Ewentualne korekty Polskiego Ładu nie zmienią głównego celu reformy, czyli zwiększenia progresji w podatkach - mówi Łukasz Czernicki, główny ekonomista Ministerstwa Finansów.

Co nam da Polski Ład (PŁ)?
Zmianę modelu systemu podatkowego. To krok w dobrym kierunku, ale są osoby, u których nie znajduje zrozumienia. Ze zmian w samym klinie nie będzie wielkich efektów dla budżetu. To 5–7 mld zł, czyli 0,2–0,3 proc. PKB różnicy między korzyściami dla podatników z kwoty wolnej i podniesienia drugiego progu a zwiększonymi obciążeniami z powodu zmian w składce. To nie jest gamechanger dla budżetu, ale dla mniej zarabiających już tak. Da też impuls prokonsumpcyjny, bo oznacza przesunięcie środków od tych, którzy raczej oszczędzają, do tych, którzy raczej wydają. Na tempo wzrostu PKB bardziej będą oddziaływały programy inwestycyjne.
Jak bardzo?
Klin podatkowy jest opracowany, ale są pewne obszary, jak ryczałt czy karta podatkowa, nad którymi trzeba się jeszcze zastanowić. Część finansowania będzie pochodzić z funduszy europejskich czy inwestycji prywatnych, więc ostateczny kształt niektórych projektów jeszcze się wykuwa i będzie zależał od możliwości fiskalnych.
A jakie one będą? Beneficjenci zyskują 24 mld zł, a osoby, które zapłacą więcej, poniosą koszt 19 mld zł. Z czego będą pokryte braki?
5 mld zł to nie tak dużo. Większe skutki dla budżetu miały zmiany w 2019 r., gdy obniżyliśmy PIT o 1 pkt proc. dla pierwszego progu i podnieśliśmy koszty uzyskania przychodu. Liczymy, że trochę zwróci nam konsumpcja i silny wzrost gospodarczy. Jako resort ostrożnie prognozujemy, że w tym roku PKB wzrośnie o 3,8 proc., a w przyszłym o 4,3 proc. Ale to bez Krajowego Planu Odbudowy i Polskiego Ładu. Niektóre rynkowe prognozy wskazują, że przed nami osiem kwartałów ze wzrostem wyższym niż 5 proc. Ten wzrost będzie nam fiskalnie pomagał.
Czy w ten sposób nie zwiększamy zarobków na kredyt?
Częściowo. Tyle że nasze szacunki efektów zmian opierają się na obecnych danych. Zobaczyliśmy, jaka jest struktura dochodów, i na to nałożyliśmy matrycę reformy. Liczę na pozytywny efekt wynikający ze zwiększenia aktywności zawodowej. Nie przeceniałbym tej kwestii, bo to nie jest reforma, która będzie miała negatywne skutki dla budżetu. Patrzymy, jakie będą jej efekty dla społeczeństwa. Na reformie zyska 18 mln podatników. 9 mln w ogóle nie zapłaci PIT.
Dlaczego zdecydowano się na podniesienie kwoty wolnej, a nie zwiększono kwoty uzyskania przychodu ani nie obniżono stawek PIT?
Priorytetem było znalezienie środków na zdrowie. 14 mld zł, jakie dadzą zmiany w składce, to spory zastrzyk. Założenie było takie, że obniżka podatków miała być powszechna, a podwyżka tylko kosztów uzyskania przychodu wyklucza znaczną grupę w postaci emerytów. W 2019 r. ponaddwukrotnie zwiększono koszty uzyskania przychodu. Ważnym założeniem PŁ było też rozróżnienie między jednoosobowymi działalnościami gospodarczymi a umowami o pracę. Dotychczas te pierwsze były silnie uprzywilejowane.
Jaka była różnica w klinie?
Dla dochodu 15 tys. zł brutto różnica między działalnością gospodarczą a umową o pracę to dziś 18–19 pkt proc. Po reformie dystans zmniejszy się do 13 pkt. Na zmianach przy 15 tys. zł dochodu etatowiec straci 164 zł miesięcznie, a osoba na JDG – 1100 zł. Działalność nadal będzie w lepszej sytuacji.
Nie ma ryzyka, że nie da się zmienić składek w przyszłości i będziemy mieć problem minimalnych emerytur ludzi z wysokimi dziś dochodami?
Gdybyśmy robili zmiany na składce emerytalnej, pojawiłby się problem nie minimalnych, lecz bardzo wysokich emerytur w przyszłości. Zaczęliśmy od składki zdrowotnej, bo finansowanie zdrowia to priorytet. Wprowadzamy zasady płacenia składki zdrowotnej dla działalności analogiczne do tych, które obowiązują na umowie o pracę, czyli zależnych od dochodu.
Gdy rozmawia się z resortem zdrowia, pada postulat podwyżki składki zdrowotnej o 1 pkt proc. np. po stronie pracodawców. Może trzeba to zmienić, skoro wydatki na zdrowie mają wzrosnąć do 7 proc. PKB w 2027 r.?
Proponowane zmiany i ich efekt 14 mld zł przy obecnym poziomie wydatków na zdrowie na pewno nie wystarczy, by osiągnąć ten poziom.
Co z ryczałtem i kartą? To 800 tys. podatników i potencjalne kierunki dla tych, którzy chcą uciec przed zmianami w JDG.
Rozważamy różne koncepcje, by zawęzić poziom arbitrażu, bo on będzie spory między ryczałtem a nowym JDG.
Składka na JDG jest ryczałtowa, ale ma wynosić 9 proc. Będzie stawka minimalna 9 proc., ale nie mniej niż…?
To nierozstrzygnięte. Ale to, co zrobiliśmy, uwzględnia sytuację finansową firm jednoosobowych. Stawka jest proporcjonalna. Kto mało zarabia, ten mało płaci. Gdyby była minimalna stawka zdrowotna, to raczej na niższym poziomie niż obecnie.
Jak to nierozstrzygnięte? Szczegóły są najważniejsze, a PŁ i tak był opóźniony.
Będziemy to ustalać w ciągu najbliższych tygodni.
Zmiany nie idą za daleko? Nie wszystkie JDG są fikcyjne, większość to prawdziwi przedsiębiorcy i powinni mieć premię za ryzyko.
Ta premia istnieje, nadal jest różnica w klinie podatkowym między JDG a umowami o pracę na korzyść tych pierwszych. Zachowaliśmy ją w systemie, choć po zmianach będzie mniejsza. A na JDG wiele rzeczy można wrzucać w koszty, np. samochód służbowy.
Mamy wrażenie, że ciężary po zmianach rozkładają się nierówno. Zyskają osoby na umowach o dzieło. To nie furtka optymalizacyjna?
Jeśli chodzi o umowy o dzieło, wiele się zmieniło w ostatnich latach. Nie da się ich stosować do każdej aktywności. Kiedyś umowa o dzieło była stosowana w wielu branżach, ale teraz tak nie jest, na co wskazuje rejestr takich umów prowadzony przez ZUS. To już nie jest takie proste. Jest to jeszcze kwestia, którą będziemy analizować.
Co z umowami zlecenia? W PŁ zapisano ich pełne oskładkowanie. Wejdzie to wraz ze zmianami podatkowymi?
Zostało to ogłoszone w programie, ale jednak nie jest integralną częścią reformy klina. Wpisuje się w logikę zmian, ale to dodatkowe rozwiązanie.
Kolejny potencjalny obszar optymalizacji to wyłączenia. Premier zapowiedział umożliwienie starszym specjalistom IT korzystania z podwyższonych kosztów uzyskania przychodu na podstawie zaświadczeń. System nie będzie zbyt skomplikowany?
Wiem, jak niejednorodną grupą są JDG. Ale będziemy starać się uniknąć nadmiernego skomplikowania. Co do ulgi zapowiedzianej przez premiera, na tym etapie jest za wcześnie, by mówić o szczegółach.
Takie zmiany nie rozwodnią reformy? Premier mówił o ulgach dla IT, Porozumienie o ulgach dla JDG…
Główny cel, czyli zwiększenie progresji, nie jest zagrożony. Jeśli chodzi o dodatkowe ulgi dla JDG, to jest pytanie, jak miałyby one wyglądać, żeby działalność gospodarcza nie była tak bardzo uprzywilejowana, jak obecnie.
Nie wszystkie JDG są uprzywilejowane, tylko te wysokodochodowe. Ilu podatników ma dochody powyżej 10 tys. zł brutto i rozlicza się w tej formie?
Wśród 1 proc. najbogatszych większość to JDG. Najbogatsi uciekają z podatkami w działalność gospodarczą.
Liczycie, że założą spółki prawa cywilnego i będą się rozliczać z CIT? Ile działalności może zamienić się w spółki? Jakie to da efekty fiskalne i gospodarcze?
Trudno to oszacować, ale można powiedzieć, że poziom obciążeń dla JDG a CIT dla części firm będzie zbliżony, co zwiększy przejścia na CIT. To znormalizuje nieco sytuację, bo dziś nierzadko bardzo duże firmy działają jako jednoosobowe działalności, które, co do zasady, zostały stworzone z myślą o małej przedsiębiorczości.
Czy finansowanie PŁ będzie wymagało zmian w regule wydatkowej? MF już wcześniej zapowiadało, że chciałoby dokonać takich zmian.
Informowaliśmy, że chcemy wprowadzić zmiany w klauzulach wyjścia i powrotu ze względu na wpływ pandemii na gospodarkę. Nie chcemy zbyt szybko zaciskać polityki fiskalnej. Klauzula powrotu do reguły opiera się na nominalnym PKB, który odbił szybciej, niż zakładaliśmy. Gdybyśmy ją zastosowali, pełna reguła zadziałałaby w 2022 r. Chcemy oczyścić regułę z permanentnego wpływu recesji na wydatki. Dzięki temu ścieżka powrotu wydłuży się do trzech lat.
Rozmawiali Marek Chądzyński i Grzegorz Osiecki
Współpraca Grzegorz Kowalczyk