiążące dla całej administracji skarbowej.
Pół miliona na opłaty
Brak zainteresowania porozumieniem nie dziwi ekspertów podatkowych. Barierą są już - jak mówią - same opłaty. Chcąc bowiem otrzymać interpretację 590, trzeba wnieść dwie opłaty:
- wstępną za wniosek, która wynosi 50 tys. zł, oraz
- główną za umowę, która wynosi od 100 tys. do 500 tys. zł, zależnie od deklarowanej wartości inwestycji oraz zakresu przedmiotowego porozumienia inwestycyjnego i stopnia jego złożoności.
Maksymalnie więc opłaty wstępna i główna mogą przekroczyć łącznie 0,5 mln zł.
- Od początku
Ministerstwo Finansów sygnalizowało, że będzie to instrument przeznaczony tylko dla „największych graczy” gotowych przyjechać do Polski z „ciężarówką gotówki” - ironizuje Damian Kłosowicz, prawnik w kancelarii Staniek & Partners: Law for Industry.
Jak zauważa Małgorzata Samborska, doradca podatkowy i partner w Grant Thornton, opłatę główną (do 500 tys. zł) inwestor musi zapłacić w zasadzie za potwierdzenie, że działa zgodnie z prawem. - Do czego przecież i tak jest zobowiązany - mówi ekspertka.
100 mln zł na inwestycje
Kolejną barierą, zdaniem Damiana Kłosowicza, jest wartość inwestycji - obecnie 100 mln zł.
- Takie inwestycje (nawet w „normalnym” otoczeniu makroekonomicznym - bez wpływu wojny tuż za granicą oraz długofalowych skutków pandemii COVID-19) to zdarzenia bardzo rzadkie, które odbijają się szerokim echem nawet w mediach niebiznesowych - zwraca uwagę Damian Kłosowicz.
Jego zdaniem sukcesem - przy takim założeniu - byłoby zawarcie choćby kilku takich porozumień w ciągu roku.
Niepewność i zmienność prawa
Zdaniem Małgorzaty Samborskiej zniechęcający jest także ograniczony okres ochronny porozumienia.
- Porozumienie dotyczy inwestycji na długie lata. W tej sytuacji pięcioletni okres ochronny wydaje się zdecydowanie zbyt krótki, zwłaszcza przy inwestycjach typu greenfield - mówi ekspertka.
Problemem jest też to, że interpretacja 590 wygasa z mocy prawa z dniem wejścia w życie nowych przepisów - w zakresie, w jakim porozumienie to stało się z nimi niezgodne.
A w Polsce mamy do czynienia z dużą zmiennością prawa, czego przykładem są choćby kolejne nowelizacje Polskiego Ładu.
- Może się więc okazać, że inwestor poświęcił czas na pozyskanie porozumienia i poniósł z tego tytułu znaczne koszty, a chwilę później z mocy prawa utraci ono swoją ważność, bo zmienią się przepisy - zauważa Małgorzata Samborska.
Wskazuje także, że umowny charakter porozumienia wyklucza możliwość zaskarżenia do sądu zawartej w nim wykładni ministra (co jest możliwe np. po otrzymaniu interpretacji indywidualnej).
- Ordynacja podatkowa umożliwia też zmiany lub wypowiedzenia porozumienia przez każdą ze stron, a więc również przez organ, w zasadzie w dowolnym momencie. Inwestor nie ma więc żadnej gwarancji, jak długo będzie obowiązywać to porozumienie - podkreśla Małgorzata Samborska. ©℗
Interpretacja 590 w liczbach
/
Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe