Gdy w roku 2013 ukazała się książka „Dokąd zmierza świat. Ekonomia polityczna przyszłości”, napisałem w tym miejscu dość gorzką recenzję. Radziłem w niej profesorowi zgryźliwie, żeby spróbował czasem selekcjonować zgromadzony materiał, zanim poda go czytelnikowi. Poda? Zanim zaleje nim (a nawet podtopi) czytelnika, łącząc w swojej narracji wszystko ze wszystkim. Amerykę z Chinami, bezrobocie z drukarkami 3D albo demografię z deflacją.
ikona lupy />

Grzegorz Kołodko ,„Świat w matni. Czwarta część trylogii”, Prószyński i S-ka, Warszawa 2022

/ Media
Dopiero później odkryłem, że nie byłem pierwszy. Grzegorz Kołodko wspomina o tym zarzucie także w „Świecie w matni”. Pisze, że gdy prezentował kiedyś jeden ze swoich tomów w Ameryce, to usłyszał: „To bardzo ciekawe dzieło. Mam tylko wrażenie, że profesor Kołodko uważa, iż nie można zrozumieć niczego, jeśli się nie rozumie wszystkiego”.
Z biegiem lat - i kolejnych tomów jego… trylogii, których liczba właśnie przekroczyła limit trzech - przyzwyczaiłem się do stylu Kołodki, a nawet go polubiłem. Profesor jest bowiem niestrudzonym rycerzem wielowątkowości. I choćbyście go przyparli do muru i zażądali pod groźbą użycia pistoletu, by tak w jednym zdaniu powiedział, o co mu właściwie chodzi, to on by wam spokojnie odparł, że chodzi o… kompleksowość.
„Świat w matni” też taki jest. Wykład z jego autorskiej koncepcji nowego pragmatyzmu - 80 stron. Rozważania o ekonomicznych konsekwencjach demokracji i autorytaryzmu - 80 stron. Kryzys klimatyczny, pandemia i globalizacja - kolejna setka. Do tego obowiązkowe (i słuszne) przypomnienie neoliberałom ich grzechów i grzeszków. To nie jest precyzyjnie skonstruowane dzieło przystrzyżone ockhamowską brzytwą. Raczej hipermarket idei. Ale taki porządny, z pełnymi półkami.
Książki Kołodki spełniają ważną rolę na polskim rynku wydawniczym. Pozwalają ludziom zanurzyć się w tematach tak różnych jak demografia, globalizacja, krytyka neoliberalizmu czy relacje polityki i ekonomii. Marka „Kołodko” sprawia, że zajrzą do nich nawet tacy, którzy w ogóle nie zdają sobie sprawy z istnienia rynku opisywanych tutaj co tydzień pozycji ekonomiczno-biznesowych.
Czy jest to oferta dla bardziej wtajemniczonych? Na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć ze stuprocentową pewnością. Z jednej strony Kołodkę tłumaczy się i wydaje od Chin po Amerykę. A ostatnio od wpływowego ekonomisty z politycznych antypodów Kołodki usłyszałem, że jeśli jakiś Polak dostanie ekonomicznego Nobla (medal Banku Szwecji), to będzie nim właśnie autor „Czwartej części trylogii”. Jednakże z Kołodką niełatwo jest dialogować. Choć to przecież nie jest zarzut tylko wobec niego, a raczej przekleństwo ludzi, którzy dużo widzieli, dużo przeczytali i czują, że powinni się tym naddatkiem podzielić z otoczeniem. Czy jednak można budować coś w oparciu o jego nowy pragmatyzm, nie podzielając sporej części założeń i diagnoz leżących u podstaw tego systemu? Nie wiem. Wciąż nie wiem. Może odpowiedź na to pytanie przyjdzie wraz z dziewiątą częścią trylogii? ©℗