Propozycje zmian w podatkach lokalnych nie prowadzą do ich zreformowania, a jedynie częściowo łatają dziury w ustawie - twierdzi dr Rafał Dowgier, adiunkt w Katedrze Prawa Podatkowego na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Białymstoku, członek zespołu eksperckiego ds. lokalnego prawa podatkowego.

Rząd przyjął założenia do ustawy o poprawie funkcjonowania i organizacji wykonywania zadań publicznych przez jednostki samorządu terytorialnego. Wśród nich znalazły się propozycje zmian w ustawie o podatkach i opłatach lokalnych (Dz.U. z 2010 r. nr 95, poz. 613 z późn. zm.). Dlaczego są konieczne? A może nie są?

Zaproponowane zmiany są potrzebne, ale nie są systemowe. Na potrzebę drobnych modyfikacji zwracały uwagę sądy administracyjne w wyrokach oraz jednostki samorządu terytorialnego.

Jakie problemy wynikają z orzecznictwa?

Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji (MAiC) zaproponowało m.in. zmianę definicji budowli, na której niejednoznaczność zwrócił uwagę Trybunał Konstytucyjny (sygn. akt P 33/09). Zmiany zasad opodatkowania garaży to z kolei pokłosie problemu, którym zajął się w zeszłym roku Naczelny Sąd Administracyjny w uchwale (sygn. akt II FPS 4/11). Orzekł, że do wyodrębnionych prawnie garaży (stanowiących odrębne nieruchomości lokalowe) należy stosować stawkę właściwą dla budynków lub ich części pozostałych, nawet wtedy gdy znajdują się w bryle budynku mieszkalnego.
Kolejny problem to opodatkowanie części wspólnych. Dotyczy także budynków mieszkalnych, ale największy wymiar finansowy ma np. w odniesieniu do galerii handlowych. Sądy administracyjne w oparciu o wadliwie skonstruowany przepis orzekają w taki sposób, że pewna część powierzchni wspólnej budynku oraz gruntu pod nim pozostaje nieopodatkowana.

Na jakie problemy zwracają uwagę samorządy i eksperci?

Od lat postuluje się zmianę dotyczącą wydawania decyzji ustalających wysokość podatku od nieruchomości, w sytuacji gdy kwota ta jest niewielka. Resort w założeniach zaproponował, aby wójt, burmistrz lub prezydent miasta nie wydawał takiej decyzji, jeśli podatek nie przekracza kosztów przesyłki poleconej. Jeśli natomiast zobowiązanie nie będzie wyższe niż 100 zł, to podatnik zapłaci je jednorazowo, a nie – jak dziś – w czterech ratach. Obecne rozwiązanie jest absurdalne, gdy zauważymy, że np. 20 zł podatku można zapłacić w czterech ratach po 5 zł każda.
Kolejna dobra zmiana, która odpowiada na postulaty samorządów, to możliwość wydawania nakazów płatniczych dotyczących wszystkich podatków lokalnych: rolnego, leśnego, od nieruchomości, a nie – jak to jest obecnie – jedynie wtedy, gdy obowiązek dotyczy podatku rolnego.

Do tych propozycji dodajmy jeszcze doprecyzowanie, czym są względy techniczne uniemożliwiające opodatkowanie budynku. Czy to wszystko składa się na spójną koncepcję zmian?

W mojej ocenie to nie jest przemyślana strategia naprawy podatków lokalnych.

To niedobrze, że resort administracji chce ułatwić życie samorządom i podatnikom?

Niestety, nie wiemy dziś, jakie będą skutki tych propozycji, ponieważ są to jedynie założenia. Może się więc zdarzyć, że zmiana jednego elementu przepisu bez konsekwentnej modyfikacji innych doprowadzi do psucia prawa. Nie jest to kompleksowa wizja. Co ciekawe, inicjatorem tych zmian nie jest Ministerstwo Finansów, lecz MAiC.

Czy wśród tych propozycji widzi pan jakieś zagrożenia dla opodatkowania nieruchomości?

Część regulacji, które mają w założeniach pomóc samorządom, może być dla nich niekorzystna.

O czym pan mówi?

Największe niebezpieczeństwo wiąże się ze zmianą definicji budowli. Nie mamy propozycji jej brzmienia. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę, jakie problemy z opodatkowaniem budowli mają gminy i podatnicy oraz jak duże są to obciążenia dla firm, to należy spodziewać się z ich strony ogromnych nacisków, aby pewne obiekty wyłączyć z definicji. Takie działania i zmiany prawne już w przeszłości występowały. Przykład – wyłączenie z opodatkowania kabli telekomunikacyjnych znajdujących się w kanalizacji poprzez zmianę zawartej w prawie budowlanym (t.j. Dz.U. z 2010 r. nr 243, poz. 1623 z późn. zm.) definicji budowli. Spowodowało to utratę przez gminy kilkuset milionów złotych rocznie wpływów z podatku od nieruchomości.

Z czego biorą się problemy z opodatkowaniem budowli?

Obecna definicja jest bardzo nieprecyzyjna, co powoduje wiele rozbieżności i sporów o to, czy obiekt jest budowlą i w efekcie – gdy jest związany z prowadzeniem działalności gospodarczej – czy jest opodatkowany.

Rząd proponuje powiązać definicję budowli z klasyfikacją środków trwałych (KŚT). To dobre rozwiązanie?

Myślę, że takie powiązanie ustawy o podatkach i opłatach lokalnych z KŚT rozwiązuje część problemów. Dziś przykładowo opodatkowujemy jedynie części budowlane wiatraków. Jeśli powiążemy podatek od nieruchomości z klasyfikacją, to przedsiębiorca, który będzie miał w ewidencji środków trwałych budowlę, prawdopodobnie nie będzie mógł wydzielić z niej części budowlanych (dziś nie można jednak o tym przesądzić, ponieważ znane są jedynie ogólne założenia do zmian – przyp. red.). Zakończą się też spory dotyczące ustalenia, czy dany obiekt jest budowlą. Załącznik do ustawy o podatkach i opłatach lokalnych powinien określać, że budowlą są obiekty sklasyfikowane w KŚT pod określonymi symbolami. Przedsiębiorca będzie wiedział, co musi opodatkować.

Nie ma tu ryzyka takiego skonstruowania załącznika, aby pewne obiekty się w nim nie znalazły?

Takie ryzyko oczywiście istnieje. To będzie wielki problem. Przykładowo elektrownie, firmy obsługujące sieci elektroenergetyczne czy gazowe prowadzą z gminami spory dotyczące opodatkowania swoich budowli, które składają się często z wielu elementów. Elementy te z zasady stanowią środki trwałe z przypisanym odpowiednim symbolem KŚT. Podobnie jest z branżą górniczą, która ma umiejscowione w wyrobiskach górniczych urządzenia i instalacje. Przedstawiciele tych firm, w mojej ocenie, mogą dążyć do tego, aby określone elementy nie znalazły się na liście obiektów opodatkowanych.

Czy wprowadzając zmiany dotyczące budowli, należy zwiększyć obciążenia firm?

Nie. Zmieniając definicję budowli, trzeba zachować status quo. Nie można doprowadzić do tego, że zmiana spowoduje uszczuplenie wpływów budżetowych gmin. Nie może być też tak, że doprowadzi ona do wzrostu obciążeń podatkowych firm. Samo uporządkowanie definicji jest jednak pożądane.

Komu mają służyć te zmiany?

Część propozycji, zwłaszcza dotyczących procedur, ma służyć samorządom. W innych przypadkach, np. zdefiniowania pojęcia „względy techniczne” czy też zmiany definicji budowli, nie wiadomo, czy będzie to korzystne dla samorządów, skoro nie wiemy, jak te definicje będą sformułowane.

Mówi pan, że założenia zmian to łatanie dziur w ustawie. Jakie więc powinno być rozwiązanie systemowe, które faktycznie ułatwiłoby pracę gminom?

Mogłoby to być np. wprowadzenie deklaracji i samoobliczania podatku przez osoby fizyczne. Nie czekałyby one na decyzję wójta, burmistrza lub prezydenta miasta ustalającą wysokość podatku na dany rok, tylko same składały deklarację i wpłacały należny podatek.

Czy podatnicy poradziliby sobie z kolejną deklaracją?

Skoro większość potrafi złożyć PIT, to nie widzę przeszkód, aby składać również deklarację na podatek od nieruchomości. Skoro właściciele nieruchomości muszą wypełniać deklaracje śmieciowe, to dlaczego mieliby mieć trudności ze złożeniem deklaracji podatkowych?

Co wprowadzenie deklaracji oznaczałoby dla gmin i miast?

Z punktu widzenia samorządu to byłoby realne zmniejszenie kosztów. Dziś, żeby wydać decyzję ustalającą podatek w wysokości 5 zł, gmina musi: wszcząć postępowanie listem poleconym za zwrotnym potwierdzeniem odbioru (koszt ok. 6 zł), wyznaczyć podatnikowi 7-dniowy termin na wypowiedzenie się w sprawie zebranego materiału dowodowego (nawet gdy jest nim jedynie złożona przez podatnika informacja na podatek od nieruchomości), co również trzeba zrobić za pomocą listu poleconego (koszt ok. 6 zł), a następnie decyzję wysłać (kolejny wydatek ok. 6 zł). Deklaracje oznaczałyby realne zmniejszenie kosztów dla samorządów.

Czy wprowadzenie deklaracji nie wymagałoby zwiększenia zatrudnienia w gminach?

Nie. Skoro dziś trzy osoby z księgowości są w stanie wydać 5 tys. decyzji, to ci sami pracownicy byliby w stanie skontrolować deklaracje składane przez podatników.

Jak zatem pan ocenia założenia do projektu?

Część rozwiązań należy ocenić bardzo pozytywnie. Niektóre problemy można jednak rozwiązać dużo lepiej, np. wprowadzając samoobliczenie. Co więcej, na razie mamy jedynie założenia, czyli wiemy, co ministerstwo chce zrobić, ale nie wiemy, jak. Należy mieć na uwadze zagrożenia, jakie wiążą się ze zmianami.
Jak rząd chce rozwiązać problemy z podatkiem od nieruchomości

Definicja budowli
Obecnie

Definicja budowli z ustawy o podatkach i opłatach lokalnych odsyła do prawa budowlanego, co powoduje problemy z określeniem, czy obiekt budowlany jest opodatkowany czy nie
Propozycja rządu
Zmiana definicji – opodatkowane zostaną budowle, które będzie można zaklasyfikować do jednego z symboli Klasyfikacji Środków Trwałych; symbole prawdopodobnie zostaną wymienione w załączniku do ustawy o podatkach i opłatach lokalnych
Definicja względów technicznych
Obecnie

Podatnicy toczą spory, czy np. budynek związany z prowadzeniem działalności gospodarczej grożący zawaleniem może być nieopodatkowany ze względów technicznych
Propozycja rządu
O tym, czy budynek nie może być użytkowany ze względów technicznych, ma decydować organ nadzoru budowlanego
Odpowiedzialność solidarna właścicieli garaży
Obecnie

Właściciel miejsca postojowego może otrzymać decyzję ustalającą wysokość podatku za cały parking podziemny, bo odpowiada solidarnie z pozostałymi współwłaścicielami
Propozycja rządu
Wyłączenie zasad odpowiedzialności solidarnej
Opodatkowanie części wspólnych budynku
Obecnie

Jeżeli wyodrębniono własność lokali, obowiązek podatkowy w zakresie podatku od nieruchomości od gruntu oraz części budynku stanowiących współwłasność ciąży na właścicielach lokali, co powoduje, że części wspólne budynków mogą nie zostać opodatkowane
Propozycja rządu
Doprecyzowanie przepisu, aby nie było wątpliwości, że części wspólne są opodatkowane