Ustąpienie ze stanowiska nie daje członkowi zarządu gwarancji, że po latach fiskus nie upomni się o jego majątek. Wystarczy, że dawny kontrahent spółki skoryguje teraz swoje bieżące rozliczenia w VAT
W Naczelnym Sądzie Administracyjnym czekają obecnie na rozpoznanie skargi kasacyjne byłych członków zarządu, którzy po kilku latach od ustąpienia ze spółki dowiedzieli się, że mają zapłacić
podatek za spółkę. Powód – dawny wierzyciel postanowił właśnie skorzystać z ulgi na złe długi, a spółka nie ma majątku na dopłacenie z tego powodu podatku.
Skąd taki obowiązek? Chodzi o art. 89a ustawy o VAT, zgodnie z którym wierzyciel ma
prawo zmniejszyć podatek należny, czyli ten, który odprowadził do urzędu skarbowego, gdy upłynie ustawowy termin od terminu płatności określonego w umowie lub na fakturze, a dłużnik nadal mu nie płaci (kiedyś było to 180 dni, obecnie jest 150 dni).
W takiej sytuacji obowiązek korekty ma także dłużnik – musi zmniejszyć kwotę
podatku naliczonego. Różnica polega na tym, że o ile wierzyciel wprowadza korektę do bieżącej deklaracji VAT, o tyle dłużnik musi skorygować deklarację wstecz.
Obecnie ma to zrobić w deklaracji złożonej za okres, w którym upłynął 150. dzień od upływu terminu płatności za towar lub usługę.
Natomiast w okresie, którego dotyczą sprawy czekające na rozpoznanie
NSA, dłużnik miał obowiązek cofnąć się z korektą jeszcze dalej – do deklaracji, w której odliczył podatek naliczony z danej transakcji.
Korekta przyczyną zaległości
W efekcie u dłużnika pojawia się niedopłata w VAT. Odpowiadają za nią wszyscy członkowie zarządu, którzy w tym okresie pełnili funkcję w spółce, nawet jeśli odchodzili z niej w przeświadczeniu, że firma – mimo że wprawdzie nie wywiązuje się z płatności wobec kontrahentów – płaci przynajmniej na bieżąco
podatki. Takie sytuacje nie należą do rzadkości, bo kłopoty finansowe często stawiają przedsiębiorców przed wyborem: zapłacić dostawcom czy fiskusowi.
Organy podatkowe nie biorą jednak tych argumentów pod uwagę. W ich przekonaniu, skoro spółka zalegała z zapłatą wobec kontrahentów, to zarządzający nią powinni byli mieć świadomość, czym to grozi. Powinni zatem byli już wtedy złożyć wniosek o upadłość spółki. Tylko to pozwoliłoby im obecnie uniknąć odpowiedzialności. Skoro tego nie zrobili, to muszą teraz odpowiadać za zaległość spółki.
Na razie przegrywają w sądach
Podobnego zdania jest Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi, który do tej pory jako jedyny w Polsce rozpatrywał tego typu sprawy. Żadna z nich nie znalazła jeszcze finału w sądzie kasacyjnym.
W wyroku z 16 grudnia 2013 r. (sygn. akt I SA/Łd 1121/13) Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi orzekł, że fakt, iż spółka złożyła deklaracje korygujące w czasie, gdy skarżący nie był już członkiem zarządu, nie ma żadnego znaczenia. Ważne jest to, że pełnił tę funkcję w okresie, za który spółka skorygowała deklarację VAT. W efekcie na skutek korekty powstała zaległość podatkowa, za którą skarżący teraz odpowiada.
Nie przekonały sądu argumenty, że zaległość ta powstała tylko i wyłącznie z powodu skorzystania przez wierzyciela z ulgi na złe długi.
Identycznie łódzki sąd orzekł w wyrokach z 24 września 2013 r. (sygn. akt I SA/Łd 359/13 i I SA/Łd 360/13). Stwierdził, że gdyby spółka zapłaciła w 2007 r. za faktury, to nie musiałaby w lipcu 2010 r. składać korekt deklaracji VAT-7 za sześć miesięcy 2007 r. Wtedy jeszcze skarżący był członkiem jej zarządu, co oznacza, że odpowiada za zaległości podatkowe spółki powstałe w tamtym okresie.
Może dochodzić do paradoksów
Odpowiedzialność członków zarządu dotyczy zobowiązań, których termin płatności przypadał na czas pełnienia przez nich tej funkcji i pojawia się, jeżeli egzekucja z majątku spółki była bezskuteczna, a członek zarządu nie wykazał, że zgłoszono we właściwym czasie wniosek o upadłość spółki, względnie on sam nie zawinił w niezgłoszeniu tego wniosku. To sprawia, że może dojść do dość paradoksalnej sytuacji odpowiedzialności członka zarządu za zaległe zobowiązanie, którego termin płatności przypadał w okresie, w którym pełnił tę funkcję , ale wynika ze zdarzenia, które z asz ło dopiero po jego ustąpieniu.
Oczywiście każdy przypadek jest nieco odmienny i odpowiedzialność ta nie znajdzie zastosowania np. w sytuacji, gdy za czasów pełnienia funkcji członka zarządu nie zaistniały przesłanki do zgłoszenia wniosku o upadłość (a pojawiły się później, względnie wcale się nie pojawiły, a faktura i tak nie została uiszczona). Odpowiedzialność ta nie powinna także dotyczyć przypadków, gdy członek zarządu przestał pełnić swoją funkcję przed upływem terminu do zapłaty danej faktury.
Tomasz Michalik, partner w mDDP
Kto inny zarządza, kto inny odpowiada
Obecnie art. 89b ust. 1 ustawy o VAT jest oparty na mechanizmie korekty dokonywanej w rozliczeniu za okres, w którym upłynął 150. dzień opóźnienia w płatności danej faktury. Z kolei art. 116 par. 2 ordynacji łączy odpowiedzialność członka zarządu z tym, czy pełnił on funkcję w czasie, gdy upływał termin płatności danego podatku. Łatwo zatem dostrzec, że na styku zmian osobowych w zarządzie regulacje te mogą się „rozjechać”. Jeżeli bowiem 150. dzień opóźnienia upłynął przykładowo 10 marca 2014 r., to odpowiedzialność na podstawie art. 116 ordynacji i tak poniesie członek zarządu, który pełnił funkcję na dzień 25 kwietnia 2014 r. Stanie się tak nawet wówczas, gdy funkcję zaczął pełnić 20 kwietnia 2014 r. Oznacza to także, iż członek zarządu, który pełnił funkcję do 31 marca – tej odpowiedzialności już nie poniesie.
Rafał Walterowicz, radca prawny