Argumentował, że celem proponowanych zmian jest zmniejszenie rozwarstwienia dochodowego wśród podatników poprzez wprowadzenie nowej stawki podatku dla osób o niskich dochodach oraz zwiększenie danin publicznych ponoszonych przez osoby najbogatsze.
Tłumaczył, że projekt Sojuszu, który powstał po konsultacjach z OPZZ przewiduje zastąpienie obecnych dwóch progów skali podatkowej (18 i 32 proc.), aż czterema progami - 15, 18, 32 i 50 proc.
Posłowie SLD zaproponowali, by granicą pierwszego progu miałaby być kwota 20 tys. 160 zł, a stawka podatkowa wynosiłaby wówczas 15 proc., a podatek pomniejszany byłby o kwotę tak jak obecnie o 556,02 zł. W drugim przedziale - dla dochodów powyżej 20 tys. 160 zł do 85 tys. 528 zł - podatek wynosiłby 2 tys. 467,98 zł i 18 proc. nadwyżki ponad kwotę 20 tys. 160 zł.
W trzecim przedziale skali podatkowej, czyli dla dochodów pomiędzy 85 tys. 528 zł a 360 tys. zł - podatek wynosiłby 14 tys. 234,22 zł i 32 proc. nadwyżki ponad 85 tys. 528 zł. W ostatnim przedziale, dla dochodów powyżej 360 tys. zł rocznie podatek wynosiłby 102 tys. 65,26 zł i 50 proc. nadwyżki ponad 360 tys. zł.
Zbrzyzny podkreślał, że na nowych rozwiązaniach skorzystają nie tylko osoby o najniższych dochodach, ale również osoby, które obecnie zarabiają powyżej 85 tys. 528 zł i opłacają podatek według stawi 32 proc.
Andrzej Gut-Mostowy (PO) wskazał w debacie, że autorzy projektu wyliczyli, iż obowiązywanie nowych przepisów wypłynęłyby negatywnie na budżet państwa. "W pierwszym roku obowiązywania tych rozwiązań dochody budżetu państwa i jednostek samorządu terytorialnego uległyby obniżeniu o 10-11 mld zł" - mówił.
Zaznaczył, że projekt ten należy ocenić negatywnie z kliku powodów, m.in. dlatego, że każde obniżenie stawek podatkowych wiąże się z uszczupleniem dochodów budżetu czy samorządów. "Z punktu widzenia indywidualnego podatnika, proponowana zmiana skali podatkowej nie wpłynie znacząco na obniżenie obciążeń podatkowych osób o najniższych dochodach" - podkreślał.
Wskazał, że podatnik uzyskujący miesięcznie dochody na poziomie minimalnego wynagrodzenia - 1680 zł, i rozliczający się indywidualnie zyskałby w ciągu roku zaledwie 482 zł. Jeśli jednak taki podatnik korzysta z ulgi na dzieci, to wprowadzenie nowych progów podatkowych byłoby dla niego neutralne. Poseł PO poinformował, że jego klub sprzeciwia się proponowanym rozwiązaniom i dlatego składa wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu.
Jerzy Żyżyński (PiS) ocenił, że projekt złożony przez SLD jest ważną inicjatywą. Dodał, że w jego ocenie szacunki dotyczące ewentualnych spadków w dochodach podatkowych nie są zbyt pewne. "Niewykluczone, że wpływy podatkowe mogłyby nawet wzrosnąć w wyniku poprawienia koniunktury gospodarczej" - mówił.
Poseł PiS podkreślał też, że w Polsce to nie podatki są problemem, ale bardzo niskie dochody. "Państwo ściągając część tych bardzo niskich dochodów musi się sfinansować. W efekcie mamy słabe państwo, biedne społeczeństwo. To jest konsekwencja +filozofii biedy+ z jaką mamy do czynienia od la w Polsce" - stwierdził. Dodał, że klub PiS opowiada się za dalszymi pracami nad projektem Sojuszu.
Podobną opinię wyraził Maciej Mroczek z Twojego Ruchu. "Trudno nie zgodzić się z argumentacją posła wnioskodawcy, który mówił o wielkim i postępującym rozwarstwieniu w polskiej gospodarce" - wskazywał. Dodał, że jego klub jest za skierowaniem projektu do dalszych prac w komisji. Wyraził nadzieję, że podczas tych prac posłowie będą dyskutowali też nad zwiększeniem kwoty wolnej od podatku - z 3 do 6 tys. zł.
Głosowanie nad wnioskiem o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu prawdopodobnie odbędzie się podczas następnego posiedzenia Sejmu.