Mało jest takich spraw, które budzą równie duże emocje przedsiębiorców, jak opodatkowanie kupowanych i używanych przez nich aut. Jest tu cały katalog problemów, które dręczą i firmy, i służby skarbowe, a co za tym idzie także sądy (kilometrówka, prywatny użytek pojazdów służbowych, najem i zasady jego uwzględniania w kosztach podatkowych itd. , itp.).
Niejasne są też kluczowe kwestie. Do końca roku zostało niewiele czasu, a wciąż nie wiadomo, jakie zasady będą od 1 stycznia wiążące w kwestii odliczania VAT płaconego w cenie kupowanego samochodu, zwłaszcza osobowego. Z jednej strony mamy regulacje obowiązujące do końca roku (odliczenie 60 proc., nie więcej niż 6 tys. zł). Z drugiej – wniosek derogacyjny polskiego rządu w Komisji Europejskiej (Rada Ministrów chce, by KE po raz kolejny zgodziła się na wyjątek od unijnych reguł, w efekcie czego przedsiębiorcy mogliby odliczać 50 proc. VAT przy zakupie auta – bez limitu kwotowego). A ponadto przepisy, które zostały uchwalone w 2010 r. – powinny wejść w życie od nowego roku i rzeczywiście zaczną obowiązywać, jeśli nic się nie wydarzy (oczekiwane zezwolenie KE, inne działania rządu). Przewidują one odliczenie 100 proc. VAT przy zakupie bardzo szerokiej gamy pojazdów (w tym z kratką, vanów, dużych kombi), spełniających określone warunki.
Jest też wreszcie czwarta możliwość: rząd może, nie oglądając się na Komisję Europejską lub obawiając się, że jej decyzja będzie znana za późno (i nie zdąży do końca 2013 r. znowelizować ustawy tak, aby była zgodna ze stanowiskiem KE), dokonać zmian w polskich przepisach wedle własnego uznania. Czyli np. przedłużyć od 1 stycznia stosowanie obecnych reguł lub wdrożyć te, które zaproponował we wniosku derogacyjnym.
Nie wiemy, jak będzie. Dla przedsiębiorców, którzy chcieliby podejmować racjonalne, przemyślane i dobrze skalkulowane decyzje, nie jest to komfortowa sytuacja. Do tej pory o złej legislacji była zazwyczaj mowa w odniesieniu do brzmienia przepisów, ich konstrukcji itp. Zła legislacja polega też jednak na tym, że prawo nie jest stabilne, podatnicy są zaskakiwani zmianami, a zamiast przewidywalności mamy niepewność. I tak właśnie jest w tym wypadku.
Tylko na marginesie można dodać, że nie wiemy też, co będzie ostatecznie z wpisanym do rozporządzenia ministra finansów zwolnieniem z VAT obejmującym sprzedaż firmowych aut używanych, przy których zakupie podatnik korzystał z prawa do częściowego odliczenia daniny. Wprawdzie projekt nowego rozporządzenia przewiduje jego utrzymanie, ale nie sądzę, aby to było pewne rozwiązanie, które się nie zmieni niezależnie od tego, jaki wariant w ustawie, dotyczący odliczania VAT przy nabyciu pojazdu, zostanie przyjęty. Brzmienie projektu rozporządzenia (opublikowanego w miniony piątek) wskazuje na to, że fiskus spodziewa się, iż zasada limitowanego odliczenia będzie dalej stosowana (zgodnie z obecnymi regulacjami lub propozycjami zawartymi we wniosku derogacyjnym). Jak już była mowa, wcale jednak nie jest pewne, że tak właśnie będzie.
Z tego wszystkiego wynika, że fiskus jest mistrzem w opracowywaniu podatkowych rebusów. Sęk w tym, że przedsiębiorcy zamiast je rozwiązywać, powinni pchać gospodarkę do przodu. A pod górkę pcha się trudniej.