Szykowany przez rząd plan zakłada m.in. gruntowną przebudowę systemu podatkowego

W grę wchodzi wyższa kwota wolna od podatku, o czym już wczoraj pisały media. Jednakże – jak wynika z informacji DGP ‒ możliwe są także zmiany dotyczące progów podatkowych. Jednocześnie ma je bilansować zwiększenie wpływów od osób o najwyższych dochodach.
Celem jest to, by cały system podatkowo-składkowy miał bardziej progresywny charakter niż obecnie. ‒ Nowy Ład to nie tylko program inwestycyjny. Ma także służyć wyrównywaniu szans, niwelowaniu nierówności. Powszechnie wiadomo, że efektywne opodatkowanie osób o niższych dochodach jest zbyt wysokie wobec tych, które mają wysokie dochody i warto to zmienić ‒ mówi nasz informator.
Jak wynika z naszych rozmów, korekty mają być dokonane w obecnym systemie. PiS nie zamierza jednak wracać do pomysłu jednolitej daniny, który został przygotowany w I kadencji. Obniżki podatków mają dać największe zyski osobom, które zarabiają w okolicach mediany lub powyżej.
Ostatnie dane GUS dotyczą 2018 r. ‒ wtedy wynosiła 4000 zł, obecnie może wynosić ok. 4500 zł.
Obniżkę daniny rząd może osiągnąć przez obniżenie stawki podatku lub stworzenie nowej albo dokonanie zmian w kwocie wolnej. O tej ostatniej możliwości napisał serwis OKO.Press, który podał informację o ustaleniu jej na poziomie 30 tys. zł. Rząd nie odniósł się do tych doniesień, ale jednocześnie ich nie zdementował.
‒ W dyskusjach padały kwoty od 32 do 36 tys. zł, pojawiały się też argumenty powiązania tego ze średnią krajową i składką zdrowotną ‒ wskazuje osoba ze Zjednoczonej Prawicy.
Z naszych informacji wynika, że w grę nie wchodzi wariant powszechnej podwyżki kwoty wolnej, ponieważ skorzystaliby na tym także najlepiej zarabiający. Chodzi raczej o zmiany w obecnym mechanizmie tzw. degresywnej kwoty wolnej. Polega on na tym, że obecnie największą kwotę mogą odliczyć osoby zarabiające 8 tys. zł, a potem stopniowo się ona zmniejsza.
Część z naszych rozmówców nie wyklucza jednak zmian w progach. ‒ Progi nie były aktualizowane od wielu lat i ludzie zaczęli coraz częściej wpadać w ten drugi, 32-proc. ‒ przyznaje osoba z obozu rządzącego. Redukcja podatku ma być bilansowana zmianami w składkach. Rząd planuje zwiększenie obciążeń dla osób prowadzących działalność gospodarczą. Zwłaszcza tych płacących podatek liniowy. Miałyby one płacić większą składkę zdrowotną niż dziś. Byłoby to uzupełnienie uszczelnienia w składkach na ZUS przez pełne oskładkowanie umów zleceń. Taki kierunek zmian to spełnienie wielokrotnie powtarzanych postulatów przez niektórych ekonomistów, by zmienić rozkład opodatkowania, bo obecny jest nieefektywny i niesprawiedliwy. Eksperci zwracają uwagę na bardzo wysokie obciążenie podatkowe nakładane na niskie płace. Chodzi właśnie o opodatkowanie i oskładkowanie jednoosobowej działalności gospodarczej, która może być rozliczana według 19-proc. stawki liniowej podatku PIT i stałych składek ryczałtowych na ZUS, niezależnie od wielkości dochodów. Eksperci zwracają uwagę, że takie preferencje dla działalności mogą tworzyć arbitraż na rynku pracy, czyli wybór JDG jako bardziej opłacalnej formy aktywności zawodowej. Instytut Badań Strukturalnych szacował, że w 2017 r. ok. 166 tys. jednoosobowych działalności gospodarczych było tzw. fikcyjnym samozatrudnieniem ‒ czyli były to firmy tylko z nazwy, a tak naprawdę wykonywały pracę dla jednego podmiotu, nikogo przy tym nie zatrudniając. Wtedy stanowili oni ok. 9 proc. wszystkich zatrudnionych poza rolnictwem.
Przy konstruowaniu zmian w podatkach ich autorzy zapewne będą musieli wziąć pod uwagę jeszcze jedną okoliczność: podczas pisania projektu budżetu na 2022 r. rząd będzie już musiał zastosować pełną regułę wydatkową. W poprzednim roku była ona zawieszona przez pandemię, w tym stosowana jest tzw. procedura powrotu, czyli rząd stosuje regułę częściowo. Ministerstwo Finansów zakładało, że w wariancie pesymistycznym, w którym gospodarka wpada w długą pandemiczną recesję, procedura powrotu do pełnej reguły może potrwać nawet kilka lat. Ale czarny scenariusz się nie spełnił, PKB w ubiegłym roku realnie spadł o 2,8 proc. Jednak nominalnie nieznacznie nawet wzrósł. Stąd dość szybkie przywrócenie reguły. Nasi rozmówcy z kręgów rządowych mówią jednak, że to nie musi być problem, jeśli uda się utrzymać tak dobrą sytuację w budżecie, jaka była w ostatnich miesiącach. Na przykład w grudniu wpływy z VAT były o 13 proc. wyższe niż rok wcześniej, mimo lockdownu wprowadzonego w odpowiedzi na drugą falę pandemii. Kluczowy dla kondycji budżetu ma być szybki powrót gospodarki na przedpandemiczną ścieżkę wzrostu. A do tego ma m.in. prowadzić Nowy Ład.
Ma on również dotykać kwestii samorządowych. W grę wchodzi m.in. wpisanie Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych jako stałego mechanizmu wspierania samorządów oraz zmian w systemie finansów lokalnych. Chodzi o zmianę sposobu naliczania i zwiększenie subwencji oświatowej.