Rząd zaakceptował kilka dni temu założenia do zmian w ordynacji oraz projekt nowelizacji ustaw o CIT i PIT. W obu dokumentach kluczowe są zapisy dotyczące szeroko pojętej optymalizacji podatkowej. Pierwszy przewiduje m.in. wprowadzenie klauzuli przeciwko unikaniu opodatkowania, drugi, przykładowo, opodatkowanie właścicieli kontrolowanych spółek zagranicznych.
Rząd zaakceptował kilka dni temu założenia do zmian w ordynacji oraz projekt nowelizacji ustaw o CIT i PIT. W obu dokumentach kluczowe są zapisy dotyczące szeroko pojętej optymalizacji podatkowej. Pierwszy przewiduje m.in. wprowadzenie klauzuli przeciwko unikaniu opodatkowania, drugi, przykładowo, opodatkowanie właścicieli kontrolowanych spółek zagranicznych.
W komentarzach przewijała się teza, że wreszcie pojawi się bat na nieuczciwych podatników. Ale to nie tak.
Po pierwsze, mnie też nie podobają się takie praktyki jak ta, z której zasłynęła spółka LPP, znana wcześniej głównie z handlu odzieżą w sklepach Reserved. Niedawno przeniosła ona prawa do swoich znaków towarowych na firmy zarejestrowane w rajach podatkowych. Teraz za korzystanie z tych znaków musi płacić. Ma więc wyższe koszty i tym samym odprowadza niższy podatek. Dodatkowo zyski utworzonych w tym celu firm zagranicznych, które uzyskują przychody z tytułu wspomnianych opłat, są zdecydowanie niżej opodatkowane niż byłyby w Polsce.
Warto jednak pamiętać, że przypadek LPP, choć medialnie nośny, nie jest – bynajmniej – odosobniony. Wszyscy o nim mówią i piszą tylko dlatego, że spółka jest notowana na giełdzie i musi publicznie informować o swoich transakcjach, choćby nie chciała. Tysiące przedsiębiorstw optymalizują swoje podatki (zmniejszają zobowiązania publicznoprawne), tyle że dyskretnie. Wiedzą o tym one i ewentualnie ich doradcy. Czasami też fiskus.
Po drugie, kluczową kwestią jest to, że praktyki te, choć mogą się nie podobać, są w pełni legalne. Nie ma więc mowy o nieuczciwych (versus uczciwi) podatnikach. Takie stawianie sprawy to nieporozumienie.
Optymalizacja podatkowa jest działaniem zgodnym z prawem. Jako taka nie ma nic wspólnego z przestępstwami i oszustwami skarbowymi. Niby proste, a jednak w publicznej debacie granica się zaciera, czego nie można zaakceptować. Optymalizacja nie dotyczy więc w ogóle szarej strefy. To bardzo ważne: ograniczanie tej pierwszej nie oznacza, że walczymy z tą drugą. Z wielu względów warto o tym pamiętać.
Najważniejsze pytanie dotyczy tego, jakie powinny być granice optymalizacji. Ustawodawca chce je mocno przesunąć, a liczne pomysły ujęte we wspomnianych na wstępie projektach są tego wyrazem. Nie brak ekspertów, którzy twierdzą, że to zbyt wiele grzybów w barszczu – np. przepisy o opodatkowaniu kontrolowanych spółek zagranicznych są niepotrzebne, jeśli miałaby obowiązywać klauzula antyabuzywna. Być może fiskus chce zadbać o swoje interesy na wszelkie możliwe sposoby. W każdym razie wynika z tego, że jeśli optymalizacja nam się nie podoba – choć z punktu widzenia firm, które na nią stać, jest racjonalna i ekonomicznie uzasadniona – to trzeba po prostu zmieniać przepisy. To prawo jest złe, a nie przedsiębiorcy, którzy robią z niego użytek.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama