Po ponad dwóch latach zamrożenia zwrotu VAT na prawie 25 mln zł spółka zajmująca się reeksportem samochodów dostała w końcu pozytywną decyzję i odzyskała już znaczną część tej kwoty.

To szczęśliwy finał historii spółki Marketing, którą opisaliśmy w kwietniu br. w artykule „Urząd wstrzymał zwrot. Kolejna firma na skraju bankructwa” (DGP nr 79/2021). Organ odwoławczy, czyli dyrektor Izby Administracji Skarbowej w Katowicach, wydał decyzję przyznającą spółce prawo do zwrotu VAT na prawie 16,7 mln zł. To otwiera firmie drogę do odzyskania pozostałej kwoty nadwyżki VAT za pozostałe okresy (ok. 7,7 mln zł).
– Ufam, że taki koniec sprawy pomoże także innym przedsiębiorcom w podobnie trudnych sytuacjach – komentuje Krystian Gdowka, jeden z udziałowców firmy Marketing.
Kupowała i odsprzedawała
Przypomnijmy, że chodzi o spółkę, która od 24 lat zajmuje się reeksportem samochodów. Jej działalność polega na sprzedaży samochodów kupionych w Polsce za granicę. Powodem kłopotów firmy było wstrzymanie zwrotu nadwyżki VAT w 2019 r., co doprowadziło firmę na skraj upadłości.
Spółka kupowała nowe samochody dostępne na naszym rynku, a następnie odsprzedawała je za granicę: do Niemiec, Francji, Szwajcarii. Zarabiała na różnicach w cenach aut w Polsce i w niektórych krajach UE, a także na różnej dostępności danych modeli. Nabywcami są m.in. duże spółki wypożyczające samochody za granicą, a także firmy (tzw. auto-haus) wyspecjalizowane w handlu pojazdami. Tylko w 2018 r. spółka (jawna) reeksportowała ok. 9 tys. pojazdów.
Firma kupowała pojazdy z VAT, ale nie sprzedawała ich konsumentom w Polsce, tylko eksportowała do krajów UE. W związku z tym przysługiwał jej zwrot nadwyżki VAT naliczonego nad należnym, jak każdej firmie eksportującej towary, niezależnie od branży. Taka jest konstrukcja unijnego systemu VAT – gdzie opodatkowuje się finalnego konsumenta.
Wstrzymany zwrot…
Do 2019 r. nikt nie kwestionował zasadności zwrotu nadwyżki VAT, a było ku temu wiele okazji, bo w ciągu ostatnich 10 lat działalności firma przeszła aż 120 pełnych kontroli podatkowych (za każdy miesiąc). Nie stwierdziły one jednak jakichkolwiek uchybień. Przełomowy był marzec i kwiecień 2019 r., gdy urząd skarbowy przedłużył w spółce kontrole deklaracji za styczeń i luty 2019 r. i wstrzymał prawie 17 mln zł zwrotu nadwyżki VAT.
…sparaliżowany biznes
Wspólnicy dostali nieoficjalnie sygnał, że urząd wstrzyma kolejne zwroty – dlatego spółka wykazała nadwyżkę podatku naliczonego do rozliczenia na kolejne miesiące. Nie zdołała go jednak skompensować z podatkiem należnym za te okresy, bo zaprzestała działalności.
– Wskutek działań urzędu skarbowego zamrożono prawie 24,4 mln zł spółki – tłumaczył Gdowka.
To sparaliżowało działalność przedsiębiorstwa. W konsekwencji straciła ona kontakty z dostawcami oraz rynki zbytu, przestała współpracować z handlowcami i firmami transportowymi, wypowiedziane zostały umowy z bankami, linie kredytowe.
Co urząd kwestionował
Gliwicki urząd skarbowy, który wstrzymał zwrot, początkowo twierdził, że spółka dokonuje fikcyjnych transakcji – kupowała samochody, których nie wywiozła za granicę. Ta teza szybko upadła, bo urzędy skarbowe z innych krajów UE potwierdziły, że spółka faktycznie dostarczyła pojazdy na rynki: niemiecki, francuski i szwajcarski.
Następnie urzędnicy zaczęli doszukiwać się fikcyjnych transakcji pomiędzy dilerami samochodowymi i innymi polskimi firmami handlującymi pojazdami a spółką. Starali się podważyć jej model biznesowy, twierdząc, że jest nakierowany na wyłudzenie VAT.
– Tego też nie udało się dowieść, bo urząd nie znalazł ani jednej firmy, która w łańcuchu transakcji nie zapłaciłaby podatku – mówi Krystian Gdowka. Wszyscy dilerzy i dostawcy, od których spółka kupowała auta, prawidłowo wpłacili i rozliczyli VAT. Nigdzie nie doszło do jakiegokolwiek uszczuplenia czy też wyłudzenia.
Urząd zaczął następnie kwestionować zakupy samochodów od niezależnych firm handlujących nimi, a niebędących autoryzowanymi dealerami, uznając tę działalność za pozorną. Zdaniem urzędników firma rzekomo mogła sama kupować wszystkie auta bezpośrednio od dealerów. Również tej tezy nie udało się obronić, ze względu na specyfikę rynku samochodowego.
W sprawę zaangażował się (w charakterze prokuratora) rzecznik małych i średnich przedsiębiorców, który po analizie dowodów z postępowania dotyczącego zwrotu podatku uznał, że nie doszło do jakichkolwiek nieprawidłowości.
Urząd skarbowy po ponad dwóch latach kontroli i negatywnym dla spółki protokole wszczął postępowanie podatkowe.
Skuteczne odwołanie
Dosłownie kilka dni po naszej kwietniowej publikacji urząd skarbowy wydał decyzję. Różniła się ona od bardzo negatywnego protokołu z kontroli. Urząd stwierdził, że działania spółki były częściowo pozorne i w związku z tym Marketingowi należy się tylko ok. 11 mln zł zwrotu VAT. Zarazem jednak nałożył na spółkę 6 mln zł sankcji. W sumie już wtedy spółka dostała ok. 5 mln zł. Na tym nie poprzestała. Zarówno ona, jak i rzecznik małych i średnich przedsiębiorców złożyli odwołanie od decyzji. Sprawa została również objęta nadzorem Ministerstwa Finansów.
W sierpniu br. dyrektor Izby Administracji Skarbowej w Katowicach uchylił decyzje naczelnika urzędu. Stwierdził, że zwrot VAT powinien być wyższy – ponad 16,7 mln zł, a sankcja niższa – w sumie niecałe 280 tys. zł. Po tej decyzji na konta firmy wpłynęło więc kolejne ponad 11 mln zł (różnica między tym, co uznał naczelnik urzędu skarbowego, i tym, co przyznał dyrektor izby administracji skarbowej).
Dyrektor Izby stwierdził, że nie ma dowodów na to, by uznać działalność Marketingu i partnerów biznesowych (innych spółek) za pozorną. W związku z tym stwierdził, że spółka miała prawo odliczać VAT z faktur od kontrahentów krajowych (dostawców samochodów), a w konsekwencji miała też prawo do zwrotu VAT.
Dyrektor IAS zakwestionował jedynie transakcje z dwoma mniejszymi dostawcami (na kwotę VAT przekraczającą 250 tys. zł) i tylko w tym zakresie uznał, że spółka nie mogła odliczyć podatku. W tym też zakresie nałożył sankcje VAT. Spółka będzie walczyć także o tę kwotę, ale jak mówi Krystian Gdowka – kara na tym poziomie, jak i brak zakwestionowania samego modelu prowadzenia działalności (co de facto próbował zrobić urząd skarbowy) pozwala spółce funkcjonować.
– Zamierzamy wrócić do swojej podstawowej działalności, prowadzonej od prawie 25 lat – mówi Gdowka.